Informacje o książce
autor: Remigiusz Mróz
tytuł: Kasacja
liczba stron: 494
wydawnictwo: Czwarta Strona
miejsce i rok wydania: Poznań 2015
książka: zakup własny
Fabuła skoncentrowana jest wokół Piotra Langera, syna bogatego biznesmena. Langer Jr zostaje oskarżony o brutalne morderstwo, a ponieważ dziesięć dni przebywał w mieszkaniu ze zwłokami, automatycznie stał się jedynym oskarżonym. W wyniku splotu różnych sytuacji i nacisków szybko zapada wyrok. Obrońcą mordercy zostaje Joanna Chyłka, adwokatka w kancelarii adwokackiej Żelazny & McVay. Do pomocy dostaje młodego aplikanta Kordiana Oryńskiego. Kiedy wynik procesu nie jest po ich myśli, postanawiają drążyć temat, narażając się na śmiertelne niebezpieczeństwo. Tak mniej więcej wygląda zarys fabuły … początku powieści, bowiem bardzo szybko akcja skręca o sto osiemdziesiąt stopni i najciekawsze, najlepsze i jednocześnie mrożące krew w żyłach dopiero się wydarzy. A wydarzy się sporo.
Niewątpliwym atutem powieści jest para prawników Joanna Chyłka oraz Kordian Oryński, nazywany przez Chyłkę Zordonem. Dzieli ich właściwie wszystko: ona jest szanowaną prawniczką z pozycją w dużej korporacji, on świeżakiem po studiach, zaczyna aplikację w tej samej firmie. Ona to rycząca czterdziestka słuchająca metalu, on młody chłopak bez samochodu i z wynajmowanym skromnym mieszkaniem. Mimo tych różnic, a może właśnie dzięki nim, między bohaterami zaiskrzyło od pierwszego momentu. Jest między nimi ten fajny rodzaj chemii, który powoduje, że czytelnik z niekłamaną przyjemnością czyta ich słowne utarczki. Podoba mi się, że Zordon nie daje sobie w kaszę dmuchać i szybko uczy się nie tylko skomplikowanych procedur prawniczych, poruszania się w korporacyjnym gąszczu, ale i – gdy trzeba – odgryza się swojej patronce w firmie. Mnie na wejście ujęła scena, w której Chyłka każe zabrać Oryńskiemu kupione w nieodżałowanej (przeze mnie) Coffeeheaven latte, mówiąc, aby wziął to swoje mleczko. Takich słownych żartów, połajanek, dialogowych pingpongów jest oczywiście więcej i to one, między innymi, nadają tym postaciom niewątpliwy pazur. Chyłka i Oryński to na pierwszy rzut oka przeciwieństwa, którym nigdy nie będzie po drodze, ale tym razem jakoś dało się połączyć ogień i wodę. Po przeczytaniu Kasacji wcale się nie dziwię, że w pewnych środowiskach to postaci kultowe. A Chyłka na pewno. Co więcej, myślę, że czytelnicy trzymają kciuki za powodzenie działań tego tandemu i pewnie trochę żal im Zordona, który wpadł w sidła wszechmocnej korporacji w szklanym wieżowcu.
Warto zwrócić uwagę również na postać głównego oskarżonego – Piotra Langera. Wyraźnie widać, że to postać nietuzinkowa, skomplikowana i na wskroś przebiegła. Od Prologu można odnieść wrażenie, że coraz głębiej i głębiej wciąga w skomplikowaną intrygę ludzi wokół siebie, nawet tak zaprawionych w prawniczych bojach jak Joanna Chyłka. Autor stworzył postać mroczną, bardzo inteligentną, o motywach działa której właściwie nic nie wiemy. Czujemy się wodzeni za nos, ale długo nie potrafimy – podobnie zresztą jak para adwokatów – zrozumieć sposobu jego myślenia. Tak jak Chyłka i Zordon to para wprowadzająca pewną lekkość do powieści, tak Langer szybko weryfikuje takie odczucia u czytelnika.
Przyznam, że thrillery prawnicze (bo takim gatunkiem jest chyba Kasacja) to nie do końca moja bajka. Skomplikowane sądowe procedury i równie trudne do zapamiętania słownictwo specjalistyczne skutecznie zniechęcały mnie do lektury kolejnych książek choćby Michaela Crichtona. Na szczęście Remigiusz Mróz ma z pewnością świadomość, że nie wszyscy jego czytelnicy to prawnicy, więc specjalistyczne słownictwo i opis rozpraw są tak napisane, aby dało się je zrozumieć, szczególnie, że są nieodzowną częścią skomplikowanej fabuły. Dzięki temu powieść czyta się bez potrzeby zaglądania do fachowego słownika i nie traci się przyjemności ze śledzenia zagmatwanego ciągu przyczynowo – skutkowego. A fabuła, jak to u Mroza, to istna karuzela wydarzeń, które rozpędzają się, przyspieszają, aby ostatecznie ostro wyhamować, pozostawiając czytelnika w niezłym szoku. Niewątpliwy atutem Kasacji jest jej aktualność i mocne osadzenie w polskich realiach. Nasi bohaterowie funkcjonują w bliskim sąsiedztwie polityków i wydarzeń, które jeszcze niedawno były na żółtym pasku telewizji informacyjnych. Warszawa zaś jest miastem realnym, choć z wiadomych powodów trochę pocztówkowym, ale z drugiej strony to nie ona jest bohaterką książki, tylko mieszkający tam ludzie.
Na koniec dodam, że po raz pierwszy cieszę się, że pierwszy tom serii przeczytałem z poślizgiem, ponieważ właściwie zaraz mogę zabrać się za czytanie kontynuacji, czyli Zaginięcia.
Nowalijki oceniają: 6/6