Być może pamiętacie serial Gotowe na wszystko – opowieść o mieszkankach bogatych przedmieść fikcyjnego Fairview. Idealna Wisteria Lane, perfekcyjne amerykańskie panie domu i … mroczna tajemnica, która skutecznie psuła wyobrażenie bohaterek na temat doskonałej rzeczywistości. Jeśli jednak nie kojarzycie tego serialu (jego produkcja zakończyła się w 2012 roku), to z pewnością znacie Małe kłamstewka na podstawie książki Liane Moriarty. Obie te produkcje przypomniały mi się podczas lektury nowej powieści brytyjskiej autorki Jenny Blackhurst. W Ktoś tu kłamie zaprasza czytelników za bramę zamkniętego osiedla Severn Oaks w Cheshire, gdzie rok wcześniej doszło do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego zmarła jedna z mieszkanek kompleksu – Erica Spencer.
No cóż, halloweenową imprezę sprzed roku mieszkańcy Severn Oakes woleliby szybko zapomnieć. Śmierć jeden z przyjaciółek okazała się tragicznym wypadkiem, policja zamknęła dochodzenie, ale co najmniej kilka osób odetchnęło z ulgą. Wszystko jednak do czasu, kiedy ukrywający się pod pseudonimem podcaster zaczyna publikować serię nagrań, w których decyduje się wyjawić prawdę o śmierci Eriki. Na niewielką, ale zżytą społeczność pada blady strach, a zniknięcie kolejnej osoby z ich grona potęguje nastrój napięcia. Wygląda na to, że zabawa dopiero się zaczyna …
Ktoś tu kłamie to kolejna powieść w dorobku angielskiej autorki, która z powodzeniem łączy w swojej twórczości elementy kilku gatunków. Jej proza wymyka się jednoznacznej klasyfikacji, balansując między kryminałem, thrillerem psychologicznym i powieścią obyczajową. Śmierć Eriki Spencer pisarka traktuje jako punkt wyjścia do wykreowania fabuły, w której każdy ma i motyw, i coś do ukrycia. Blackhurst nie odżegnuje się od tradycji powieści kryminalnej w stylu Agathy Christie, drobiazgowo analizując przeszłość i przede wszystkim niejasne motywy swoich bohaterów, nie zapomina także o rozbudowanej warstwie obyczajowej. Mała społeczność (tym razem luksusowego osiedla) zawsze stanowi pole do popisu dla każdej autorki/każdego autora i w Ktoś tu kłamie nie jest inaczej. Tajemnice z przeszłości, niejasne powiązania między postaciami, małe kłamstwa i całkiem duże intrygi składają się na konstrukcję fabuły tej powieści. Jak we wspomnianych Gotowych na wszystko czytelnik dostaje kryminał i operę mydlaną w jednym. To chyba cecha charakterystyczna popularnego gatunku, jakim jest (bardzo szeroko rozumiany) thriller psychologiczny, szczególnie tego, rodem z Wysp Brytyjskich.
Jenny Blackhurst ma lekkie pióro, potrafi bawić się gatunkiem, nie unika niespodziewanych zwrotów akcji i chyba lubi kreować skomplikowane relacje rodzinno – towarzyskie. A także z przyjemnością wodzi za nos czytelnika, podrzucając mu tu i tam tropy – oczywiście najczęściej mylne. Lubię taką formułę powieści gatunkowej i chyba dlatego Ktoś tu kłamie to dla mnie lektura na jedno długie popołudnie. Zgrabnie napisana, dynamicznie opowiedziana, stanowi przyjemną i lekką rozrywkę. Wprawdzie jej autorka żongluje znanymi motywami, ale też nie udaje, że odkrywa Amerykę w kategorii powieści popularnej. I chwała jej za to.
Informacje o książce
autorka Jenny Blackhurst
tytuł Someone Is Lying
przekład Maria Gębicka – Frąc
Wydawnictwo Albatros
miejsce i rok wydania Warszawa 2020
liczba stron 384
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 4+/6
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki