HAN KANG „NIE MÓWIĘ ŻEGNAJ”

Mając w pamięci lekturę Wegetarianki (tutaj)spodziewałem się, że nowa powieść Han Kang może okazać się prozą niełatwą w odbiorze, ale niepozwalającą o sobie zapomnieć. Koreańska pisarka tworzy literaturę meandryczną, pozornie nielinearną, bogatą w symbolikę, ale i w niedopowiedzenia, które dają czytelnikowi przestrzeń do własnej interpretacji. Nierzadko jednak zostawiają go w stanie niepokojącego zawieszenia między próbą zrozumienia zawiłości przekazu a chęcią poznania intencji autorki, kreującej taką a nie inną rzeczywistość w swoich książkach.

Tematem nowej powieści Nie mówię żegnaj jest kwestia pamięci – osobistej i w kontekście historycznym, jej wpływ na dorosłe życie tych, którym rzeczywistość nie oszczędziła tragicznych wydarzeń definiujących przyszłość. Znów – rozumianą w odniesieniu do jednostki na równi z całym społeczeństwem. Autorka przywołuje w książce powstanie na wyspie Dżedżu z 1948 roku, krwawo stłumione przez władzę, która de facto dokonała aktów ludobójstwa. Nieprzepracowana trauma łączy trzy kobiety, które, choć w różnym wieku, zmagają się z bolesną przeszłością, śmiercią bliskich i rozumianą szeroko stratą.

Autorka wysyła swoją bohaterkę – Kyong-ha w podróż na wyspę, gdzie ma zaopiekować się domem przyjaciółki na czas jej pobytu w szpitalu. Tam spotyka leciwą mieszkankę Dżedżu, która opowiada jej o wydarzeniach z lat 40. XX wieku: wojnie koreańskiej, ludobójstwie, osobistych doświadczeniach związanych z krwawymi represjami wobec członków jej rodziny. Kyong-ha, przemarznięta wędrówką podczas śnieżycy, czuje się zdezorientowana: rzeczywistość miesza się jej z fikcją, strzępki informacji przeplatają się z obrazami i wizjami – ani kobieta, ani tym bardziej czytelnik nie ma pewności, co jest prawdą, a co projekcją na granicy sennego koszmaru.

Lektura Nie mówię żegnaj to wyzwanie dla czytelnika nie tylko dlatego, że Han Kang sugestywnie, ale bez nadmiernego epatowania okrucieństwem powraca do wydarzeń z 1948 i 1949 roku na wyspie Dżedżu. Także dlatego, że ponownie sięga po charakterystyczne dla niej narzędzia budowania opowieści. Kreuje rzeczywistość na granicy jawy i snu, operuje symboliką oraz niedopowiedzeniem, a fragmentaryczność jej prozy z jednej strony oddaje klimat pulsujący niepokojem, z drugiej – mocno angażuje czytelnika do lektury, ale może także zniechęcać. Trudno jednak bezrefleksyjnie przechodzić przez kolejne części powieści, która im bliżej finału, tym coraz bardziej poetycka w wyrazie i formie. Niełatwo odnaleźć się w takim literackim świecie czytelnikowi, ale jeszcze trudniej bohaterkom pogodzić się z dramatycznymi wydarzeniami sprzed lat.

Nowa powieść Han Kang nie tylko oddaje hołd pomordowanym mieszkańcom wyspy na równi tym, którzy do końca życia nie ustawali w trudzie odnalezienia doczesnych szczątków swoich bliskich i krewnych. Pochyla się także nad koniecznością zachowania w powszechnej świadomości pamięci o wydarzeniach na Dżedżu, jako o elemencie budującym tożsamość współczesnej Korei, ale bez bezrefleksyjnego, wynikającego z niskich pobudek, rozdrapywania narodowych ran.

Ta kameralna, choć bogata w symbolikę opowieść podkreśla konieczność równowagi miedzy obowiązkiem wobec pamięci o tragicznie zmarłych i wiarą w ludzi, ich pozytywną siłę potrafiącą zmienić świat. Stąd podkreślana przez leciwą bohaterkę książki wartość relacji rodzinnych, poszanowanie innych, konieczność pamiętania nawet wtedy, gdy umysł przesłania mgła doczesności tak, jak obecna w powieści burza śnieżna zaciera granice rzeczywistości. Dlatego, choć meandryczność Nie mówię żegnaj ma prawo męczyć i irytować, książce warto dać szansę, ze względu na uniwersalność przekazu, poetyckość języka oraz symbolikę obrazowania.

Informacje o książce

autorka Han Kang

tytuł Nie mówię żegnaj

przekład Justyna Najbar-Miller

Wydawnictwo W.A.B. 2024

ocena 4/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem