Cieszący się od kilku lat niesłabnącą popularnością, thriller psychologiczny znalazł swoje miejsce na półkach w biblioteczkach bardzo wielu czytelników. Jego zawrotna kariera wydaje się być zrozumiała, jeśli zwróci się uwagę na fakt, że to gatunek złożony z gwarantujących sukces elementów: historii obyczajowej, kryminału a nawet sensancji, chwytów rodem z seriali, koniecznie z domieszką suspensu. Na rynku wydawniczych jest tyle tytułów spod znaku thrillera psychologicznego, że łatwo odnieść wrażenie, iż wypiera on inne popularne odmiany powieści rozrywkowej. Co jednych zadowoli, innych rozczaruje, ponieważ definicja tego gatunku jest bardzo pojemna, a ich autorki i autorzy z dużą swobodą poschodzą do konstrukcji kolejnych fabuł, trochę w myśl zasady Hulaj dusza, piekła nie ma. Ale za to są czytelnicy i ich preferencje, dlatego co i rusz kolejna książka z modnego nurtu wywołuje skrajne emocje. Czy tak będzie również w przypadku Tylko matki Elisabeth Carpenter? Trudno jednoznacznie ocenić, ale debiutująca na polskim rynku wydawniczym brytyjska autorka proponuje powieść łączącą obyczaj z kryminałem i finałem rodem z najlepszych thrillerów psychologicznych. Jednak w przeciwieństwie do swoich koleżanek po piórze, Carpenter odchodzi od schematu ładni ludzie w ładnych wnętrzach przeżywają dramatyczne zdarzenia. Klimat jej prozy jest chłodny, barwy przygaszone, a rzeczywistość przypomina smutne wizualnie, ale intrygujące fabularnie angielskie seriale kryminalne z lat osiemdziesiątych. Autorka w równej mierze skupia się na wydarzeniach, co na ich daleko idących konsekwencjach dla bohaterów jej powieści.
Tylko matka to rozgrywająca się współcześnie powieść, której centralną postacią jest Erica Wright. Jej syn, po siedemnastu latach spędzonych w więzieniu, wychodzi na wolność. Jednak mała społeczność gdzieś na północy Anglii wciąż pamięta, o jak odrażający czyn został oskarżony Craig Wright. Czy przyczepiona mu łatka mordercy zostanie już z nim na zawsze? Dlaczego Erica nie powiedziała policji lata temu całej prawdy? I czy zniknięcie kolejnej młodej dziewczyny to zbieg okoliczności, czy morderca faktycznie wrócił po to, aby znów siać strach? Pytania się mnożą, niechęć mieszkańców narasta, a czas nieubłaganie ucieka. Craig zaklina się, że jest niewinny, ale jego matka zaczyna zastanawiać się, czy wtedy, lata temu, nie popełniła największego błędu w swoim życiu.
Powieść Elisabeth Carpenter tylko na pozór jest jeszcze jednym miksem popularnych gatunków. Owszem, osią fabuły jest zniknięcie młodej dziewczyny i poszukiwanie domniemanego sprawcy, ale autorka wyraźnie skupia się także na życiu swoich bohaterów w cieniu wydarzeń sprzed siedemnastu lat. Erica Wright nie wyjechała ze swojego miasteczka, słusznie zakładając, że jego opuszczenie dla pozostałych mieszkańców równałoby się z przyznaniem się do kobiety do winy jej syna. A przecież matka wciąż wierzy w jego niewinność. Nie będzie to łatwe, ponieważ więzienie zmieniło Craiga, a jego nietypowe zachowanie na wolności podsyca niezdrową atmosferę. Carpenter udało się z powodzeniem odtworzyć mechanizmy społecznego ostracyzmu i pokazać wyraźnie, jak podjęte po wpływem impulsu decyzje determinują późniejsze życie. Dlatego też czytelnik poznaje przeszłość głównej bohaterki, dzięki czemu łatwiej jest mu zrozumieć jej decyzje. Wraz z rozwojem fabuły na jaw wychodzą fakty, które pozwalają na pewne wydarzenia patrzeć z innej perspektywy. Nie są to może typowe dla literatury rozrywkowej twisty, ale z pewnością nowe informacje radykalnie zmieniają kąt patrzenia.
Tylko matka zaskoczyła mnie klimatem opowieści. Świat Eriki i Craiga to mała społeczność, której daleko do wymuskanych miasteczek rodem z z opowieści cosy mystery – wręcz przeciwnie – dominuje wyczuwalna szorstkość, zarówno w opisie rzeczywistości, jak i kreacji bohaterów. Autorka balansuje między kryminałem i powieścią obyczajową, tworząc intrygującą, ale początkowo mało wciągającą historię. Prowadzona z punktu widzenia kilkorga bohaterów narracja, jak zawsze daje radę, wprowadzając element zaciekawienia (potrzebny) oraz niepokoju (oczekiwany). Podczas lektury wyraźnie da się zauważyć, że Carpenter czuje gatunek, ale nie chce w pełni powielać wzorców widocznych u innych autorek. Stąd pewnie ten wyczuwalny, pesymistyczny nastrój, bardzo zwyczajni bohaterowie i mało sympatyczne miasteczko. Z drugiej strony trudno się dziwić – Erica jest matką mężczyzny oskarżonego o morderstwo. Sąd wydał swój werdykt, społeczeństwo swój, o czym tu więcej pisać. I tu właśnie pałeczkę pierwszeństwa przejmuje autorka, tworząc taką a nie inną opowieść. Choć w moim przypadku nie jest to miłość od pierwszego czytania, to jednak oceniam Tylko matkę na tyle dobrze, że z ciekawością przeczytam inne książki autorki, która ma ich na koncie w sumie cztery.
Informacje o książce
autorka Elisabeth Carpenter
tytuł Tylko matka
tytuł oryginału Only a Mother
przekład Maria Olejniczak – Skarsgård
Wydawnictwo Albatros
miejsce i rok wydania Warszawa 2020
liczba stron 352
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 4/6
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki