Zmagania człowieka z naturą to jeden z ulubionych tematów książek, obrazów, czy filmów. Nierówna walka z żywiołem, albo zapierające dech w piersiach zjawiska atmosferyczne, wobec których człowiek jest bezsilny i może jedynie biernie obserwować ich niszczycielską działalność – jednocześnie fascynują i przerażają. A przede wszystkim wyraźnie przywołują granice ludzkich możliwości i raz na jakiś czas ustawiają od nowa odwieczną hierarchię wartości. Sztormowe ptaki to nowa powieść islandzkiego autora Einara Karasona. Na kanwie prawdziwych wydarzeń napisał opowieść o załodze trawlera Mewa, dla którego zwyczajna wyprawa na połów przerodziła się w dramatyczną walkę o przeżycie.
Nowa powieść wydana w cenionej przeze mnie Serii z Żurawiem Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego to niewielkich rozmiarów historia, dość prosta w przekazie i konstrukcji, ale jednocześnie niezwykle wciągająca, bo pokazująca nie tylko niszczycielską siłę żywiołu, ale przedstawiająca także zwyczajnych ludzi, dla których praca na morzu jest jest często sensem życia, a na pewno jedyną umiejętnością, jaką w życiu posiedli. Wśród bohaterów Sztormowych ptaków są zarówno doświadczone wilki morskie, jaki i debiutanci, ludzie z ich przyziemnymi problemami i troskami, marzeniami i oczekiwaniami. Dla jednych to tylko kolejna wypraw po karmazyna w Nowej Fundlandii dla innych spełnienie marzeń o prawdziwej męskiej przygodzie i symboliczne wejście w dorosłość. Wprawdzie każdy z trzydziestu dwóch członków załogi trawlera Mewa zdawał sobie sprawę, że w środku zimy na pełnym morzu należy spodziewać się trudności, ale nikt z nich do końca nie sądził, że znajdą się w samym środku lodowego piekła.
Nic nie zapowiadało problemów – połowy udały się nad wyraz dobrze i istniała szansa na szybszy powrót do portu. Ale nagłe załamanie pogody pokrzyżowało plany i trawler znalazł się samym środku nawałnicy, która błyskawicznie skuła lodem statek, co w konsekwencji groziło zatonięciem jednostki. Heroiczna walka załogi z bezwględnym żywiołem, przenikliwym zimnem i strachem przed śmiercią morzu to wiodący temat Sztormowych ptaków Einara Karasona. Narracja jego powieści jest gęsta, momentami przytłaczająca, choć krótkie rozdziały sprawiają, że historia opowiedziana jest niezwykle dynamicznie i wciąga niczym najlepsza książka sensacyjna. Sugestywnie, choć bez egzaltacji, islandzki autor ukazuje kilka dni nierównej walki człowieka z naturą. Narracja Sztormowych ptaków przypomina być może opowieść snutą gdzieś w portowej tawernie, ale czytelnik, ze świadomością, że wydarzenia w mają swoje źródło w prawdziwych wydarzeniach z 1959 roku, patrzy jednak na tę historię zupełnie inaczej. Trudno bowiem nie kibicować załodze trawlera Mewa, tak jak trudno nie współczuć drugiemu człowiekowi dramatycznej stacji na pełnym morzu.
Termin mikropowieść wymyślony lata temu dla Starego człowieka i morza Ernesta Hemingwaya jak ulał pasuje również do Sztormowych ptaków Einara Karasona. Pisarzowi wystarczyło kilkadziesiąt stron, aby napisać uniwersalną opowieść o człowieku i jego odwiecznych zmaganiach z siłami natury. W takim samym stopniu przedstawia islandzkich rybaków, jak i w szerszym znaczeniu człowieka, który mimo rozwoju cywilizacji zmuszony jest przyklęknąć z pokorą w obliczu nieokiełzanej przyrody. Warto sięgnąć po ten tytuł, choćby po to, aby przypomnieć sobie, gdzie jest nasze miejsce na planecie nazywanej Ziemią.
Informacje o książce
autor Einar Karason
tytuł Sztormowe ptaki
tytuł oryginału Stormfuglar
przekład Jacek Godek
Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
miejsce i rok wydania Kraków 2019
liczba stron 128
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 4+/6
Dziękuję Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za egzemplarz recenzencki