Tak się jakoś złożyło, że na moment Rachel Abbott zniknęła z mojego czytelniczego radaru. Jednak tylko kwestią czasu było, kiedy znów sięgnę po jej powieść. Szczególnie, że popularna autorka serii o głównym inspektorze policji Tomie Douglasie powraca z nowym cyklem. Tym razem osobą łączącą kolejne historie jest detektyw sierżant Stephanie King, pracująca w Kornwalii. Zmuszona, by zabić (tutaj) – książka otwierająca serię – zostawiła mnie z lekkim niedosytem, ale i ze świadomością, że Abbott lubi długo się rozkręcać. Dlatego po drugą część pod tytułem Gra w morderstwo sięgnąłem bez większych obaw. I choć w ogóle – to thriller psychologiczny jak się zowie, to jednak w szczególe – znów nie jestem całkiem na tak. Widać wyraźnie, że styl i sposób prowadzenia fabuły, jaki znam z ośmiu tomów z Douglasem, wpływa na to, jak oceniam nową serię. Mocno jednak kibicuję Stephanie King i liczę na to, że jej literacka matka nie zostanie autorką jednego cyklu, a on sam szybko się rozkręci.
To miało być piękne wydarzenie w gronie serdecznych przyjaciół. Ślub jednego z nich, a potem wesele w pełnej przepychu kornwalijskiej posiadłości nad brzegiem morza to wspaniała okazja do spotkania po latach. Jednak dramatyczne w skutkach wydarzenie na zawsze zmieniło relacje między przyjaciółmi. Rok po tajemniczej śmierci jednej z osób, goście przyjęcia spotykają się po raz drugi, aby wziąć udział w grze w morderstwo – zabawie towarzyskiej z drugim, mrocznym dnem. Lucas, niedoszły pan młody, postanawia w ten sposób poznać osobę odpowiedzialną za tragedię sprzed kilkunastu miesięcy. Czy wśród skonsternowanych gości jest ktoś, to ma na sumieniu czyjeś życie?
O tym, że Rachel Abbott umie pisać thrillery psychologiczne, jej czytelników nie trzeba przekonywać. Mimo że sama przetarła szlaki dla tego gatunku, sięga także po sprawdzone chwyty, wiedząc, że lubimy czytać o tym, co jest już nam znane. Nic w tym złego, wydaje się bowiem, że w literaturze, także (a może przede wszystkim) rozrywkowej, było już wszystko. Bo czy grupa ludzi skupina w jednym miejscu, oddalonym od cywilizacji i głęboka analiza relacji między nimi to coś nowego? Oczywiście nie, ale cały wic polega na tym, żeby znaleźć jakiś punkt zaczepienia, coś, co sprawi, że czytelnik będzie z zaciekawieniem przewracał strony. I Abbott to potrafi. Budząca zaskoczenie, a potem grozę i emocje gra towarzyska nikomu z bohaterów nie przypadła do gustu, ale autorce dała szansę na pogłębioną analizę zachowań, charakterów i relacji miedzy gośćmi pechowego ślubu. A to sprawa, że fabuła rozwija się powoli, właściwie do końca ma podobne, dość wolne tempo, które pozwala czytelnikowi na własną analizę wydarzeń. Opisane z różnych perspektyw, wydają się podobne, ale jak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach. I to one decydują o tym, jaki jest finał tej historii.
Gra w morderstwo uświadomiła mi, że Rachel Abbott próbuje trochę odejść od klimatów swojej pierwszej serii. Powieści z sierżant King, a szczególnie drugi tom, to bardziej powieść psychologiczna o toksycznych relacjach w grupie przyjaciół i znajomych, niż thriller. Owszem, jest zbrodnia (taka trochę w stylu Agathy Christie), jest ofiara, ale to dramatyczne zdarzenie okazuje się punktem wyjścia do rozważań o naturze człowieka, wpływu otoczenia na zachowania, wreszcie opowieść o niszczącej sile kompleksów. I napiszę ponownie – nic w tym złego. Zabrakło mi jednak w Grze o morderstwo silniej zarysowanych motywacji bohaterów. Śledztwo sierżant Stephanie King prowadzone jest dość ślamazarnie, a policjantka wydaje się momentami być częścią tej specyficznej gry towarzyskiej. Powieść ma dobry początek, potem jednak trudno nie dostrzec, że autorka się powtarza, a bohaterowie miotają – trochę wbrew logice. Rozczarowujący jest finał, który wprawdzie zaskakuje, ale nie jest zbyt oryginalny. Nie wyjaśnia wszystkiego, ale też nie musi. W końcu to powieść gatunkowa, która lubi zostawić czytelnika z jedną czy dwiema niewiadomymi.
Nie będzie Gra w morderstwo moją ulubioną powieścią Rachel Abbott, ale to nie oznacza, że książka mi się nie spodobała. Mimo dostrzeżonych przeze mnie mankamentów, nadal uważam, że warto ją przeczytać. Gęsta od wzajemnych animozji atmosfera, kłamstwa z przeszłości i bardzo współczesne przemilczenia, wreszcie pogłębiony rys psychologiczny postaci sprawia, że trudno nie wciągnąć się w tę lekturę. Widzę także, że Abbott próbuje spojrzeć na gatunek od nowej strony, mając świadomość, że czytelnik wciąż łaknie czegoś nowego. I chwała jej za to. W kwestii moich odczuć wobec Abbott nic się nie zmieniło. Jak królowała na półce ulubiona autorka thrillerów psychologicznych, tak króluje. Nie sądzę, żeby szybko miało się to zmienić.
Informacje o książce
autorka Rachel Abbott
tytuł Gra w morderstwo
tytuł oryginału The Murder Game
przekład Adrian Napieralski
Wydawnictwo Filia Mroczna Strona
miejsce i rok wydania Poznań 2020
liczba stron 416
egzemplarz recenzencki – finalny
Nowalijki oceniają 4+/6
Dziękuję Wydawnictwu Filia/Mroczna Strona za egzemplarz do recenzji