Jest coś takiego w profesji archeologa co sprawia, że to jeden z wyśnionych zawodów z dzieciństwa, a niejednokrotnie również skryte marzenie statecznych dorosłych. Czy to potrzeba odkrycia kolejnej tajemnicy z przeszłości, czy zawadiacki urok Indiany Jonesa, ale trzeba przyznać, że mozolne grzebanie w ziemi (jak często określają swoją pracę sami zainteresowani) urasta do rangi najbardziej pożądanego zawodu. Oczywiście duża w tym zasługa kultury masowej, która archeologom i archeolożkom przypisała całą gamę fajnych, żeby nie napisać seksownych cech. Tą popkulturową drogą idzie Marta Guzowska, której Reguła nr 1 zasadniczo wpisuje się w ramy powieści gatunkowej. Z jakim skutkiem? Odpowiedź na to pytanie nie jest już taka oczywista.
Główną bohaterką Reguły nr 1 jest Simona Brenner, którą czytelnicy poznali już w Chciwości. Archeolożka na co dzień zajmuje się badaniem starożytnej biżuterii, a po pracy … jej kradzieżą. Robi to na tyle skutecznie, że tylko bardzo zorientowani w temacie znają podwójne życie profesor Brenner. I kiedy wydaje się, że z trudem wypracowana niezależność zacznie przynosić już tylko oczekiwane profity, Simona zostaje wciągnięta w poszukiwanie mitycznego złotego runa. Brenner szybko orientuje się, że ktoś zabija ludzi z jej bliskiego otoczenia, wzorując się na micie o Jazonie i poszukiwaczach cennego przedmiotu. Bohaterka przemierza Europę wszerz i wzdłuż, tajemniczy ktoś podąża jej śladem, a z pozoru ekscytująca wyprawa staje się śmiertelnie niebezpiecznym zadaniem. Kiedy w grę wchodzą ogromne pieniądze, wszystko inne schodzi na dalszy plan.
Reguła nr 1 to powieść łącząca w sobie elementy opowieści historycznej, kryminału i sensacji. Z racji wykonywanego zawodu, Simona Brenner od czasu do czasu odwołuje się do wiedzy historycznej, aby uzmysłowić czytelnikowi, z jak cennym eksponatem lub przedmiotem ma do czynienia pani profesor. Autorka nie przeciąża tekstu nadmiarem informacji, nie spowalnia tym samym akcji, która zmienia się jak w kalejdoskopie. Faktycznie fabuła Reguły nr 1 ma szybkie tempo, co oczywiście jest charakterystyczne dla powieści z pogranicza kryminału i sensacji. Ma to także odbicie w samych wydarzeniach, które często mało mają wspólnego z realizmem. Dziwi przy tym duża doza beztroski głównej bohaterki, która szybko otrząsa się i jakoś tak zbyt łatwo radzi sobie z różnymi przeciwnościami losu. Wystarczy wspomnieć choćby wątek z Rudenką. Fabuła Reguły nr 1 drażniła mnie początkowo pewną skrótowością, ale ostatecznie wpisuje się w pewien model powieści gatunkowej. Podobnie jak i forma narracji w książce. Marta Guzowska poprowadziła ją w pierwszej osobie, oddając głos swojej bohaterce, która co jakiś czas zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Taki zabieg stylistyczny zdecydowanie skraca dystans między panią profesor a czytelnikiem. I choć nie przepadam za taką formą opowieści, to akurat w przypadku Reguły nr 1 kupuję tę konwencję, ponieważ odbieram ją jako rodzaj żartu i zabawy autorki ze swoimi czytelnikami.
Na początku wpisu zadałem sobie pytanie o ocenę Reguły nr 1 Marty Guzowskiej. Niefortunnie dla mnie, przygodę z Simoną Brenner rozpocząłem od drugiej części. Mając jednak w pamięci serię z Mariem Yblem mogę zaryzykować twierdzeniem, że powieść z panią profesor Brenner jest odrobinę lżejsza gatunkowo, bardziej pastiszowa, a na pewno napisana z przymrużeniem oka. I dla czytelników znających autorkę choćby z Ofiary Polikseny trochę jednak wtórna. Ale żeby oddać pisarce sprawiedliwość, Regułę nr 1 czyta się błyskawicznie, a chwyty fabularne rodem z powieści sensacyjnej owszem mogą drażnić, ale tylko na początku. Inna kwestia, czy można polubić Simonę Brenner? No cóż, tutaj sprawa wydaje się jeszcze bardziej skomplikowana i jak zwykle najlepiej ocenić, zarówno bohaterkę, jak i powieść własną miarą. Do czego zachęcam.
|
źródło: www.empik.com |
Informacje o książce
autorka Marta Guzowska
tytuł Reguła nr 1
wydawnictwo Marginesy
miejsce i rok wydania Warszawa 2017
liczba stron 376
egzemplarz recenzencki
recenzja dla portalu Lubimy czytać
Nowalijki oceniają 4/6
za udostępnienie egzemplarza do recenzji.