
Przyznam, że pewnie nie zainteresowałbym się powieścią Martwa natura, gdyby nie jej atrakcyjna szata graficzna. Sugestywna okładka, nawiązująca do klimatu południa Europy oraz barwione brzegi zachęcają do sięgnięcia po czwartą (a w Polsce drugą) książkę angielskiej autorki. Sarah Winman debiutowała w naszym kraju w 2012 roku za sprawą Kiedy Bóg był królikiem, a teraz powraca z powieścią, która doczekała się międzynarodowej sławy i literackich nagród. Czy zasłużenie, to kwestia (jak zawsze) dyskusyjna, mnie w każdym razie Martwa natura średnio przypadła do gustu, choć dostrzegam zarówno jej potencjał, jak i uniwersalne przesłanie.
Akcja powieści zaczyna się w 1944 roku w Toskanii. Młody brytyjski żołnierz, Ulisses Temper, poznaje starszą historyczkę sztuki, Evelyn Skinner, która przyjechała do Włoch, aby ratować cenne dzieła sztuki przed zniszczeniem w trakcie działań na froncie. Widzą się krótko, ale to spotkanie wystarczy, aby połączyła ich specyficzna więź, wzajemna fascynacja na styku młodości i życiowego doświadczenia, wreszcie wrażliwość i miłość do sztuki. Ich losy jeszcze nieraz będą się splatać, a istotnym punktem odniesienia dla obojga stanie się Florencja, w której Ulysses odziedziczy mieszkanie i gdzie zamieszka wraz z przyjaciółmi.

Martwa natura to rozpisana na dekady opowieść o losach kilkorga bohaterów, którym przyszło żyć w Europie naznaczonej wojną oraz czasie odbudowy po zniszczeniach jakich dokonała, zarówno na kontynencie, jak i w Wielkiej Brytanii, skąd pochodzi Ulisses i cała jego, barwna – co warto podkreślić – rodzina. Na fabułę składają się losy wielu osób, które przewijają się na kartach powieści, a dominujące wątki koncentrują się w równym stopniu na fascynacji sztuką i jej roli w życiu człowieka, co na miłości, przyjaźni i rodzinie. Winman skupia się na portretowaniu więzi międzyludzkich; rodzina i przyjaciele Ulissesa, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i we Florencji, do której bohater przenosi się w wyniku szczęśliwego dla niego splotu okoliczności, to ludzie bardzo niekonwencjonalni w poglądach i zachowaniu, przez to barwni i oryginalni. Dość napisać, że Ulisses decyduje się przysposobić córkę swojej żony, owoc wojennego romansu, a ta relacja, choć skomplikowana, udowadnia, że rodzina to nie tylko więzy krwi, ale właśnie ludzie, którzy stanowią wsparcie w trudnych chwilach.
Można się zastanawiać, czy w Martwej naturze ważniejsze są kwestie relacji między ludzkich, czy może jednak sztuka, której nieodparty urok uwodzi ludzkość od jej początków. Tytuł powieści jest w tej kwestii niejednoznaczny; w mojej ocenie nie odnosi się jedynie do dzieła malarskiego, ale sposobu, w jaki autorka opisuje życie swoich bohaterów, skupiając się na drobiazgach i pozornie nieistotnych detalach, z których zbudowana jest codzienność. Sztuka jest wszechobecna w powieści, wyrażona w wielu aspektach; nie brakuje odwołań do malarstwa i architektury, a nawet do poezji funkcjonującej w książce w zabawnie przewrotnej formie. Obcowanie ze sztuką jest formą pocieszenia po stracie, budulcem relacji międzyludzkich, daje nadzieję i stanowi symbol pamięci oraz świadectwo przemijania. Także miłośnicy Włoch znajdą w powieści coś dla siebie; Winman z uwielbieniem opisuje toskański krajobraz i architekturę, zachwyca się atmosferą miasta oraz charakterystycznym luzem jego mieszkańców.

Napisałem we wstępie, że Martwa natura Sarah Winman niespecjalnie przypadła mi do gustu. Głównie za sprawą samej konstrukcji powieści, na którą składają się krótkie fragmenty i pozbawione klasycznej interpunkcji dialogi utrudniające zorientowanie się, kto w konkretnym fragmencie się wypowiada. W mojej ocenie fabule brakuje narracyjnej płynności, rytmu, który pozwoliłby się zanurzyć w lekturze bez zwracania uwagi na językowe technikalia. Nie do końca zapasował mi także zawadiacki styl narracji, bliski codziennemu językowi – rozumiem, że dzięki temu autorka osiągnęła zamierzony efekt, czyli autentyczność, ale mnie taki nieco zbyt sprawozdawczy, a nawet dosadny ton momentami raził. Krótkie fragmenty oraz liczne przeskoki, czy to w czasie, czy między różnymi bohaterkami i bohaterami tworzy nieco chaotyczną mozaikę, która raczej mnie męczyła niż dawała czytelniczą satysfakcję. Dlatego, choć dostrzegam uniwersalne przesłanie oraz doceniam kreację postaci zaludniających karty powieści, nie mogę napisać, że lektura Martwej natury okazała się w pełni udanym doświadczeniem czytelniczym. Bywa i tak.
Informacje o książce
autorka Sarah Winman
tytuł Martwa natura (Still Life)
przekład Anna Cichowicz
Wydawnictwo Arkady 2025
ocena 4-/6
egzemplarz własny