MATTEO RIGHETTO „DUSZA GRANICY”

MATTEO RIGHETTO "DUSZA GRANICY"

Zaskoczyła mnie ta książka, nawet bardzo. I nie mam tym razem na myśli jedynie fabuły Dzikiej granicy Matteo Righetto, ale przed wszystkim formę narracji, która znacząco odbiega od tego, jak konstruowana jest współczesna proza. Dusza granicy otwiera trylogię o rodzinie de Boerów, których proste i ubogie życie nierozerwalnie związane jest z rytmem narzuconym przez naturę. 

Akcja powieści rozgrywa się w Nevadzie położonej w północnej części Wenecji Euganejskiej. To tam, nad brzegiem Brenty, mieszka pięcioosobowa rodzina de Boerów. Na jej czele stoi Augusto, milczący, ale odpowiedzialny za byt żony i dzieci, rolnik żyjący z uprawy tytoniu. Jest końcówka XIX wieku, kolejna zawierucha historii ponownie przesuwa granice, ale w żaden sposób nie wpływa to na poprawę losów mieszkańców osad w dolinie Brenty. Aby godnie żyć, Augusto przemyca tytoń za austriacką granicę i w pewnym momencie do tego procederu wprowadza piętnastoletnią córkę Jole. Razem przedzierają się przez górskie ostępy, narażając siebie i cenny ładunek na niebezpieczeństwo. Pewnego dnia jedno z nich nie wraca do domu z kolejnej wyprawy.

Pierwsze, co widać po przeczytaniu kilkunastu stron, to charakterystyczny styl prowadzenia narracji. Dusza granicy nie jest książką zbyt obszerną, fabuła nie pędzi na złamanie karku, Matteo Righetto proponuje opowieść z pogranicza sagi rodzinnej i powieści poetyckiej. Niemal pozbawiona dialogów, książka włoskiego autora ujęła mnie prostotą przekazu, spokojem toku wydarzeń (choć nie jest tak, że w powieści nic się nie dzieje), poetycką metaforą i uniwersalnością przekazu, charakterystyczną dla przypowieści. W moim odczuciu, taka forma idealnie pasuje do historii rodziny de Boerów, prostych ludzi, którzy żyją zgodnie z rytmem zmieniających się pór roku, pokornie poddając się temu, co przynosi kolejny dzień. A przynosi raz radość, raz strach o przyszłość, często głód i brak nadziei. 

MATTEO RIGHETTO "DUSZA GRANICY"

Prosta w swojej formie proza Matteo Righetto ujmuje ponadczasowym przekazem. Opowieść o przemytnikach tytoniu w XIX wieku pokazuje, że zwykły człowiek jest tylko nic nie znaczącym trybikiem w wielkiej machinie życia. I tylko od człowieka zależy, czy sprzeniewierzy się własnym przekonaniom, przekroczy granicę prawa, aby zawalczyć o spokojne i godne życie. Przykład Augusto i jego rodziny dobitnie udowadnia, że nie ma jednej recepty na bolączki codzienności tak, jak nie nie ma tylko i wyłącznie słusznej odpowiedzi na fundamentalne pytania.

Dusza granicy Matteo Righetto kojarzy mi się z prostotą i surowością rodem z pierwszych westernów. W przeciwieństwie jednak do nich, fabuła w dużej mierze koncentruje się na postaci kobiecej, czyli na Jole. Dla młodej dziewczyny, wtajemniczenie jej przez ojca w przemytniczy proceder to pierwszy duży krok w dorosłość, a wyprawy za austriacką granicę szkołą życia, jakiej nie zaznałaby w siedząc w ławce. Książka Righetto to również wielka pochwała rodziny i ponadczasowych wartości, które rodzą się z przebywania w otoczeniu majestatycznej przyrody i wynikają z codziennego przezwyciężania przeciwności losu. 

Zdaję sobie sprawę, że proza Matteo Righetto nie każdemu czytelnikowi musi się spodobać. Wydaje mi się, że Duszę granicy docenią odbiorcy szukający w książkach oddechu od zgiełku codzienności, spokoju płynącego z kart opowieści, wreszcie ci, którzy lubią nieoczywiste podejście zarówno do tematu, jak i do gatunku. Mnie omawiana powieść najpierw zaskoczyła, a chwilę potem zauroczyła. Czekam z niecierpliwością na kolejne części. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Informacje o książce

autor Matteo Righetto

tytuł Dusza granicy

tytuł oryginału L’anima della frontiera

przekład Tomasz Kwiecień

Wydawnictwo Smak Słowa

miejsce i rok wydania Sopot 2019

liczba stron 224

egzemplarz recenzencki

Nowalijki oceniają 5/6

 

 

 

 

 

 

Dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa za udostępnienie egzemplarza do recenzji