Jako fan kryminałów retro nie mogłem przejść obojętnie obok debiutującej w 2015 roku Maryli Szymiczkowej, tym bardziej, że akcja jej powieści Tajemnica Domu Helclów (tutaj) rozgrywała się w bliskim mojemu sercu Krakowie. Jak się wkrótce okazało, Maryla Szymiczkowa to fikcyjna pisarka powołana do życia przez Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego – to po pierwsze, a po drugie – również kolejne książki w tej serii umiejscowione są w stolicy Małopolski. Rozdarta zasłona (tutaj) i Seans w Domu Egipskim (tutaj) utwierdziły mnie w przekonaniu, że ten cykl podoba mi się nie ze względu na zagadkę kryminalną (bo z tą w serii bywa różnie), ale przede wszystkim dzięki znakomitej kreacji profesorowej Szczupaczyńskiej i oddanemu z dbałością o smakowite szczególiki klimatowi Krakowa z końca XIX wieku. I tu, mała dygresja. Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego prawdę o autorce tego cyklu ujawniono już przy premierze pierwszego tomu. Przykład Eleny Ferrante dobitnie pokazuje, że literacka mistyfikacja skutecznie podgrzewa zainteresowanie czytelników, którzy prześcigają się w domysłach, kto ze znany autorek lub autorów ukrywa się pod pseudonimem włoskiej powieściopisarki. A i sama Szymiczkowa, w momencie debiutu, miała udanie wykreowaną biografię, oraz pomysł na serię, skoro do rąk czytelnika trafił właśnie czwarty tom. Złoty róg zbudowany jest z dobrze znanych elementów, ale mimo to, czytałem tę część z mieszanymi uczuciami. Niby wszystko jest tak, jak być powinno, ale tym razem zgrzytało. Raz mocniej, raz słabiej, ale jednak.
Gdyby nie morderstwo w kamienicy przy św. Jana, profesorowa Szczupaczyńska mogłaby nie tylko z należytą uwagą śledzić najważniejsze wydarzenie towarzyskie roku, czyli ślub Lucjana Rydla z chłopką z Bronowic, ale i skupić się na ocenie gości słynnego wesela, ze zgrozą obserwując bratanie się artystów z prostym ludem w wiejskiej chacie. A jednak trup znaleziony naprzeciwko jej domu łączy się z wydarzeniami w Rydlówce, o czym profesorowa przekona się, trafiając (oczywiście – przez przypadek) w sam środek niepokojących wydarzeń. Nie dość, że w tym samym czasie w Muzeum Czartoryskich doszło do zuchwałej kradzieży, krakowskie ulice bulgocą złowrogo (dlaczego? – to trzeba doczytać), to jeszcze na weselu Wyspiański łypał na nią wzrokiem bazyliszka. Oj, końcówka roku nie zapowiada się zbyt ciekawie.
Akcja Złotego rogu rozgrywa się w listopadzie 1900 roku i wyglada na to, że dekadenckie – pesymistyczny klimat fin de siecle w Krakowie wciąż ma się bardzo dobrze. Wprawdzie nie doszło do żadnej z zapowiadanych katastrof, ale mieszkańcy Galicji jacyś tacy bez humoru – widocznie późna jesień i wtedy wpływała na stan emocji krakusów. Słynny ślub Lucjana Rydla i nie mniej znane, głównie za sprawą dramatu Wyspiańskiego wesele, stanowią w Złotym rogu jeden z dwóch punktów wyjścia do wykreowania fabuły, która łączy w sobie wątek kryminalny (wszak już I rozdziale pojawia się denat – drugi istotny element tej historii), artystyczny, historyczny i patriotyczny. Zasadniczo – zestawienie mało strawne, ale dla czytelnika znającego literaturę na poziomie licealnym – (pomijając kryminał) niespecjalnie zaskakujące. Wplecenie w klimat narodowo – niepodległościowy motywu sensacyjnego okazało się zarówno odświeżające i zabawne, jak i ryzykowne, głównie dlatego, że tym razem Szymiczkowej zagadka kryminalna wyszła przeciętnie. Ponieważ jednak czytam jej powieści ze świadomością, że sensacja jest w tym cyklu często potraktowana umownie – nie specjalnie mi to przeszkadzało, choć tak – chwilami zgrzytało.
Nie byłoby tej serii, gdyby nie postać profesorowej Zofii Szczupaczyńskiej, obdarowanej przez autorkę wiekszością stereotypowych cech mieszczki z pięknego, ale w owych czasach mocno zapyziałego miasta w Galicji. Mam jednak wrażenie, że w Złotym rogu bohaterka stępiła trochę pazurki; nadal nie brakuje jej tupetu i bywa wścibska, ale w jej zachowani dominuje dostrzegalny dystans wobec rzeczywistości; bohaterka jest zamyślona, melancholijna, wyczuwa upływający czas, ale z drugiej strony budzi się w niej kobieta z krwi i kości, świadoma jednak, że ograniczenia w których żyje (z własnej nieprzymuszonej woli) – zamykają jej wiele dróg. Pogodzenie się z tym stanem rzeczy nie jest łatwe, ale może to tylko chwilowy spadek formy wynikający z panującej mody? Trudno mi jednoznacznie to ocenić, trzeba poczekać na kolejny tom. Nie zmienia to jednak faktu, że chwilami zastanawiałem się, gdzie ta stara (proszę o wybaczenie dwuznaczności), energiczna profesorowa, którą pamiętam z poprzednich tomów? A tak przy okazji, jakież było moje zaskoczenie, kiedy uświadomiłem sobie, że Szczupaczyńska jest taka … młoda. Z jakiegoś powodu, już od pierwszego tomu, wyobraziłem ją sobie jako stateczną matronę, a tu proszę – taka niespodzianka!
W Złotym rogu spodobało mi się odciążenie narracji, która na przykład w Seansie w Domu Egipskim trochę mnie męczyła. Teraz jest lżej, choć nadal literacko na spodziewanym, wysokim poziomie. Autorka ponownie przywołuje anegdotki i ciekawostki z życia miasta, nie szczędzi złośliwości pod adresem swoich bohaterów, miesza postaci fikcyjne z prawdziwymi – trochę tylko szkoda, że w stopniu mniejszym niż poprzednio, wykorzystuje ich obecność do budowy swojej fabuły. Pomysł z umiejscowieniem akcji w czasie słynnego wesela uważam za bardzo udany, szczególnie, że Szymiczkowa oddała w moim odczuciu tak dobrze klimat tego wydarzenia, że przed oczami miałem sceny … z filmu Andrzeja Wajdy. Można oczywiście przyczepić się do grubymi nićmi szytej intrygi kryminalnej, można zastanawiać się, co stało się z pełną życia profesorową, można wreszcie narzekać na brak błysku w tej odsłonie cyklu. Można. Można także przeczytać Złoty róg jako przykład dobrze napisanej (co nie znaczy, że idealnej) powieści rozrywkowej, udanego pastiszu prozy kryminalnej z bohaterką, która ma prawo zmieniać się tak, jak świat wokół niej. I nawet jeśli Maryla Szymiczkowa w tej książce reprezentuje lekki spadek formy, to życzyłbym sobie żeby, szeroko rozumiana, literatura rozrywkowa trzymała poziom czwartej części przygód profesorowej Szczupaczyńskiej.
Informacje o książce
autorka Maryla Szymiczkowa (Jacek Dehnel i Piotr Traczyński)
tytuł Złoty róg
Wydawnictwo Znak Literanova
miejsce i rok wydania Kraków 2020
liczba stron 320
egzemplarz własny
Nowalijki oceniają 4/6