www.znak.com.pl |
Na początku moją uwagę przykuł intrygujący tytuł. Jaką tajemnicę może skrywać w swych zacnych, krakowskich murach, istniejąca od końca XIX wieku do dziś, instytucja charytatywna? Mijam ten budynek codziennie w drodze do pracy i przez myśl by mi nie przeszło, że wydarzyło się tam coś, co stanowiłoby kanwę dla powieści kryminalnej. I jeszcze nazwisko autorki – nic mi nie mówiące. Może to jakaś zapomniana literacka prababka dzisiejszych mistrzyń kryminału, odgrzebana z zamierzchłej przeszłości? Połknąłem haczyk i … szybko okazało się, że pani Szymiczkowa to literacka mistyfikacja duetu autorów Jacka Dehnela i Piotra Tarczyńskiego, którzy akcję książki umieścili w 1893 roku w galicyjskim Krakowie. I tu dochodzimy do sedna pomysłu: „Tajemnica Domu Helclów” to nie tylko powieść kryminalna, ale i przezabawny, pełny niuansów, odniesień do historii oraz obyczajowości portret Krakowa. I to jak wspaniale odmalowany!
Czytelnik „Tajemnicy Domu Helclów” bardzo szybko zorientuje się, że wątek sensacyjno – kryminalny przeplata się ze smakowicie opisanym obrazem galicyjskiego Krakowa i jego mieszkańców. Jesteśmy świadkami inauguracji Teatru Miejskiego, wraz z bohaterami odwiedzamy cmentarz na Rakowicach, dowiadujemy się, jakimi tematami, a raczej ploteczkami żyło miasto pod sam koniec XIX wieku. Okazuje się, jak ważne są (co oczywiste) układy towarzyskie i pomocne w załatwianiu różnych spraw znajomości. Celebruje się tytułomanię, a każde, nawet najmniejsze potknięcie jest odnotowywane, jeśli nie w kronikach towarzyskich to – co gorsze – w pamięci członków krakowskiej socjety. Autorzy przedstawiają bogatą panoramę postaci, od służących począwszy, na elicie miasta kończąc. W tle przewijają się nazwiska Matejki, Siemiradzkiego, Asnyka, Sienkiewicza … Gdy dodamy do tego stylizowany język powieści, kwieciste dialogi i celne opisy, otrzymamy zabawny i niepozbawiony złośliwego humoru, ale potraktowany z sympatią, obraz społeczeństwa stolicy dzisiejszej Małopolski.
„Tajemnica Domu Helclów” to lektura bardzo przyjemna, sprytnie balansująca między powieścią sensacyjną w starym stylu, literackim żartem i zabawą znanymi motywami. Profesorowej Szczupaczyńskiej nie można nie polubić, choć jej usilne starania o awans towarzyski jednocześnie śmieszą i irytują. Kraków opisany jest z dbałością o szczegóły historyczno – topograficzne, ale uważny czytelnik wie, że i tak najważniejsze jest perskie oko, co jakiś czas puszczane przez autorów.
… więc Czytelniku, jeśli masz ochotę, wyjdź na pole, zabierz ze sobą paterę z pischingerem, dzbanek bawarki i … koniecznie przeczytaj powieść pani Maryli Szymiczkowej, bo naprawdę warto!
Nowalijki oceniają: 6/6