MARIE AUBERT „DOROŚLI”

MARIE AUBERT "DOROŚLI"

Wprawdzie sam za tym nie przepadam, ale tę recenzję zacznę od spojrzenia na okładkę. Miła dla oka, minimalistyczna grafika w stylu klasycznych ilustracji w Harper’s Baazar zapowiada letnią, może niezbyt zobowiązującą lekturę. Ale to przecież książka Wydawnictwa Pauza, które przyzwyczaiło czytelnika do prozy z wyższej półki, starannie wybranej i niepozostawiającej go obojętnym wobec podjętej tematyki. I dokładnie taka jest mikropowieść (albo jak kto woli – rozbudowane opowiadanie) Dorośli, która wyszła spod pióra norweskiej autorki młodego pokolenia – Marie Aubert. W tej niewielkiej książce, której akcja toczy się w przyjemnych okolicznościach przyrody, pisarka zwraca uwagę na całą gamę problemów nurtujących współczesnych Norwegów. A bardziej precyzyjnie – Norweżki, gdyż bohaterką i narratorką prozy Aubert jest Ida. Choć gwoli ścisłości – wymowa Dorosłych ma charakter uniwersalny, a poruszane w fabule kwestie dotyczą nie tylko północy Europy, ale każdego społeczeństwa – nie tylko w krajach rozwiniętych. Jaka piękna rodzinna katastrofa – chciałoby się zakrzyknąć po lekturze powieści Aubert – gdyby nie świadomość, ile gorzkich przemyśleń na temat roli i miejsca kobiety we współczesnym świecie przemyca autorka w tej, na pozór prostej, historii. 

To miał być przyjemny moment w czasie upalnego lata. Ida – główna bohaterka i jednocześnie pierwszoosobowa narratorka Dorosłych przyjeżdża do domku letniskowego należącego do jej rodzimy, aby w gronie najbliższych świętować urodziny matki. Ida jest architektką w średnim wieku, bez stałego partnera i dzieci, ale  to właśnie myśl o macierzyństwie staje się ostatnio priorytetem w jej wygodnym, wielkomiejskim życiu. Spotkanie z matką , a także z siostrą i jej mężem ma dać Idzie wytchnienie i pozwolić nabrać dystansu wobec niełatwych decyzji, które musi już niedługo podjąć. Trudno jednak odciąć się od rzeczywistości, kiedy wszystko wokół wywołuje niewygodne wspomnienia, a serdeczne, przynajmniej z pozoru, kontakty z bliskimi okazują się powierzchowne i budzą głównie frustrację. Początkowo jedynie w głowie narratorki, ale wystarczy trochę za dużo wina, aby rodzinny zjazd nabrał rumieńców, typowych dla stanu choroby.

MARIE AUBERT "DOROŚLI"

Dorośli to jedna z tych książek, które nie zapowiadają tego, co oferują, powoli wciągając czytelnika w gorzką opowieść o współczesności. Mikropowieść Marie Aubert czyta się z narastającym poczuciem zbliżającej się katastrofy. Ida przyjeżdża do podmiejskiego domku z całym bagażem nieprzepracowanych emocji i doświadczeń, a sielska atmosfera i wakacyjne rozluźnienie sprawiają, że i bohaterce, i pozostałym członkom jej rodziny puszczają hamulce. Początkowo to tylko drobiazgi – drobne złośliwości maskowane specyficznym humorem, uwagi pod adresem młodszej siostry i jej partnera z małą córką z poprzedniego związku, Z czasem atmosfera gęstnieje, odsłaniając skomplikowane relacje między Idą i jej siostrą, matką zajętą nowym związkiem, wreszcie między Idą a Kristofferem, z którym siostra Marthe spodziewa się dziecka. Napięcie między bohaterami rośnie, wzajemne pretensje i animozje biorą górę na rozsądkiem, nieprzepracowane przez lata problemy po raz kolejny dają o sobie znać i ponowna od nich ucieczka nie rozwiąże kłopotów rodzinnych Idy i Marthy. 

To zaskakujące, ile treści i wątków można odczytać na tych kilkudziesięciu stronach. Oczywistym jest, że czytelnik skupia się na Idzie, w końcu to w jej głowie tkwi o początku do końca, i to z tej perspektywy ogląda rzeczywistość. Jej ciągłe porównywanie się do Marthy pokazuje, jak wiele od niej oczekiwano i jak mało, w swoim mniemaniu, Ida dostała od życia. Niesprawiedliwe jest to, że społeczeństwo ocenia ją przez pryzmat przypisanych na sztywnych ról społecznych (w tym oczekiwanego macierzyństwa), co czyni ją nieszczęśliwą, a na pewno zagubioną i z nadszarpniętym poczuciem własnej wartości. Ida musi podjąć decyzję, czy woli zawalczyć o siebie, czy biernie poddać się oczekiwaniom wszystkich dookoła i nie liczyć się z własnymi potrzebami. Pytanie tylko, czy uczyni ją to szczęśliwszą? Patrząc na jej młodszą siostrę i jej przejścia – można mieć co do tego spore wątpliwości. Ida zachowuje się irracjonalnie, momentami trudno ją lubić, ale nie sposób z nią nie sympatyzować. Bohaterka miota się w pętach narzuconej jej roli, a najsmutniejsze jest to, że nie ma wśród urodzinowych gości nikogo, kto stałby się dla niej oparciem. Takim stuprocentowym oparciem. Nie jest nim Martha, która ma własne wątpliwości, nie będzie nim matka, zajęta drugą młodością. W tej roli nie sprawdzi się Kristoffer, który pod modną powłoką nowoczesnego mężczyzny skrywa strach przed odpowiedzialnością i odrzuceniem. 

Jak nie lubię krótkich form, tak Dorośli Marie Aubert spodobali mi się od pierwszych stron. Autorka wnikliwie portretuje współczesne społeczeństwo, zwracając uwagę na nurtujące go problemy i punktując słabości nowoczesnego stylu życia. Udało jej się pokazać niekończący się spór między oczekiwaniami ogółu a własnymi potrzebami. Ida stawia sobie za cel uzdrowienie relacji rodzinnych, chce oczyszczenia emocji i przywrócenia należnej jej części świata, tak bezpardonowo zaanektowanego przez samolubną, skupioną na sobie Marthę. Jak nietrudno sobie wyobrazić – z marnym skutkiem. Obraz rodziny w prozie Marie Aubert okazuje się mało idylliczny, pulsujący słabo maskowanym gniewem, zazdrością i drażniącym brakiem empatii. To refleksja z pewnością gorzka, ale jakże trafna i na czasie.

Informacje o książce

autorka Marie Aubert

tytuł Dorośli

tytuł oryginału Voksne mennesker

przekład Karolina Drozdowska

Wydawnictwo Pauza

miejsce i rok wydania Warszawa 2020

liczba stron 144

egzemplarz własny

Nowalijki oceniają 5/6