Na każdą nową powieść Magdaleny Knedler czekam z ogromną cierpliwością. I jeszcze większą ciekawością, bowiem wrocławska pisarka zaskakuje nie tylko tematyką, ale przede wszystkim różnorodnością gatunkową. W jej dorobku są zarówno powieści kryminalne – pastiszowy Pan Darcy nie żyje, cykl z Anną Lindholm, a także historie obyczajowe – współczesne Winda oraz Klamki i dzwonki. Natomiast rozbudowane tło historyczne dominuje w Dziewczynie z daleka. Najnowsza powieść Historia Adeli to powrót do historii obyczajowej, ale z dodatkiem – do czego autorka zdążyła już przyzwyczaić swoich czytelników. Tym razem to wyraźnie zarysowany motyw tajemnicy z przeszłości. Nie dominuje on jednak nad współczesną opowieścią o Adeli Henert, która w obliczu wielkiej straty chce i musi przewartościować całe swoje życie.
Tytułowa bohaterka po ponad dekadzie nieobecności, wraca do Polski, do rodzinnego Wrocławia. Inaczej niż tysiące rodaków, którzy emigrują z kraju, obiera kurs z idyllicznej włoskiej Sperlongi do zasypanej śniegiem ojczyzny. Strata, która stała się jej udziałem sprawia, że młoda kobieta nie ma specjalnie wyboru. Włoska wioska, w której prowadziła przez lata kawiarnio – księgarnię, zbyt boleśnie kojarzy się jej z niedawnymi wydarzeniami. I choć po wielu miesiącach powróci do Włoch, ale tak naprawdę po to, by ostatecznie pożegnać przeszłość i rozpocząć nowy etap w życiu. Zanim to jednak nastąpi, Adela ścina warkocz w szlachetnym celu, podejmuje pracę w kawiarni i wynajmuje mieszkanie u Daniela Raczyńskiego. I to właśnie w nowym domu odkryje pudło z tajemniczymi listami i pękniętą na pół oryginalną filiżanką, otwierającą przed Adelą drzwi do tajemnicy z przeszłości rodziny współlokatora.
Adela Henert ma plan. Po wydarzeniu, które zawsze odcisnęło w jej sercu bolesne piętno, postanawia zrobić jedną dobrą rzecz. Potrzebuje tego, aby przepracować stratę, przeżyć żałobę, żeby nie zwariować od bólu i emocji. Adela to dobra i ciepła kobieta, która paradoksalnie w swoim nieszczęściu ma dużo … szczęścia. Do ludzi, którzy po powrocie do kraju stanęli na jej drodze. Jak Barbara Konopka – właścicielka kawiarni Becky Sharp, stary antykwariusz Władysław Kraszewski i Daniel Raczyński – doktor filologii polskiej i właściciel domu, w którym Adela wynajmuje pokój. To ich obecność sprawia, że bohaterce odrobinę łatwiej jest poradzić sobie z nową sytuacją. Warto bowiem podkreślić, że dziesięcioletnia nieobecność w Polsce, która przez ostatnie lata dynamicznie się zmienia, to dla Adeli powrót do punktu wyjścia. Wrocław wygląda inaczej, ze starymi znajomymi nic ją nie łączy, może oprócz bolesnej pamięci przeszłości. Dlatego próba odpowiedzi na pytanie, jaka historia kryje się w starych listach, pozwala Adeli choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości i powoli przygotowuje ją do posklejania życia, które jednego dnia ostatecznie rozpadło się na kawałki. Los lubi płatać figle i odpłacać pięknym za nadobne, ale pomysł na jedną dobrą rzecz (a tak naprawdę kilka) sprawia, że Adela zaczyna przyciągać dobre fluidy. A tuż za rogiem czai się uczucie, na które bohaterka nie była przygotowana, ale dzięki sile którego odzyskała wiarę w siebie i świat wokół niej.
Historia Adeli nie jest bynajmniej ckliwą powieścią obyczajową z obowiązkowym szczęśliwym zakończeniem. Albo nie jest nią w powszechnym rozumieniu tego gatunku. Magdalena Knedler proponuje swoim czytelnikom osadzoną w realiach współczesności historię o ludziach, którzy zmagają się z prozą codzienności. To także opowieść o rodzinie, o sile uczucia i o tym, jak ważne są relacje z drugim człowiekiem, otwartość i zaufanie, wreszcie szacunek. Adela, a wraz z nią czytelnik uświadamia sobie, że szczęście lubi pojawiać się w najmniej oczekiwanym momencie, najchętniej wtedy, kiedy się go nie oczekuje.
Zaryzykuję twierdzenie, że Historia Adeli to powieść w starym stylu. I proszę to potraktować jako wielki komplement. Autorka bowiem nie idzie na łatwiznę i nie proponuje sztampowej opowieści z optymistycznym akcentem. Historię głównej bohaterki wzbogaca wątkiem z przeszłości, odwołuje się do literatury, filmu, muzyki – wszak jej bohaterowie są trochę z innej epoki, współcześni, ale tacy bardziej uważni, zwracający uwagę na detal i na dobrą robotę, po przejściach, ale z wewnętrznym ciepłem. Bohaterowie Historii Adeli wzbudzili moją tęsknotę za światem, który powoli znika w natłoku spraw niby istotniejszych, ale w gruncie rzeczy mało ważnych w ogólnym rozrachunku.
Przeczytałem tę powieść dwa razy i dwa razy zakochałem się w niej na nowo. I za każdym razem w innym jej aspekcie. Historia Adeli wzrusza i to chwilami mocno, ale daje też nadzieję na to, że dobro czynione innym musi wrócić, najlepiej z nawiązką. Napisana z szacunkiem dla czytelnika, z dbałością o warstwę językową, pełna odniesień do szeroko pojętej sztuki, nowa książka Magdaleny Knedler to ambitna powieść obyczajowa, która choć reprezentuje literaturę popularną, to stawia jej wysoką poprzeczkę. I niezmiernie mnie cieszy, że autorka zdecydowała się na taką a nie inną realizację tematu, ponieważ uniknęła w ten sposób taniego melodramatyzmu i ogranych do bólu chwytów. W efekcie Historia Adeli to ciepła i wzruszająca, a przede wszystkim mądra opowieść, do której z pewnością będziecie powracać.
Lektura obowiązkowa tej jesieni.
|
źródło: www.zaczytani.pl |
Informacje o książce
autorka Magdalena Knedler
tytuł Historia Adeli
wydawnictwo Novae Res
miejsc i rok wydania Gdynia 2017
liczba stron 408
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 6/6
za udostępnienie powieści do recenzji