Tak się jakoś złożyło, że do tej pory nie zapoznałem się z twórczością Guillaume Musso. Czytałem kiedyś książkę jego brata Valentina (Zimne popioły – tutaj), ale po powieści Guillaume nie sięgnąłem, mimo że ich okładki widzę na Instagramie właściwie codziennie. W końcu jednak nadarzyła się okazja poznać pióro poczytnego autora, a to za sprawę jego najnowszej książki pod tytułem Zjazd absolwentów. Skusiła mnie fabuła oscylująca wokół kryminału i powieści obyczajowej o tajemnicy z przeszłości. Pierwsze spotkanie z prozą Musso oceniam jako udane – niektóre cechy jego stylu przypadły mi do gustu, inne niekoniecznie. Nie mam jednak porównania z poprzednimi książkami francuskiego autora i nie wiem, czy Zjazd absolwentów to jego typowa fabuła, czy może stanowi odskocznię od tego, co Musso proponuje swoim czytelnikom na co dzień.
Poczytny autor Thomas Degalais przyjeżdża w rodzinne strony, aby wziąć udział w obchodach pięćdziesięciolecia swojego liceum. Położona malowniczo na Lazurowym Wybrzeżu szkoła średnia wciąż żyje wydarzeniami sprzed ćwierć wieku, kiedy to w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła jedna z uczennic Vinca Rockwell i jej profesor filozofii Alexis Clement. Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, pary nigdy nie udało się odnaleźć. Thomas podkochiwał się w Vince w czasach licealnych i choć to akurat nie jest tajemnicą, Degalais ma ich więcej. Podobnie jak jego przyjaciele z czasów młodości, których po latach spotkał podczas zjazdu absolwentów swojego liceum. Wygląda na to, że skrzętnie skrywane sekrety ujrzą światło dzienne i nobliwą społeczność Sophii Antipolis czeka szok. Chyba, że …
Guillaume Musso proponuje swoim czytelnikom powieść łączącą kryminał z historią obyczajową, czyli mieszankę, która daje szansę na interesującą fabułę i intrygujących bohaterów. Zjazd absolwentów to mroczna tajemnica z przeszłości, nieoczekiwane zwroty akcji, dwuznaczność i namiętności, które mają niebagatelny wpływ na rozwój wydarzeń. Autor stopniowo buduje napięcie i powoli odkrywa przed czytelnikami prawdę o wydarzeniach sprzed 25 lat, kiedy to szereg decyzji, podjętych pod wpływem emocji, ukształtował przyszłość kilkorga bohaterów powieści. W historii napisanej przez Musso spodobała mi się niejednoznaczność moralnych wyborów jego bohaterów, ale oni sami są jednak dość płascy i stereotypowi (na przykład dziennikarz śledczy musi mieć lewicowe poglądy). Thomasowi zabrakło charyzmy, której oczekiwałbym od wiodącego w książce narratora i trochę trudno mi uwierzyć, że przez tyle lat nie potrafił ustosunkować się do pewnych wydarzeń, w których uczestniczył.
Zjazd absolwentów, szczególnie pod koniec, przypomina scenariusz opery mydlanej – emocje są przerysowane, rozwiązania fabularne autor wyciąga niczym magik królika z kapelusza i jak przystało na przywołany gatunek, związki między bohaterami są niezwykle dynamiczne. Ja kupuję tę konwencję, bo ona decyduje o tym, że powieść jest lekką i bezpretensjonalną rozrywką, która jednak wymaga od czytelnika uwagi. Dwie płaszczyzny czasowe wydarzeń oraz narracja z perspektywy kilkorga bohaterów sprawiają, że początkowo w opowieści panuje bałagan, ale Guillaume Musso nie jest debiutantem i wie, jak nad nim skutecznie zapanować.
Zjazd absolwentów to rozrywka na dobrym poziomie, może niekoniecznie fabularnie odkrywcza, ale doceniam, że autor sprawnie opowiada swoją historię, żongluje konwencją gatunkową, podrzuca cytaty z literatury (warto się w nie wczytać, bo stanowią swoiste wprowadzenie do kolejnych rozdziałów), wreszcie z przymrużeniem oka traktuje własną profesję (choć odżegnuje się od wątków autotematycznych, o czym wspomina w posłowie). Pierwsze spotkanie z twórczością Guillaume Musso uważam za udane, choć chyba liczyłem na więcej.
Informacje o książce
autor Guillaume Musso
tytuł Zjazd absolwentów
tytuł oryginału La Jeune Fille et la Nuit
przekład Joanna Prądzyńska
Wydawnictwo Albatros
miejsce i rok wydania Warszawa 2019
liczba stron 320
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 4+/6
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki