W mojej ocenie tak zwana literatura gatunkowa od dawna nie ma już nic nowego do powiedzenia. Mnogość dostępnych na rynku wydawniczym tytułów zdaje się zadawać kłam temu stwierdzeniu, ale od niewygodnej prawdy nie sposób uciec. Kolejne powieści, balansujące na granicy thrillera (również psychologicznego) oraz kryminału, mniej lub bardziej udanie żonglują kliszami oraz sięgają po sprawdzone chwyty w postaci nieoczekiwanych zwrotów akcji, zasadniczo zatem opierają się na podobnych schematach.
Lubię prozę gatunkową i mimo dostrzeganych mankamentów – czytam ją dla czystej rozrywki, ale nawet wtedy oczekuję jakiegoś poziomu – przynajmniej dobrego. Dlatego śledzę nowości i staram się sięgać po nowe nazwiska z nadzieją na udaną lekturę. Od niedawna mam na uwadze powieści Freidy McFadden, której czwarta książka właśnie pojawiła się po polsku. Mowa o Skazanym, reprezentującym wciąż modny gatunek łączący thriller z powieścią obyczajową. O tym, że mam z twórczością McFadden trudną relację pisałem już wcześniej, a Skazany jedynie utwierdził mnie w przekonaniu, że autorka pisze może lekko i wciągająco, ale na pewno bardzo nierówno.
Jedenaście lat temu Brooke Sullivan cudem uniknęła śmierci, ale trauma wciąż tkwi głęboko zakorzeniona w jej psychice. Dziś, dobiegająca trzydziestki, pracuje jako dyplomowana pielęgniarka w stanowym więzieniu. Nikt nie domyśla się, że wśród osadzonych jest ktoś, kto łączy kobietę z jej dramatyczną przeszłością. Chcąc naprawić błędy młodości, Brooke podejmuje decyzję brzemienną w skutkach, ale jeśli myśli, że teraz jej życie będzie spokojne i uporządkowane – śmiertelnie się myli.
Po lekturze czterech powieści Freidy McFadden jestem w stanie zrozumieć jej literacki fenomen. Autorka pisze lekko; jej książki są wciągające, głównie dlatego, że autorka opiera ja na ulubionym przez miłośników gatunku schemacie wpływu przeszłości na teraźniejszość bohaterek i bohaterów. Sprawnie splata wątki i wydarzenia z dwóch planów czasowych, powoli odkrywając przed czytelnikiem (najczęściej) szokującą prawdę. Ponieważ do minimum ogranicza opisy, jej fabuły są dynamiczne, dodatkowo wzmocnione licznymi nieoczekiwanymi zwrotami akcji nierzadko wywracającymi dotychczasowe układ wydarzeń do góry nogami. Jednym zdaniem – McFadden z powodzeniem (a może nawet i z premedytacją) wykorzystuje składniki przepisu na hit wydawniczy.
Wspomniałem wcześniej, że autorka Skazanego pisze nierówno i właśnie lektura jej najnowszej powieści utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Zasadniczo książkę czyta się szybko; dostarcza rozrywki i wciąga, ale diabeł tkwi w szczegółach. Główna bohaterka jest naiwna i wygląda na to, że nie wyciąga żadnych wniosków z wcześniejszych doświadczeń. A to tego wszystkiego cierpi chyba na wybiórczą amnezję. Wydarzenia z przeszłości (nie mogę niczego zdradzić w obawie przed spojlerem) przypominają fabułę młodzieżowego slashera z lat 90. XX wieku – niezbyt mądrego swoją drogą, co jednak sprawia, że Skazanemu bliżej do literatury YA lub pastiszu gatunku niż do rasowego thrillera.
Im bliżej finału tym więcej fabularnych twistów rodem z klasycznych oper mydlanych, w których – jak wiadomo – wszystkie chwyty dozwolone. I znów: czyta się Skazanego całkiem przyjemnie, ale … tu i ówdzie bez przewracania oczami się nie obejdzie. Trudno inaczej zareagować choćby na scenę w skutym lodem lesie pod koniec książki. A tej ostatecznie nie oceniam przesadnie nisko mając świadomość, że jej nadrzędnym celem jest rozrywka – taka w sam raz na letnie popołudnie: do przeczytania na plaży i do zapomnienia. Czy sięgnę po kolejną powieść McFadden? Z pewnością tak, choćby z czystej ciekawości, jak wypadnie tym razem?
Informacje o książce
autorka Freida McFadden
tytuł Skazany (The Inmate)
przekład Elżbieta Pawlik
Wydawnictwo Czwarta Strona Kryminału 2024
ocena 3+/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem