Chyba nie da się wskazać konkretnego momentu, kiedy Nowy Jork z imponującą panoramą drapaczy chmur z miasta przekształcił się w ikonę popkultury. Wizerunek metropolii, powielany w niezliczonych powieściach, filmach i serialach, kształtuje się dowolnie, w zależności od pomysłowości kolejnych twórców. Z miasta romantycznych komedii swobodnie przeistacza się w siedlisko szemranych interesów. Przykładów można zresztą mnożyć bez końca. A wspominam o tym przy okazji tekstu o Golden Hill Francisa Spufforda, ponieważ brytyjski autor, Nowy Jork właśnie, uczynił nieoczywistym, ale ostatecznie istotnym bohaterem swojej książki. Kojarzony raczej z literaturą faktu, Spufford ma na swoim koncie także dwie powieści historyczne. Golden Hill jest jego najnowszą książką.
Powieść zaczyna się 1 listopada tysiąc siedemset czterdziestego szóstego roku, kiedy po tygodniach podróży statkiem do Nowego Jorku przybywa młody Richard Smith. Ma przy sobie weksel na niebagatelną wtedy kwotę tysiąca funtów. Celem jego podróży jest spieniężenie dokumentu, dlatego swoje kroki kieruje w stroną kantoru przy Golden Hill. Zanim dopełnią się wszystkie formalności, przed przybyszem z Londynu miesiące spędzone w mieście, któremu bardzo daleko do dzisiejszej pozycji na mapie świata. Smith jest towarzyski, kontaktowy i kochliwy, a to oznacza, że nie będzie spokojnie czekał na wypłatę. Kłopoty to jego drugie imię, ale Richard Smith i tak mocno napracuje się, aby utrzymać reputację tajemniczego awanturnika.
Golden Hill Francisa Spufforda rozpoczyna się od zdania wielokrotnie (wielokrotnie!) złożonego i po jego przeczytaniu nieomal natychmiast można wysnuć wniosek, że powieść brytyjskiego dziennikarza i nauczyciela akademickiego jest albo do pokochania, albo do natychmiastowego odłożenia na półkę. Drugie, na co zwraca uwagę czytelnik, to stylizacja języka, przywołująca na myśl powieści historyczne powstałe w XVIII lub XIX wieku. Powieść Spufforda to pastisz oświeceniowych powieści łotrzykowskich (niekoniecznie tożsamych z przygodowymi) lub głęboki ukłon autora w stronę książek o tematyce historycznej. Wiele zależy od interpretacji opisywanych wydarzeń. Autor stylizuje swoją opowieść na klasykę literatury awanturniczej, i zgrabnie żongluje motywami z prozy epoki oświecenia, i pozwala sobie na mniej lub bardziej zawoalowany żart z natrętnej maniery osiemnastowiecznych twórców. Jego powieść obfituje w liczne przygody głównego bohatera, awantury i pościgi, nieoczekiwane zwroty akcji, romanse i mrożące krew w żyłach wydarzenia. Wszystko napisane językiem o bogatej stylistyce, rozbudownych opisach i z tempem, którego nie powstydziliby się dzisiejsi powieściopisarze. Nie bez powodu napisałem dzisiejsi, ponieważ Francis Spufford tak udanie wczuł się w rolę pisarza z połowy osiemnastego wieku, że momentami można zapomnieć, że Golden Hill to książka z 2016 roku. Współczesność powieści można jednak dostrzec w ujęciu przez autora tematów obyczajowych i ciekawie poprowadzonej narracji, która skutecznie utrzymuje czytelnika w stanie lekkiej dezorientacji.
W powieści Spufforda pojawia się cała plejada bohaterów, ale na pierwszy plan wysuwają się dwaj – Richard Smith i wspomniany już Nowy Jork. Ten pierwszy jest tajemniczy, niewiele o nim wiadomo, autor szczędzi informacji na jego temat, aż do zaskakującego finału powieści. Smith ma jednak sporo uroku i jeszcze więcej szczęścia, a jego pojawienie się w mieście rodzi wiele plotek. Prawda, jak to prawda, okaże się … inna od oczekiwań. Drugi bohater, zdecydowanie mniej oczywisty, to Nowy Jork, który w 1746 roku liczy siedem tysięcy mieszkańców i jest jeszcze jednym miastem portowym, ale z ambitnymi mieszkańcami. Spacerując (lub uciekając) z głównym bohaterem po Broad Way trudno wyobrazić sobie, że kilkadziesiąt lat później przeistoczy się z zapyziałej dziury w tętniącą życiem metropolię. Ale już wtedy da się zauważyć, że Nowy Jork to obszar wielu, bardzo wielu możliwości, a potęgę miasta w późniejszym kształcie zbudują ludzie tacy, jak Smith.
Francis Spufford napisał powieść, w której udanie połączył hołd literaturze w ogóle i żart z powieści gatunkowej w szczególe. Golden Hill skrzy się humorem i językowymi nawiązaniami, znakomicie oddanymi przez klasę tłumacza Jędrzeja Polaka. To nie tylko pastisz popularnego gatunku, ale także obraz osiemnastowiecznej mentalności we współczesnym ujęciu oraz portret miasteczka, na moment przed jego wielką przemianą. Zdaję sobie jednak sprawę, że Golden Hill nie jest książką dla każdego czytelnika, ale zdecydowanie warto po nią sięgnąć, choćby dla samej przyjemności obcowania z inteligentną i dowcipną grą z konwencją osiemnastowiecznego romansu awanturniczego. Ciekawe doświadczenie. Ciekawe.
|
źródło: www.wydawnictwopoznanskie.com |
Informacje o książce
autor Francis Spufford
tytuł Golden Hill
tytuł oryginału Golden Hill
przekład Jędrzej Polak
Wydawnictwo Poznańskie
miejsce i rok wydania Poznań 2018
liczba stron 368
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 5/6
za udostępnienie egzemplarza do recenzji