Po literaturę japońską sięgam od lat i niezmiennie urzeka mnie umiejętność, z jaką autorki oraz autorzy łączą prostotę formy z głębią i bogactwem przekazu. Nierzadko poruszają bliską czytelnikowi tematykę codzienności z jej blaskami i cieniami, ale (prawie) zawsze dostrzegają drobiazgi i niuanse, nietrudne do odczytania przez odbiorcę pod każdą szerokością geograficzną. To ogromna zaleta prozy z Kraju Kwitnącej Wiśni – pod wieloma względami reprezentującej odmienne od – choćby europejskiego – spojrzenie na wiele kwestii, ale potrafiącej dotrzeć do świadomości i przede wszystkim wrażliwości czytelników. Zdarza się, że opowieść cechuje dystans i emocjonalny chłód, ale to tylko pierwsze wrażenie, najczęściej bowiem im dalej w opowieść, tym więcej przemawiających do odbiorcy przemyśleń czy odczuć, pozwalających na intensywne doznania.
Niewielkich rozmiarów prozatorski debiut Chisako Wakatake Pójdę sama to idealny przykład literatury, która z pozoru wydaje się być jeszcze jedną prostą opowieścią o życiu starszej kobiety. Jednak lektura tej powieści stwarza czytelnikowi przestrzeń do snucia rozważań na wiele tematów, a wszystkie o ponadczasowym i uniwersalnym znaczeniu. Pomaga mu w tym właśnie nienachalność formy i uproszczona kreacja świata przedstawionego.
Siedemdziesięcioczteroletnia Momoko, główna bohaterka prozy Wakatake, po śmierci męża i usamodzielnieniu się dzieci została sama nie tylko w sensie fizycznym, ale także mentalnym. Kolejne dni spędza podobnie, mając dużo czasu na przemyślenia, które z racji wieku, ostrożnie można określić rachunkiem sumienia czy po prostu podsumowaniem życia, obfitującego w wydarzenia niekoniecznie pozytywnie wpływające na egzystencję bohaterki. Zbierane przez lata wspomnienia oraz zdobywane doświadczenie pozwalają spojrzeć Momoko na swoją przeszłość bez sentymentu, ale z i chłodną racjonalnością, która sprawia, że to swoiste podsumowanie jest momentami niezwykle gorzkie. Bohaterka czuje się samotna i opuszczona, żyje ze świadomością, że pędząca do przodu współczesność niewiele ma do zaoferowania, a jej samej brakuje już sił i chęci do tego, aby choć próbować nadążyć za zmieniającym się światem.
Proza Chisako Wakatake jest niespieszna, melancholijna i na swój sposób poetycka, choć momentami niełatwa w odbiorze. A to za sprawą stylizacji języka głównej bohaterki, która mówi w dialekcie Tōhuku, oddanym także w polskim przekładzie. Ten celowy zabieg językowy ma pokazać siłę pochodzenia, zwrócić uwagę na korzenie Momoko, która jako młoda dziewczyna przyjechała do Tokio z prowincji. Bohaterka długo wstydziła się swoich korzeni, ale teraz, u schyłku życia, jest z nim w pełni pogodzona, świadoma własnej tożsamości. Ma jednak sporo żalu do świata, który zamiast wymarzonej wolności wtłoczył ją w sztywne ramy oczekiwań społecznych i konwenansów, które zamiast realizacji marzeń nakazywały przyjmowanie kolejnych obowiązków i ról. Dziś Momoko czuje, że zbyt łatwo poświęciła siebie dla dobra innych, niepotrzebnie godziła się na ustępstwa i kompromisy, zapominając gdzieś po drodze o sobie. To dojmujące wrażenie straty – zarówno fizycznej, jaki i emocjonalnej – towarzyszy czytelnikowi w trakcie lektury i nawet optymistyczny w wydźwięku finał nie wpływa na zmianę odczuć.
Nie jest z pewnością powieść Chisako Wakatake prozą porywającą, ale trudno odmówić jej uwrażliwienia na kwestie obyczajowe i społeczne, skupieniu się na jednostce oraz jej konfrontacji ze zmieniającym się światem. Nawet jeśli historia Momoko nie wyróżnia się specjalnie na tle innych fabuł, warto spojrzeć na nią z szerszej perspektywy jako na uniwersalną opowieść o nieuchronności ludzkiego losu, potrzebie bycia szanowanym i docenieniu, że życie pozwala na podążanie własną drogą wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy.
Informacje o książce
autorka Chisako Wakatake
tytuł Pójdę sama
przekład Dariusz Latoś
Wydawnictwo W.A.B. 2023
ocena 4+/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem