Za każdym razem, kiedy zerkam na półkę z powieściami Alka Rogozińskiego, mimowolnie uśmiecham się pod nosem. Lubię komedie kryminalne jego autorstwa, choć nie jest tak, że wszystkie (a jest ich przecież kilkanaście) podobały mi się tak samo. Myślę wtedy, że pisarz wybrał sobie niełatwy gatunek z całej gamy reprezentujących literaturę popularną. Poczucie humoru to bardzo indywidualna sprawa i to, co bawi jednych, innych irytuje, albo co najwyżej pozostawia obojętnym. Do tego twórczość Alka Rogozińskiego nieomal automatycznie porównuje się do nieodżałowanej Joanny Chmielewskiej. Być może to skojarzenie typowe jest dla czytelników w konkretnym wieku, ale choć Całe zdanie nieboszczyka, Lesio czy Wszystko czerwone dla pewnego pokolenia mają status kultowych, to Rogoziński nie musi się martwić tym porównaniem, ponieważ konsekwentnie, od lat (i w mojej ocenie z powodzeniem) pracuje nad własnym stylem, co przekłada się na popularność jego powieści. Teściowe muszą zniknąć z pewnością tylko ugruntują pozycję autora na polskim rynku wydawniczym. Ta książka bowiem, to udane połączenie całkiem zgrabnie uknutej intrygi kryminalnej z charakterystycznym dla Rogozińskiego mocno przerysowanym poczuciem humoru.
Teściowe muszą zniknąć to fabuła, której centralnym punktem jest wielki skarb ukryty w piwnicy wieżowca w centrum Warszawy i relacja między dwiema tytułowymi teściowymi. Łączy je małżeństwo ich dzieci, a dzieli cała reszta. Do bólu religijna Kazimiera i zdecydowanie wyzwolona Maja będą musiały jednak wspólnie stawić czoła perfidnym przeciwnikom, którzy nie cofną się przed niczym, byleby tylko dorwać legendarny skarb, rzekomo przechowywany w sąsiedztwie Pałacu Kultury i Nauki. Jak na poważną komedię kryminalną przystało, nie zabraknie trupa, mrożącego krew w żyłach porwania, a kiedy skarbem zainteresuje się warszawski półświatek – zrobi się naprawdę groźnie. A przede wszystkim śmiesznie, bo wydarzenia zmieniające się jak w kalejdoskopie idą w parze w groteskowym zachowaniem przerysowanych bohaterów. Tylko, co z tymi teściowymi?
Alek Rogoziński przez kilka ostatnich lat wypracował charakterystyczny i przez to rozpoznawalny styl. W jego powieściach zawsze dużo się dzieje, a strony książki wypełnia cała galeria charakternych postaci. Nie inaczej jest w nowej książce. Zmiana, jaką zauważam od pewnego czasu w powieściach Rogozińskiego, to przeniesienie ciężaru fabuły na wątki kryminalne, owszem, czasem może kosztem groteskowo opisanej współczesności, ale w mojej ocenie ta subtelna zmiana wychodzi książkom na dobre. W Teściowe muszą zniknąć wydarzenia oscylują wokół tajemniczego skarbu, który stanowi trzon opowieści, a cała reszta – zabawna, dynamiczna i przerysowana znakomicie się uzupełnia. Cały humor książki w dużej mierze opiera się na spolaryzowanych charakterach Kazimiery i Mai, ale pozostałe postaci nie tylko dają radę, ale i z powodzeniem dotrzymują kroku bohaterom z poprzedniego pokolenia. Alek Rogoziński nie rezygnuje z tego, z czego słyną jego powieści, mianowicie z uszczypliwego humoru, który wykorzystuje do opisywania współczesnej Polski. Czytelnik znów przygląda się rzeczywistości wokół w krzywym zwierciadle satyry, czasem śmieje się serdecznie, czasem przez łzy, cały czas śledząc dynamicznie rozwijającą się akcję.
Styl powieści Alka Rogozińskiego przypomina mi komedie slapstickowe, w których przerysowanie i groteska są jednocześnie narzędziem i sposobem opisu rzeczywistości. Autor kreuje chaos, ale od początku do końca jest on kontrolowany, dzięki czemu nawet te wydarzenia, które wydają się mało znaczącym epizodem, w finale okazują się ważnym elementem kryminalno – komediowej układanki. Lubię to uczucie, kiedy w połowie powieści czuję się jak w środku szalonej przygody i niecierpliwością czekam na finał. W mojej ocenie Teściowe muszą zniknąć aż proszą się, aby przenieść je na ekran – najlepiej telewizyjny i w formie serialu. I chyba z powodu nazwiska Mai Wrzesińskiej wciąż przed oczami mam sceny z Kabaretu Olgi Lipińskiej. Pani Basieńka w interpretacji Barbary Wrzesińskiej jak ulał pasuje mi do klimatu nowej książki Alka Rogozińskiego. A na koniec wspomnę jeszcze, że podoba mi się pomysł autora na wykorzystywanie w kolejnych powieściach bohaterów z innych książek. Dlatego też, choć czekam na to od kilku lat, liczę na zmartwychwstanie pewnej postaci. Ci, którzy czytają Rogozińskiego od pierwszej książki, z pewnością wiedzą, kogo mam na myśli. A póki co – uważajcie na piwnice, bo skarb tam ukryty to dopiero początek. Początek kłopotów.
Informacje o książce
autor Alek Rogoziński
tytuł Teściowe muszą zniknąć
Wydawnictwo WAB
miejsce i rok wydania Warszawa 2020
liczba stron 336
egzemplarz recenzencki
powieść z rekomendacją bloga
Nowalijki oceniają 5/6
Dziękuję Wydawnictwu WAB za egzemplarz recenzencki książki