
Literatura skandynawska (prawie) nigdy mnie nie zawodzi. I nie ma znaczenia, czy sięgam po kryminały, od których zaczęło się moje zainteresowanie Północą, czy myślę o prozie obyczajowej. W obu tych gatunkach cenię fabularną prostotę, surowy klimat – i nie mam na myśli jedynie pogody – oraz, a może przede wszystkim, uwrażliwienie na problemy społeczne. Pozbawione zbędnych ozdobników i fabularnych fajerwerków, skandynawskie powieści z uwagą przyglądają się zwykłym ludziom: skrupulatnie analizują ich wzajemne relacje, diagnozują zagrożenia i kreślą możliwe scenariusze wydarzeń bez wymądrzania się oraz narzucania jedynie słusznych wzorców postępowania.
Powieść norweskiej autorki Agnes Ravatn, której Gości opublikowało Wydawnictwo Pauza, to przykład fabuły, która nie tylko spełnia moje oczekiwania wobec literatury środka, ale przede wszystkim pozytywnie zaskakuje i rezonuje z emocjami czytelnika nie tylko w czasie lektury, ale także na długo po jej zakończeniu. Historia pewnego małżeństwa, któremu trafia się tydzień w luksusowej posiadłości tylko z pozoru wydaje się być nieco przewrotnym portretem współczesnego społeczeństwa uwikłanego w białe kłamstwa. Ravatn idzie dalej, jej Goście to miejscami satyryczna, a w rzeczywistości gorzka opowieść o każdym z nas.
Karin i Kaj to małżeństwo jakich wiele: ani specjalnie ustawieni życiowo, ani przegrani. Po prostu zwyczajna para jakich wiele pod każdą szerokością geograficzną. On prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą, ona pracuje jako urzędniczka średniego szczebla w biurze gminy. Rodzice dwóch synów. Dzięki uprzejmości dawnej znajomej Karin, otrzymują propozycję spędzenia kilku dni w luksusowym domu letnim pod Oslo. W wyniku splotu kilku okoliczności Karin i Kaj zaczynają się podawać za jego właścicieli, wzbudzając tym samym zainteresowanie najbliższych sąsiadów, którymi okazują się być znana pisarka i jej mąż. Raz wypowiedziana nieprawda pociąga za sobą następne, ale jak mówi stare przysłowie, kłamstwo ma krótkie nogi.

Już po kilku pierwszych stronach pomyślałem, że Goście Agnes Ravatn to gotowy pomysł na kameralną sztukę teatralną, z minimalistyczną scenografią w duchu cichego luksusu, którego nienachalna obecność tak intensywnie wpłynęła, przede wszystkim, na Karin. Jej motywację, przynajmniej na początku, nietrudno zrozumieć: dom należy do jej dawnej koleżanki ze szkoły, dziś uznanej aktorki, kiedyś wrednej dziewczyny, z łatwością zamieniającej życie innych w piekło. Karin dobrze pamięta szkolne czasy i szybko okazuje się, że wciąż pielęgnuje wspomnienia z przeszłości zastanawiając się, dlaczego jej nie udało się osiągnąć w życiu więcej? Czy dlatego, że szybko wyszła za mąż i została matką, czy zabrakło jej przebojowości i determinacji do zmian w życiu, a może winę za (w dużej mierze przesadzone oraz domniemane) porażki powinna winić innych? Może właśnie dawną koleżankę, którą tak łatwo obwinić o własne niepowodzenia?
Wspomniana koleżanka ze szkoły, którą ocenia przez pryzmat posiadanego majątku, jawi się Karin jak źródło wielu niepowodzeń. Naginanie prawdy po to tylko, aby przez moment poczuć się bardziej dowartościowaną szybko staje się obsesją, która udziela się także Kajowi, ale ten do pewnego momentu próbuje tonować emocje. Choć zdaje się, że ma w tym swój ukryty interes. Nieumiejętnie skrywana zazdrość o sukces innych, niedowartościowanie oraz starannie, ale niekoniecznie świadomie pielęgnowane kompleksy wyzwalają w Karin najniższe instynkty, a w czytelniku sprzeczne wobec bohaterki emocje. Trudno ją polubić, choć (nie)stety łatwo zrozumieć, wszak autorka wyposażyła ją w garnitur cech nieobcych każdemu czytelnikowi. Nakręcana kolejnymi kłamstwami oraz opowieściami o wyimaginowanym życiu, bardzo szybko popada w przesadę, której finał nietrudno przewidzieć.
Co ciekawe i dla pełnego obrazu wydarzeń istotne, punktem odniesienia dla Karin jest nie tylko kwestia sukcesów o charakterze materialnym, ale także pozycja społeczna oraz osiągnięcia zawodowe. Ta zależność wyraźnie wybrzmiewa w relacji z sąsiadami – małżeństwem pisarzy, które ma na koncie kilka hitów wydawniczych, ale od pewnego czasu ani ona, ani on nie zaprezentowali niczego nowego. Karin analizuje ich status społeczny i towarzyski, pokazując się od jak najgorszej strony – wprawdzie celnie dostrzega symptomy ich stanu majątkowego, ale okazuje marnie skrywaną bezduszność, gdy poznaje powody wycofania się małżonków z brylowania na intelektualnych salonach. W świecie odczuć Karin nic tak nie cieszy, jak poważne kłopoty innych.
Ravatn, dzięki umiejętności balansowania między czarną komedią a dramatem psychologicznym napisała niewielką może, ale bardzo mocno rezonującą z emocjami czytelnika powieść. Jej ogromnym atutem jest nerw opowieści, utrzymujące się napięcie w relacjach między bohaterkami i bohaterami, a także poczucie nadchodzącej katastrofy. Nieuchronnej, ponieważ spirala kłamstw jest już tak rozkręcona, że na odwrót nie ma szans. Na tle idyllicznej przyrody i w otoczeniu dyskretnego luksusu, w obszar którego wkroczyli Karin i Kaj, rozgrywa się pełna narastającego niepokoju gra pozorów. Uczestniczy w niej cała czwórka Gości, ale wygrać ją może tylko ten gracz, któremu albo uda się do samego końca zachować pokerową twarz, albo ma doświadczenie w tego typu gierkach. I czytelnik, i Karin wraz z Kajem przekonają się o tym w finale. Przewrotnym, ale jednocześnie niepokojącym, obnażającym po raz kolejny najniższe ludzkie instynkty. I pozostawiającym czytelnika z wieloma pytaniami.
Informacje o książce
autorka Agnes Ravatn
tytuł Goście (Gjestene)
przekład Karolina Drozdowska
Wydawnictwo Pauza 2025
ocena 5/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem