A.J. FINN „KONIEC OPOWIEŚCI”

A.J. Finn zadebiutował spektakularnie powieścią Kobieta w oknie (tutaj) sprawnie żonglującą literackimi kliszami w nieco campowej odsłonie. Wprawdzie netfliksowa adaptacja książki przeszła raczej bez echa, to o samym autorze głośno było na długo po premierze debiutu. Okazało się bowiem, że za pseudonimem kryje się redaktor specjalizujący się w wydawaniu kryminałów i thrillerów psychologicznych i to żadna sensacja, ale już starannie zmyślony życiorys, uwzględniający poważną chorobę, wywołał falę oburzenia. Zdemaskowany autor publicznie posypał głowę popiołem, wyjaśnił powody mistyfikacji, ale jednocześnie zamilkł na długich sześć lat.

Koniec opowieść to druga książka A.J. Finna, którą autor powrócił po kilkuletnim milczeniu. Jako redaktor ma z pewnością świadomość fatum drugiej książki, dlatego tym trudniej mi zrozumieć, dlaczego tak koncertowo zmarnował potencjał – zarówno swojego doświadczenia zawodowego, jak i samej opowieści, która zapowiadała się bardziej niż obiecująco. Zapowiadała, ponieważ w ostatecznym rachunku trudno obronić tę rozwleczoną na pięćset stron, statyczną historię z dwoma lub trzema twistami, które z pewnością mocno spolaryzują odbiorców. Założenie, jakim było nawiązanie do klasyki kryminałów, pozwalało domniemywać lepszego wykorzystania pomysłu, niż okazało się w rzeczywistości podczas lektury.

Nicki Hunter, specjalistka od kryminałów i thrillerów psychologicznych oraz wykładowczyni akademicka dostaje szansę jedną na milion. Zostaje zaproszona do posiadłości umierającego pisarza Sebastiana Trappa, autora niezwykle popularnej serii o detektywie Simonie St. Johnie. Trapp proponuje Nicki spisanie wspomnień, co jest o tyle ekscytujące, że za pisarzem ciągną się oskarżenia sprzed dwudziestu lat o zamordowanie pierwszej żony i syna. Prawdę o autorze i wydarzeniach z jego udziałem komplikuje zupełnie nowa zbrodnia popełniona podczas pobytu Nicki w posiadłości Trappa. Wygląda na to, że każdy z gości i domowników ma swoje brudne sekrety, a obecność dociekliwej Hunter jest im bardzo nie na rękę.

Koniec opowieści zaczyna się nad wyraz interesująco. Czytelnik znający klasykę kryminałów z pewnością z radością rozpozna pewien schemat, który gwarantuje niezłą rozrywkę spod znaku twórczości Agathy Christie, Artura Conan Doyle’a czy Raymonda Chandlera. Pełna zakamarków posiadłość Trappa, skrywająca niejedną tajemnicę postać samego autora, liczne artefakty nawiązujące do treści jego najlepszych powieści, wreszcie niewielka, ale na swój sposób malownicza (z założenia) grupa postaci – to elementy znane z innych powieści, ale idealnie wpisujące się w konwencję gatunku.

Z racji zainteresowania kryminałami, thrillerami, powieściami detektywistycznymi i zbrodnią w ogóle – bohaterki i bohaterowie swobodnie przerzucają się cytatami z różnych tekstów, co początkowo nadaje prozie charakteru, później nieco nuży. Podobnie jak styl Końca opowieści; nieco ironiczny, na granicy przerysowania przypomina klimatem film Na noże. I znów: początkowo wprowadza klimat pastiszu i dystansuje czytelnika wobec poziomu komplikacji sytuacji opisanej w powieści, sugerując mu pewną umowność fabuły, w nadmiarze jednak męczy.

Koniec opowieści, w założeniu, opiera się na misternej układance wydarzeń składających się na trudną do rozwikłania zagadkę kryminalną. Faktycznie tajemnicze zniknięcie pierwszej żony Trappa i ich syna budzi ciekawość oraz stawia pod znakiem zapytania prawdomówność poczytnego autora, który w obliczu zbliżającej się śmierci postanawia po raz ostatni zabawić się kosztem zgromadzonych w posiadłości gości. Jako narzędzie do ich skłócenia, a może skutecznego odwrócenia uwagi od własnej osoby wykorzystuje obecność Nicki Hunter, która próbuje rozwikłać zagadkę i zbrodni sprzed lat, i samego pisarza.

Niestety, żaden z licznych elementów fabuły nie wpływa pozytywnie na tempo akcji, która jest rozwleczona do granic możliwości, bohaterki i bohaterowie kręcą się w kółko, wciąż rozmawiają o tym samym, wędrują po piętrach domu, a z ich pełnej cytatów słownej ekwilibrystyki słownej niewiele wynika. Atrakcyjny pomysł na fabułę poległ w zderzeniu ze słabym tempem i niepotrzebnie rozwodnioną fabułą.

Pamiętam, że Kobieta w oknie budziła skrajne emocje, ale to akurat nic nowego – każda książka znajdzie swoich zwolenników i gorliwych krytyków. Myślę jednak, że Koniec opowieści jeszcze bardziej spolaryzuje czytelników, a to za sprawą przynajmniej jednego nieoczekiwanego zwrotu wydarzeń, który wywróci fabułę do góry nogami. Zasadniczo lubię takie chwyty, ale w przypadku nowej książki A.J. Finna mam wrażenie, że autor przeszarżował, stawiając czytelnika przed faktem dokonanym, pokazującym również jego bohaterki i bohaterów w niespecjalnie pozytywnym świetle, jako … osoby mało spostrzegawcze.

Jestem w stanie zrozumieć, że zaproponowane przez autora rozwiązanie fabularne (piszę enigmatycznie, żeby uniknąć spojlerów) wpisuje się w misterną konstrukcję powieści, ale zdecydowanie lepiej sprawdziło by się w książce krótszej, bardziej dynamicznej i o mocniej podkreślonym pastiszowym charakterze. Tym razem fatum drugiej książki boleśnie dało o sobie znać, ale mimo przeciętnej oceny nie skreślam autora z listy Mieć na uwadze. Będę wypatrywał kolejnej powieści, oby nie przez kolejnych sześć lat, z nadzieją, że tym razem wszystko zagra tak, jak powinno. Najlepiej takiej pomiędzy Kobietą w oknie a Końcem opowieści.

Informacje o książce

autor A.J. Finn

tytuł Koniec opowieści (End of Story)

przekład Jacek Żuławnik

Wydawnictwo W.A.B. 2024

ocena 3/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem