MARY KELLY „TAJEMNICA PUSTEGO KUFRA. ŚWIĄTECZNE ŚLEDZTWO”

Sięgając po świąteczne powieści kryminalne Wydawnictwa Zysk i S-ka warto zeknąć także na informację o czasie pierwszego wydania książki. Tak się bowiem składa, że w tym nieformalnym cyklu pojawiają się całkiem współczesne historie stylizowane na kryminały retro oraz klasyka gatunku. Cieszą mnie zarówno jedne jak i drugie, ale rok publikacji – co chyba oczywiste – ma wpływ na wiele elementów składających się na ostateczną ocenę fabuły. Nikogo nie trzeba przekonywać, że powieść z lat 20. ubiegłego wieku będzie czytało się inaczej niż jej współczesną odsłonę – nawet stylizowaną. Przez dziesięciolecia zmienił się sposób konstruowania fabuły, inaczej buduje się postaci czy innymi chwytami literackimi operuje przy wymyślaniu świata przedstawionego, że choćby na przykład o humorze (lub jego braku) nie wspomnę. Ponieważ czytelniczo wychowałem się na książkach Agathy Christie, z dobrotliwym dystansem podchodzę do literatury kryminalno – detektywistycznej sprzed lat, nierzadko wielu. Rozumiem jednak, że fabuły starzeją się różnie a te gatunkowo lżejsze – niekoniecznie dobrze.

Tajemnica pustego kufra. Świateczne śledztwo Mary Kelly jest jedną z tych powieści, których pozytywny odbiór w dużej mierze zależy od podejścia do fabuły. Książka nie jest przesadnie stara, po raz pierwszy została opublikowana w 1958 roku, ale czytelnik, przyzwyczajony do bardziej współczesnej prozy, może mieć pewne zastrzeżenia do tempa opowieści, stopnia zagmatwania zagadki kryminalej czy intensywności motywów świątecznych wplecionych w fabułę. Uczciwie trzeba napisać, że nie jest to najlepsza kryminalna powieść świąteczna, na jaką można natrafić, ale wystawiając jej jakąkoliwiek rekomendację warto pamiętać, że ponad pół wieku temu pisano inaczej, a i ówczesna rzeczywistość odbiegała od dzisiejszych wyobrażeń. Dobrze, że wydawne są po polsku powieści, może trochę obecnie zapomniane, ale pokazujące w jakim kierunku rozwijał się kryminał, choćby brytyjski, próbujący odejść od schematów narzuconych przez autorki i autorów złotego wieku literatury kryminalno – detektywistycznej.

Intryga kryminalna w Tajemnicy pustego kufra jest dość prosta. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w niewyjaśnionych okolicznościach umiera stara rosyjska księżna, która ostatnie lata życia spędziała w obskórnym mieszkanku w nieciekawej dzielnicy Londynu. Przybyły na miejsce zdarzenia inspektor Brett Nightingale odkrywa, że staruszka została okradziona, a z jej kufra zniknęły prawdopodobnie cenne pamiątki rodzinne, z narażeniem życia wywiezione z nękanej rewolucją bolszewicką Rosji. Zatem to chyba nie była śmierć ze starości, ale morderstwo – problem tylko, kto go dokonał i gdzie podziały się prezjozja księżnej. Próba rozwikłania tej zagadki, na chwilę przed świętami, wydaje się być nierealnym marzeniem londyńskich policjantów.

Nazwisko Mary Kelly nic mi nie mówiło, kiedy zdecydowałem się przeczytać Tajemnicę pustego kufra. Miałem ochotę na kryminał w konwencji cozy mystery i początek powieści dawał mi nadzieję na, w pełni satysfakcjonującą, lekturę. Szybko okazało się, że autorka proponuje kryminał (jak na czas publikacji) nowoczesny, rozgrywający się w mieście, któremu co prawda ładnie w zimowo – świątecznej odsłonie, ale jednocześnie całości daleko do klimatu retro. Kelly, która najbardziej znana jest z serii z inspektorem Nightingalem, skupiła się raczej na pokazaniu codziennej pracy angielskich policjantów i ich londyńskiej codzienności niż na budowaniu klimatu. Ponieważ śledztwo rozwija się niemrawo, takie też jest tempo całej opowieści, która dopiero pod sam koniec przyspiesza i serwuje czytelnikowi finał godny prozy sensacyjnej. Na kartach powieści pojawia się sporo bohaterów i chyba z tego powodu pisarka opisuje ich dość powierzchownie, ale z drugiej strony podaje tyle informacji, ile potrzeba do rozwinięcia fabuły, dlatego na to niedociągniecie można przymknąć oko. Jasną stroną jej prozy jest postać inspektorta Bretta Nightingale’a – trochę stereotypowego angielskiego policjanta, trochę detektywa rodem ze starych powieści. Wraz z sierżantem Beddoes’em tworzy jeszcze jeden, budzący sympatę, literacki duet, którego siłą napędową są wyraźnie zauważalne różnice w charakterze.

Tajemnica pustego kufra okazała się lekturą niezbyt może wciągającą, ale ponieważ nie zestarzała się źle, może spodobać się czytelnikom, którzy lubią poznawać zapomniane (a w Polsce po prostu nieznane i dotychczas niewydawane) teksty wpisujące się w historię ulubionego gatunku. Książka Mary Kelly to raczej kryminał miejski, rozgrywający się w czasie świąt niż bożonarodzeniowe cozy mystery w stylu powieści autorów złotego wieku powieści detektywistycznej. Warto o tym pamiętać, sięgając po ten tytuł, aby czasem nie rozczarować się historią kradzieży drogocennych artefaktów z kufra starej rosyjskiej księżnej.

Informacje o książce

autroka Mary Kelly

tytuł Tajemnica pustego kufra. Świąteczne śledztwo

przekład Anna Kłosiewicz

Wydawnictwo Zysk i S-ka 2022

ocena 3+/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem