Wydana w 2015 roku powieść Byłam Eileen Ottessy Moshfegh jakoś nie wpadła mi w oko, ale już wiem, że prędko muszę ją nadrobić, bo czuję, że twórczość amerykańskiej autorki młodego pokolenia warta jest uwagi. Jej najnowsza książka – Mój rok relaksu i odpoczynku – na tyle przypadła mi do gustu, że będę uważniej przeglądał nowości wydawnicze, wypatrując nowych tekstów Moshfegh. Pisarki wyczulonej na odmienność, samotność oraz absurdy współczesności. Nowa fabuła to nie tylko przewrotne spojrzenie na powieść egzystencjalną, ale także obraz społeczeństwa na moment przed wydarzeniami z 11 września 2001 roku, o których mówi się, że po raz kolejny pozbawiły Amerykę niewinności.
Bezimienna bohaterka Mojego roku relaksu i odpoczynku ma wszystkie cechy, które powinny uczynić ją szczęśliwą. Jest młoda, ładna, majętna i szczupła, mieszka na Upper East Side – słowem mogłaby być piątą bohaterką Seksu w wielkim mieście. Kupuje modne ciuchy w butikach przy Piątej Alei, przez moment pracuje w galerii ze sztuką współczesną i korzysta z życia, jednak z dnia na dzień podejmuje dziwaczną decyzję. Postanawia przespać rok, zapaść w stan hibernacji, aby odpocząć od życia, ludzi i przede wszystkim od samej siebie. Okazuje się bowiem, że egzystencja, jaką dotychczas wiodła, wyczerpała ją i fizycznie, i emocjonalnie. Wspomagając się najróżniejszymi lekami i alkoholem spróbuje zagłuszyć nieprzepracowane lęki, które nie pozwalają jej na normalne funkcjonowanie. Po roku zawieszenia zdecyduje się jednak na przebudzenie na moment przed wydarzeniami, które szerokim echem odbiły się na całym świecie.
Już sam pomysł na fabułę powieści Ottessy Moshfegh wydaje się absurdalny, ale sprawia, że Mój rok relaksu i odpoczynku to rynku wydawniczym pozycja nietypowa. Pełna czarnego humoru, groteskowa wizja sytego, zadowolonego z siebie społeczeństwa, które albo udaje, że nie ma problemów, albo samotność i niedopasowanie zwalcza lekami i psychoterapią, jednocześnie bawi i wywołuje niepokój. Okazuje się bowiem, że wszechobecny konsumpcjonizm nie zastąpi relacji międzyludzkich, które w ocenie bohaterki prozy Moshfegh są płytkie i niekoniecznie warte pielęgnowania. O tym, że sama narratorka ma z tym aspektem swojego życia duży problem, widać jak na dłoni, obserwując jej związek z Trevorem, czy analizując rozmowy z jedyną przyjaciółką Revą, a także wizyty u psychoterapeutki doktor Tuttle. Za bohaterką ciągną się jeszcze nieprzepracowane relacje z rodzicami, którzy wprawdzie zapewnili jej dostatnie życie, ale nie potrafili zbudować z jedyną córką silnych i stabilnych więzi.
Bohaterka prozy Ottessy Moshfegh decyduje się na hibernację od życia i jego problemów w połowie dwutysięcznego roku i choć ona sama nie ma tej świadomości, to czytelnik wie, że wszystko zmierza ku nieuniknionemu. Trudno jednak napisać, że Mój rok relaksu i odpoczynku to powieść tylko i wyłącznie smutna czy dołująca. W ostatecznym rozrachunku pewnie tak, ale dzięki temu, że autorka tak sprawnie operuje groteską, wizja rzeczywistości, odbijająca się w krzywym zwierciadle, łatwiejsza jest do zaakceptowania – przynajmniej z punktu widzenia czytelnika. Bohaterka powieści jest inteligentna, a permanentny rausz, którego źródłem są leki i alkohol sprawia, że ostro i bez hamulców ocenia świat wokół siebie. Czasem chyba za mocno, co widać w relacjach z Revą, czasem celnie – trafnie recenzując działalność swojej psychoterapeutki, którą wybrała po jednej rozmowie telefonicznej. Tak przy okazji – fragmenty z udziałem doktor Tuttle są zdecydowanie najzabawniejszą częścią powieści, ale satyra na psychoterapię ma długą tradycję i jest nieodzownym elementem wielu książek, a na pewno części filmów Woody’ego Allena.
Mój rok relaksu i odpoczynku Ottessy Moshfegh to książka dość specyficzna i myślę, że dla czytelnika, który nie boi się literatury odważnie wychodzącej poza ogólnie przyjęte ramy powieści obyczajowej. Autorka proponuje prozę, w której czarny humor i sarkazm miesza się z poczuciem wyobcowania, tony lżejsze współgrają z mocnymi. Mimo że umowna akcja książki dzieje się w roku dwutysięcznym, podjęta przez Moshfegh tematyka wydaje się wciąż tak samo aktualna. Głównie dzięki temu, że kontrowersyjna decyzja jej bohaterki może być różnorodnie interpretowana, podobnie jak i stan, do którego ona się doprowadziła. Zasadnicza różnica jest taka, że dziś narratorka pewnie relacjonowałaby swój rok relaksu i odpoczynku na Instagramie, ale ten pojawi się w przestrzeni internetu dziesięć lat później. Może to i lepiej?
Informacje o książce
autorka Ottessa Moshfegh
tytuł Mój czas relaksu i odpoczynku
tytuł oryginału My Year of Rest and Relaxation
przekład Łukasz Buchalski
Wydawnictwo Pauza
miejsce i rok wydania Warszawa 2019
liczba stron 270
egzemplarz własny
Nowalijki oceniają 4+/6