Kibicuję Camilli Läckberg od jej pierwszej powieści, otwierającej cykl o policjantach z Fjällbacki, dzięki której szwedzka autorka szybko awansowała do grona pisarek poczytnych i lubianych. Wprawdzie ostatnie tomy serii nie specjalnie przypadły mi do gustu, ale tłumaczę to naturalnym prawem każdego cyklu – prędzej czy później pojawia się zmęczenie materiału ze strony pisarza, co przekłada się na odbiór książek przez czytelników. Warto jednak napisać, że Läckberg w dużym stopniu ukształtowała współczesną wersję kryminału obyczajowego i tych zasług dla gatunku nikt jej nie odbierze. Piszę o tym wszystkim nie bez powodu. Właśnie po polsku ukazała się Złota klatka – nie tylko najnowsza powieść Królowej szwedzkiego kryminału, ale także początek kolejnego cyklu, którym pisarka chce odciąć się od dotychczasowej stylistyki, dominującej w jej twórczości. Przyznam, że na tę premierę czekałem z wielkim zainteresowaniem i nieomal natychmiast zabrałem się za lekturę. Po kilkunastu stronach pojawił się pierwszy niepokój, a im dalej w zawiłości fabuły, tym większe zaskoczenie i … (niestety!) rozczarowanie. Nowa książka Läckberg to zdecydowanie nie to, na co czekałem.
Faye Adelheim wiedzie szczęśliwe życie. Ma wszystko na wyciągniecie ręki, jak przystało na żonę niezwykle bogatego biznesmena. Jednak za fasadą pełną luksusu i przepychu kryje się mroczna tajemnica. Maż Faye – Jack – miłość z czasów studenckich, zamknął kobietę w tytułowej Złotej klatce, sprowadzając inteligentną i przedsiębiorczą żonę do roli służącej, czekającej tylko na to, by spełnić każde życzenie męża. Faye, mimo usilnych starań, nie jest w stanie wyrwać się z zaklętego kręgu poniżenia i zdrady, ale pielęgnowana od lat chęć zemsty czeka cierpliwie, aby dać upust emocjom. I kiedy wreszcie nadarza się okazja, nic nie zatrzyma zbliżającej się tragedii, pytanie tylko, komu uda się wyjść cało z opresji, bo tutaj nie ma miejsca na sentymenty.
Gdyby opierać tylko i wyłącznie na ogólnikowym opisie fabuły, można odnieść wrażenie, że przed czytelnikiem fascynująca opowieść o znamionach thrillera psychologicznego i klasycznego kryminału. Sęk w tym, że przy całej sympatii dla Läckberg, wykonanie tej powieści zwyczajnie nie wyszło. Z całą pewnością Złota klatka nie jest thrillerem psychologicznym, a wyeksponowany na okładce powieści wątek kryminalny, to (wprawdzie ważny), ale tylko epizod. Cała reszta to raczej słabo napisana powieść obyczajowa, pomieszanie chic lit z erotykiem (kiepskim i do bólu dosadnym) i uproszczeniami, które generalnie w prozie rozrywkowej mnie nie rażą, ale u Läckberg występują nieomal co stronę. Fabuła jest przewidywalna, bohaterowie płascy i do tego zbudowani ze stereotypów dotyczących płci i seksualności, co zadziwia zwłaszcza u autorki, która pochodzi z postępowej w tych kwestiach Szwecji. Fabuła naszpikowana jest banałami, a klimatem przypomina seriale typu Dynastia i Dallas (ten ostatni w Polsce tylko przemknął przez kablówki, na całym świecie, w tym w Skandynawii był niekwestionowanym hitem lat 80. – może stąd taka inspiracja?). Chwilami miałem wrażenie, że Złota klatka to pastisz gatunku, bo aż trudno mi uwierzyć, że taka powieść wyszła spod pióra/klawiatury autorki, która debiut literacki ma dawno za sobą. Gdybym był złośliwy dodałbym jeszcze, że nowa książka Läckberg to także katalog luksusowych domów mody, ale przecież nie będę się czepiał, dodających lekturze klasy, drobiazgów od Gucci i YSL.
Złota klatka będzie z pewnością jedną z tych powieści, którą pokocha się od pierwszych stron, albo po kilkunastu rzuci w kąt. Trzeba oddać autorce, że choć można się zżymać na zachowanie jej bohaterów, to książkę czyta się błyskawicznie, trochę tak, jak ogląda się wspomniane wcześniej seriale, albo ich współczesne odpowiedniki. Całość może miła dla oka, ale nic poza tym. Być może nie jestem idealnym odbiorcą Złotej klatki, może zdezorientowało mnie błędne przypisanie powieści do gatunku thrillera psychologicznego. Wreszcie, może oceniam książkę Läckberg zbyt surowo, skoro to dopiero początek nowego cyklu? Celowo nie odnoszę się do pojawiających się w fabule retrospekcji z przeszłości Faye, bo być może są one wskazówka do tego, co wydarzy się w kolejnym tomie. Ocenę, jak zawsze, zostawiam czytelnikom. Mnie Złota klatka nie przekonała do Läckberg w nowej osłonie i co najwyżej powieść potraktuję jako czytelnicze guilty pleasure. Myślę jednak, że od Królowej szwedzkiego kryminału można oczekiwać rozrywki na wyższym poziomie.
Informacje o książce
autorka Camilla Läckberg
tytuł Złota klatka
tytuł oryginału En Bur av Guld
przekład Inga Sawicka
Wydawnictwo Czarna Owca
miejsce i rok wydania Warszawa 2019
liczba stron 400
egzemplarz własny
Nowalijki oceniają 3/6