Tadeusz Biedzki „Ostatnie srebrniki”

Niby wiadomo, że książki nie ocenia się po okładce, a entuzjastyczna notatka wydawcy niekoniecznie musi pokrywać się z rzeczywistością w tekście, ale wciąż daję się nabierać na wypróbowane tricki. Takie odczucie towarzyszy mi po lekturze nowej powieści Tadeusza Biedzkiego, którego Ostatnie srebrniki miały potencjał na niezły przebój, ale okazało się, że pomysł nie poszedł w parze z wykonaniem. Co więcej, połączenie sensacyjnych wydarzeń z aktualną sytuacją polityczną w Polsce, wydało się dla mnie mało przekonujące i to pisząc bardzo delikatnie. 

Podczas pobytu autora (i jednocześnie narratora) na wakacjach w tureckiej części Nikozji, jego żona kupuje od lokalnego sprzedawcy piękną, starą szkatułkę. Oboje nie wiedzą jeszcze, że drewniany artefakt kryje w sobie tajemnicę i przekleństwo, którego moc nie zmniejszyła się nawet po wielu wiekach. Kilka miesięcy później para jest świadkiem bestialskiego morderstwa księdza, zabitego w barcelońskiej katedrze. W toku śledztwa okazuje się, że za tym czynem stoi tajemnicza i potężna organizacja, której celem jest zdyskredytowanie kościoła katolickiego w Europie. Niczego nieświadome małżeństwo posiada szkatułkę, która łączy biblijne wydarzenia z Jerozolimy z współczesnymi atakami terrorystycznymi w Europie. Śledztwo, prowadzone na szeroką skalę, wciągnie bohaterów w śmiertelnie niebezpieczną grę.

Już zalążek fabuły Ostatnich srebrników nasuwa skojarzenia z twórczością Dana Browna, a w kwestii historii nawet z Umberto Eco.  Wydarzenia w powieści Tadeusza Biedzkiego rozgrywają się dwutorowo – jednocześnie we współczesnej Europie oraz na przestrzeni stuleci, począwszy I wieku w Jerozolimie. Czytelnik poznaje historię tajemniczej szkatułki, w której ukryte są tytułowe srebrniki oraz śledzi aktualną sytuację pary głównych bohaterów. Im dalej w fabułę, tym wyraźniej widać związek wydarzeń z przeszłości z tym, co dzieje się tu i teraz. Małżeństwo przemieszcza się po Europie, poznaje ludzi, którym musi zaufać, ale bez gwarancji, że nie okażą się zdrajcami. Pętla kłamstw i przeinaczań zaciska się wokół nich, a im bliżej finału, tym jest niebezpieczniej. 


Ostatnie srebrniki to przykład powieści, która miała spory potencjał, ale sposób wykonania sprawił, że w mojej ocenie został on zmarnowany, w najlepszym razie niewykorzystany. Nawiązanie do Dana Browna dla jednych czytelników będzie rekomendacją, dla innych powodem, aby po książkę Tadeusza Biedzkiego nie sięgać. Ja Browna czytam i nie przeszkadza mi jego specyficzny styl, dlatego liczyłem, że może odnajdę go w Ostatnich srebrnikach. Autor oczywiście nawiązuje, pisząc opowieść z pogranicza sensacji i kryminału, dorzuca mocny wątek historyczny (stąd pewnie wspomnienie o Eco), ale całość nie zachwyca. Rozpisana na trochę ponad dwieście stron fabuła razi uproszczeniami, bohaterowie są płascy, właściwie niczego o nich nie wiemy poza tym, że swobodnie podróżują po Europie, łatwo nawiązują kontakt z różnymi uczonymi i jakoś tak bezproblemowo (właśnie w stylu Browna) wychodzą z każdej opresji. Uważam zresztą wątek współczesny za słabiej napisany w porównaniu do części historycznej, która autorowi wyszła zdecydowanie lepiej. Wprawdzie momentami trudno nie odnieść wrażenia, że wiedza o przeszłości jest za bardzo encyklopedyczna, to jednak dzieje szkatułki pokazują, że ludzie od zawsze zachowują się tak samo. Nie ma znaczenia epoka i status społeczny kolejnych właściciel artefaktu – liczy się chęć zysku i posiadania. Idąc śladem wspominanego już Dana Browna autor wplata w wydarzenia teorię spiskową. I jak szanuję poglądy innych, tak powiązanie fikcji z konkretnymi wydarzeniami w Polsce i sposób, w jaki Tadeusz Biedzki o nich pisze – kompletnie mnie nie przekonuje. Nie po to sięgam po fikcję literacką, żeby czytać jednoznacznie ukierunkowane wywody. Od tego mam inne źródła, z których mogę, ale wcale nie muszę skorzystać. 

Lektura Ostatnich srebrników, choć krótka, okazała się dla mnie mało satysfakcjonująca. Wspomniane na wstępie – ciekawa okładka  (i ogólna dbałość o wydanie) oraz notka wydawcy sugerowały rozrywkę na niezłym poziomie. Po lekturze powieści Tadeusza Biedzkiego muszę szczerze napisać, że jest jedynie przeciętnie. A szkoda, bo pomysł na fabułę był naprawdę udany. 


źródło: www.ksiegarnia.bernardinum.pl
Informacje o książce

autor Tadeusz Biedzki
tytuł Ostatnie srebrniki

wydawnictwo Bernardinum
miejsce i rok wydania Pelplin 2017
liczba stron 224

egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 3/6





za udostępnienie egzemplarza powieści 
do recenzji