„Weź mnie za rękę” Tove Alsterdal

www.wydawnictwoakurat.pl

Informacje o książce

autorka: Tove Alsterdal
tytuł: Weź mnie za rękę
tytuł oryginału: Låt mig ta din hand
przekład: Mariusz Kalinowski

wydawnictwo: Muza SA/Akurat
miejsce i rok wydania: Warszawa 2016
liczba stron: 560

egzemplarz: recenzencki







Tove Asterdal, szwedzka dziennikarka, dramatopisarka i autorka tesktów dramatycznych, ma na swoim koncie trzy powieści wydane po polsku: Kobiety na plaży, Grobowiec z ciszy i Weź mnie za rękę. Ta ostatnia książka jest jednocześnie pierwszą, którą miałem okazję przeczytać. I choć ogólnie była to lektura satysfakcjonująca, to jednak nie pozbawiona pewnych wad, o czym pod koniec recenzji. 

Weź mnie za rękę rozpoczyna się, jak na rasowy kryminał przystało, od śmierci jednej z bohaterek. Charlie, a właściwie Camilla Eriksson (fabuła wyjaśnia tę zamianę) wychodzi z baru z tajemniczym mężczyzną i jeszcze tej samej nocy ginie. Wszystko wskazuje na śmierć samobójczą w wyniku splotu nieszczęśliwego wypadku połączonego z degustacją alkoholu i narkotyków. Policja szybko zamyka sprawę, ale młodsza siostra domniemanej samobójczyni, Helene Bergman, postanawia przyjrzeć się bliżej ostatnim chwilom siostry. Zaczyna prowadzić prywatne śledztwo, które nie tylko wymusi na niej podróż do Argentyny, ale pokaże również dramatyczne i wstydliwe losy jej rodziny. 

Matka dziewczynek zniknęła z ich życia pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy niespodziewanie wyjechała ze Szwecji do ogarniętej wojną domową Argentyny. Ślad po niej zaginął, a wszystkie poszlaki wskazują, że została ofiarą krwawej wendetty junty wojskowej prezydenta Jorgego Videli. Odnalezienie śladów matki stało się obsesją Charlie i rzuciło się cieniem również na życie młodszej Helene. Pewne przesłanki pozwalają sądzić, że tuż przed śmiercią Charlie odkryła pewien trop …

Powieść Tove Alsterdal to tylko na początku kolejny szwedzki kryminał. Czytelnik szybko orientuje się, że śmierć jednej z sióstr stanowi punkt wyjścia do mrocznej, wielowątkowej historii, która na swoje korzenie w prawdziwych wydarzeniach. Autorka wprowadza wiele wątków, z których część rozgrywa się równolegle, część przenosi się w czasie do lat 1977 – 1978, kiedy w Buenos Aires matka bohaterek wikła się w sytuacje, z których właściwie nie ma wyjścia. Alsterdal z dbałością o szczegóły oddaje tło społeczne Ameryki Południowej, zżerane od środka korupcją, wszechobecnym terrorem, donosami, a wreszcie także torturami, prześladowaniami i śmiercią. Z tym wszystkim musi zmierzyć się Helene, która w toku poszukiwań prawdy o siostrze, odkrywa szokujące informacje o matce. 

Powieść jest wielowątkowa, mroczna i wymyka się jednoznacznej klasyfikacji gatunkowej. Oprócz wątków kryminalnych, istotne jest rozbudowane tło społeczne (zarówno współczesnej Szwecji, jak i Argentyny), pogłębiona psychologia postaci. Alsterdal umiejętnie buduje poczucie osaczenia, niepokoju związanego z brakiem pewności, kto w powieście jest bohaterem pozytywnym, a kto niekoniecznie. Właściwie żadna z postaci nie jest jednoznaczna, każda kryje jakąś zagadkę, tajemnicę. Fabuła balansuje na granicy sensacji, powieści obyczajowej, psychologicznej i przywoływanego już kryminału. 

www.nowalijki.blogspot.com

Weź mnie za rękę ma jednak pewną zasadniczą, z mojego punktu widzenia, wadę. Jest zdecydowanie za długa. Nie wiem do końca, o co chodzi współczesnym pisarzom, których powieści mają tyle stron. Może inaczej: domyślam się, dlaczego tak się dzieje, ale prawie zawsze dzieje się to kosztem fabuły. Nie inaczej jest z książką Tove Alsterdal. W moim odczuciu powieść jest co najmniej o sto stron za długa. Owszem, pisarka starannie zamyka wszystkie wątki, a jest ich sporo. Z jednej strony nie pozostawia właściwie żadnego miejsca na domysły własne czytelnika (czego nie lubię), z drugiej jest wobec niego zwyczajnie uczciwa (namieszałam, ale prostuję co trzeba). Co z tego, skoro zakończenie rozwleka się niemiłosiernie, niebezpiecznie ocierając się o, jeśli nie melodramat, to o powieść  szpiegowską drugiego gatunku. Trochę nie współgra to z początkiem opowieści, sugerującym jednak literaturę wyższych lotów.

Mimo mojego lekkiego rozczarowania końcówką i pewnego znużenia książką, nie oceniam jej całkiem negatywnie. Trudno nie docenić bowiem intrygującego tematu i  atmosfery napięcia, stworzonego w opowieści przez pisarkę. Co więcej, nie skreślam Alsterdal z mojej listy czytelniczej i z pewnością sięgnę po poprzednie jej powieści, choćby po to, aby przekonać się, jak budowała narrację we wcześniejszych tekstach.


Nowalijki oceniają: 4+/6




za udostępnienie książki do recenzji.