„Utopce” Katarzyna Puzyńska

Informacje o książce

autorka: Katarzyna Puzyńska
tytuł: Utopce

wydawnictwo: Prószyński i S-ka
miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
liczba stron: 598
egzemplarz: zakup własny




Katarzyna Puzyńska już po raz piąty zabiera czytelników do Lipowa, malowniczo położonej wsi, w której działa mały komisariat policji. Kolejna odsłona serii kryminalnej nosi intrygujący i niepokojący tytuł Utopce.

Nad dobrze znanym komisariatem policji w Lipowie zbierają się czarne chmury. Miejsce pracy młodszego aspiranta Daniela Podgórskiego, komisarz Klementyny Klopp i innych funkcjonariuszy jest zagrożone zamknięciem. Powód – jak zwykle prozaiczny – cięcia budżetowe. Obowiązki jednostki z Lipowa ma przejąć pobliska Brodnica, chyba że … Chyba że Podgórski i jego oryginalna ekipa rozwiąże tajemniczą zagadkę podwójnego morderstwa sprzed 30 lat. Smaczku historii z upalnego lata 1984 roku dodaje fakt, że w świadomości mieszkańców wsi, w której doszło do zabójstwa, krwawej zbrodni dokonał … wampir. 

Akcja powieści przenosi się do wsi Utopce, w której ma grasować  rzekomy wampir. Znakomicie wpisuje się on w krajobraz miejscowości, która wygląda jak sceneria z horroru. Gęsty las, otaczający wieś, nocą przybiera niepokojące kształty. Śledztwo prowadzone jest na przełomie października i listopada, w okolicach Święta Zmarłych i Zaduszek, więc atmosfera tych dni i brzydka jesienna pogoda potęgują narastający nastrój niepokoju, melancholii i zagrożenia. Atmosfera grozy i tajemniczości udziela się zarówno Danielowi, jak i Klementynie i Emilii Strzałkowskiej, która również uczestniczy w dochodzeniu. 

Na wstępie wspomniałem, że w sierpniu 1984 roku małą społecznością Utopiec wstrząsa brutalne morderstwo dwóch mieszkańców tej miejscowości. Lokalni upatrują źródła tego nieszczęścia w naruszeniu spokoju wampira, którego domniemane szczątki zostały odkryte na placu budowy, należącym do jednej z ofiar. Umiejętnie podtrzymywane uczucie strachu i krążącej nad wsią klątwy sił nadprzyrodzonych skutecznie odwraca uwagę od faktów, które doprowadziły do podwójnego zabójstwa. Po 30 latach okazuje się, że śmierć z rąk domniemanego wampira to dopiero początek całej lawiny niepokojących wydarzeń.

Autorka, jak ma to w zwyczaju, powoli snuje gęstą pajęczynę powiązań między poszczególnymi bohaterami. Błahy epizod z ich życia może stać się ważnym wydarzeniem, które rozrusza mozolnie prowadzone dochodzenie. Za maską uprzejmości, czy wyniosłości kryją się ludzkie słabości, skrzętnie ukrywane grzeszki z przeszłości, brudne sekrety. Puzyńska niespiesznie odkrywa kolejne karty, pozwalając czytelnikowi snuć własne sądy na temat bohaterów tylko po to, by ten szybko musiał je weryfikować. Kiedy bowiem spada nałożona na potrzeby świata maska, prawdziwe oblicze bohaterów powieści często wydaje się straszniejsze,  niż najgorszy wizerunek wampira z ludowych wierzeń. 

W Utopcach dostrzegam pewną zmianę narracji. Ta powieść jest zdecydowanie bardziej mroczna i tajemnicza, niż poprzednie części. Nie mam tu na myśli tylko jesiennej scenerii i motywu z wampirem, ale również zmianę kierunku, w którym rozwijają się losy dobrze nam znanych bohaterów. Młodszy aspirant Daniel Podgórski ma sporo problemów osobistych a rewolta, której dokonał w Utopcach, stawia pod znakiem zapytania jego najbliższe plany. Odnoszę zresztą wrażenie, że Daniel stracił trochę ze swojego uroku i albo przejawia pierwsze symptomy kryzysu wieku średniego, albo niezbyt dobrze działa na niego polska jesień. Podobnie jest z przebojową komisarz Klementyną Klopp, która musi na nowo ułożyć sobie życie i która na naszych oczach pakuje się w niezłe kłopoty, zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym. Oboje mają więc wiele do przemyślenia a śledztwo, prowadzone pod presją, nie pozwala im na spokojne zastanowienie się nad przyszłością. Niezmiernie ciekawi mnie, jak autorka poprowadzi losy swoich bohaterów w kolejnej osłonie serii.

Utopce to nie tylko nazwa wsi niedaleko Lipowa, ale również demon wodny z mitologii Słowian. Pomysł z powiązaniem morderstwa sprzed lat z motywami mitologicznymi i ludowymi  wierzeniami bardzo mi się spodobał. Autorka skupiła się na pokazaniu, jak łatwo można manipulować tłumem, jeśli ma się ku temu predyspozycje. Czytelnik, niby od początku domyśla się, że największym wrogiem człowieka jest drugi człowiek a nie wampir, ale i tak daje się wciągnąć w zawiłą intrygę kryminalną, w towarzystwie złowrogo szumiącego w tle lasu. Wiara w gusła i siły nadprzyrodzone mocno wpisana jest w psychikę człowieka, nie ma więc co się dziwić, że tej magii ulegają zarówno mieszkańcy wsi, jak i czytelnicy powieści.



W najnowszej powieści Katarzyny Puzyńskiej czytelnik znajdzie to, co najbardziej lubi: ulubionych bohaterów, znane zakątki, umiejętnie prowadzoną akcję, czy zaskakujące zakończenie świadczące o tym, że postaci z Lipowa jednak bliskie są ludziom z krwi i kości. Na początku dwutorowo prowadzona fabuła (wątek z roku 1984 i współczesny) może wydawać się  trudna do ogarnięcia, ale wydarzenia stopniowo zaczynają się zazębiać i poszczególne elementy układanki idealnie do siebie pasują. Rozwiązanie intrygi jest zaskakujące i inne, niż można się było spodziewać. W powieści nie brakuje również tego, co jest znakiem firmowym autorki, czyli wyeksponowanego tła obyczajowego i psychologicznego. Na długie jesienne wieczory  – pozycja obowiązkowa. A po lekturze cóż … trzeba cierpliwie czekać na ciąg dalszy, czyli Łaskuna i wyjaśnienie, co dalej z Klementyną, Danielem i innymi mieszkańcami Lipowa.

Nowalijki oceniają: 6/6