„Trąf, trąf, Misia, Bela” Dagmara Andryka

www.proszynski.pl

Informacje o książce

autorka Dagmara Andryka
tytuł Trąf, trąf, Misia, Bela

wydawnictwo Prószyński i S – ka
miejsce i rok wydania Warszawa 2017
liczba stron 480

egzemplarz recenzencki









Z redaktor Martą Witecką czytelnicy spotkali się po raz pierwszy przy okazji debiutanckiej powieści Dagmary Andryki Tysiąc (tutaj). Historia miasteczka Mille, skażonego tajemniczą klątwą z przeszłości, okazała się znakomitym pretekstem do zaprezentowania fabuły, łączącej w sobie kryminał, powieść obyczajową i gatunek bliski mystery. Aż trudno uwierzyć, że wciągająca od pierwszych stron i trzymająca w napięciu do samego końca opowieść to debiut Dagmary Andryki. Z tym większym zaciekawieniem sięgnąłem po kolejną książkę autorki, zastanawiając się, jak pisarka poradziła sobie z syndromem drugiej powieści. Niebagatelnym argumentem była również postać Marty Witeckiej, która ma duży potencjał fabularny i tylko od pomysłowości autorki zależy, na ile dziennikarka wpuści czytelnika do swojego świata.

Trąf, trąf, Misia, Bela rozpoczyna się w kilkanaście miesięcy po wydarzeniach opisanych w powieści Tysiąc. Marta wydała właśnie znakomicie przyjęty reportaż o Mille i promuje książkę, spotykając się z czytelnikami. Na jednym z takich spotkań zostaje zaskoczona przez jedną z uczestniczek. Kobieta prosi Martę o pomoc w rozwiązaniu tajemniczej zagadki śmierci osoby z otoczenia czytelniczki. Dziennikarka odmawia, ale kiedy w niecodziennych okolicznościach umierają następni członkowie obozu sportowego sprzed trzydziestu lat, postanawia pomóc w rozwikłaniu zagadki. Całe lata temu grupa młodych ludzi, uczestników obozu sportowego, tworzy elitarną grupę, do której należeć chciał każdy, ale szansę mieli nieliczni. Przyjaźń scalała wiedza o słabościach i skrzętnie ukrywanych grzeszkach. I kiedy pod koniec wyjazdu rzucają sobie wyzwanie w takt popularnej wyliczanki, nie sądzą, że  niebyt mądry żart ktoś potraktuje na serio. Zaczynają ginąć ludzie, a przepowiednia zaczyna się spełniać.

Nowa powieść Dagmary Andryki to rasowy kryminał, w którym zbrodnia jest tak samo ważna, jak ciekawie ujęty wątek obyczajowy. Owszem, w tajemniczych okolicznościach giną ludzie, krąg podejrzanych raz się zacieśnia, to znowu rozszerza o nowe postaci. Autorka już poprzednio udowodniła, że ma dryg do skomplikowanej, wielopoziomowej intrygi z dużą liczbą bohaterów. Biografie grupy przyjaciół z obozu sportowego w Trzciance są bogate, ale to właśnie w ich przeszłości należy doszukiwać się prawdziwego źródła współczesnych problemów. Warstwa obyczajowa, nawiązująca we wspomnieniach do początku lat osiemdziesiątych, przenosi czytelnika do świata, którego już nie ma. I choć bohaterowie noszą marmurkowe dżinsy i tapirowane fryzury, to jednak problemy nastolatków aż tak bardzo się nie zmieniły. Potrzeba akceptacji przez grupę, docenienie przez rówieśników, wreszcie poczucie przynależności do zamkniętego kręgu elity wakacyjnego wyjazdu wydają się dziecinne, ale czy aż tak bardzo odległe od dzisiejszego świata? 

IG Nowalijki

Warto spojrzeć na Trąf, trąf, Misia, Bela szerzej, nie ograniczając się do jedynie interpretacji w ramach gatunku powieści kryminalnej. Trudno bowiem nie podkreślić, że autorka pokazuje, jak łatwo z ofiary stać się katem. Mechanizm wydaje się tak prosty, że aż przerażający. Bohaterowie powieści bardzo długi czas, albo żyją w nieświadomości, albo raczej wypierają obrzydliwe wydarzenia z przeszłości, podskórnie czując jednak, że ostatni wspólny obóz sportowy zdeterminował ich życie. Wystarczy przyjrzeć się kim są i jak ułożyła się im dorosłość. Karząca ręka sprawiedliwości dosięgnie ich po trzech dekadach, zmuszając do bolesnej i wstydliwej konfrontacji z niewygodną prawdą. I w kilku przypadku nie dzieje się tak, że ta prawda wyzwoli. Niektórych po prostu zabije.

Mimo że obie powieści łączy postać Marty Witeckiej i wątek klątwy z przeszłości, to są to dwie różne książki. Trąf, trąf, Misia, Bela jest mroczniejsza, a z racji podjętej tematyki, autorka kładzie nacisk na warstwę obyczajową. Główna bohaterka ma teraz do przepracowania nie tylko demony z własnej przeszłości, ale zostaje zmuszona do podjęcia ważnych dla niej decyzji osobistych. W Mille zostawiła grupę osób, z Jankiem na czele, i winna jest im jakieś deklaracje – tylko że dziennikarce przychodzą one z trudem. Bardzo ciekawi mnie, jaką drogę wybierze Marta i tym samym, w jakim kierunku podąży kolejna fabuła Dagmary Andryki. Nie wyobrażam sobie bowiem, że nie przeczytam w przyszłości kolejnej książki o Witeckiej, która ma talent do wplątywania się w niecodzienne historie. I choć Trąf, trąf, Misia, Bela można przeczytać jako samodzielną powieść, to jednak jeśli nie znacie poprzedniej powieści autorki, warto zacząć od Tysiąca. Zdecydowanie polecam Waszej uwadze!

Nowalijki oceniają 5/6


Dziękuję Autorce p. Dagmarze Andryce za udostępnienie powieści do recenzji