„Straceńcy” Ingar Johnsrud [PRZEDPREMIEROWO]

www.otwarte.eu

Informacje o książce

autor Ingar Johnsrud
tytuł Straceńcy
tytuł oryginału Kalypso
przekład Maria Gołębiewska – Bijak

wydawnictwo Otwarte
miejsce i rok wydania Kraków 2017
liczba stron 568

egzemplarz recenzencki
premiera 15.02.2017






Mniej więcej rok temu otrzymałem do recenzji powieść kryminalną debiutanta Ingara Johnsruda. To Naśladowcy (tutaj) pierwszy tom cyklu, którego akcja rozgrywa się w Oslo. W zakończeniu recenzji wyraziłem nadzieję, że autor nie będzie zwlekał z napisaniem kolejnej części, bowiem historia o komisarzu Beierze i detektyw Iqbal bardzo przypadła mi do gustu. Johnsrud nie próżnował i efektem jego pracy są Straceńcy, druga odsłona cyklu, a jak sugeruje zakończenie – bynajmniej nie ostatnia. 

Od wydarzeń opisanych w Naśladowcach minęło półtora roku, ale komisarz Fredrik Beier nie może pozbierać się po nieudanej akcji, która kosztowała życie i zdrowie podległych mu policjantów. Beier nie potrafi także uporać się z życiem osobistym, wciąż wini się za śmierć syna, jego małżeństwo rozpadło się, a nowy związek nie daje mu poczucia stabilizacji. Przełożeni patrzą na niego krzywym okiem, a nadużywanie alkoholu i leków przeciwbólowych tylko pogarsza sprawę. Tymczasem w dwóch różnych częściach miasta zostają znalezione zwłoki i przez krótki moment wydaje się, że mowa o tej samej osobie. Śledztwo w sprawie prowadzą, obok Beiera, znani z poprzedniej części Andreas Figueras i Kafa Iqbal. Obie zbrodnie łączy jeden element – zdjęcie tajemniczej dziewczynki, a ślady prowadzą do niedalekiej przeszłości. Tym razem Johnsrud wplata do powieści wątek tajnej misji norweskich komandosów tuż po upadku Związku Radzieckiego. I to właśnie w nieudanej akcji należy upatrywać źródeł współczesnych zbrodni. Problem w tym, że żadna wina nie ulega przedawnieniu i mieszkańcom Oslo, a może i całej Europy, grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.

Wprawdzie Straceńcy to nowe śledztwo, ale Johnsrud kontynuuje wątki swoich bohaterów, rozpoczęte w pierwszym tomie. W tej części uwaga czytelników ponownie skupia się na Fredriku Beierze, bo to najbardziej wyrazisty z policjantów w książce. Zmaga się z traumą i widmami przeszłości; praca, która dotychczas trzymała go w pionie, przestaje spełniać swoje zadanie. Beier ma świadomość, że jego zachowanie i podjęte decyzje niespecjalnie podobają się przełożonym, przestał dogadywać się z policyjnym partnerem. Pomocą służy mu bystra Kafa Iqbal, ale i ona skrywa mrocze tajemnice, których rąbek uchylił autor w zakończeniu powieści. Johnsrud, podobnie jak jego bardziej rozpoznawalni koledzy po piórze, nie unika pokazywania słabości swoich bohaterów. Doceniam w skandynawskiej literaturze sensacyjnej nacisk kładziony na kwestie obyczajowe i społeczne. Autor Straceńców nie ucieka od tego modelu i moim zdaniem to dobrze, bo dzięki temu jego powieści mają drugie dno. 

W Straceńcach Johnsrud przywołuje koleją wstydliwą kartę norweskiej historii. Tak jak w przypadku Naśladowców, mowa o II wojnie światowej, tak w nowej powieści kwestia dotyczy działaności rządu w czasie burzliwych przemian w Europie. Tajna misja norweskich komandosów nie była przecież wyprawą o charakterze rozrywkowym, oni zostali wysłani na teren byłego już Związku Radzieckiego w konkretnym celu. I nie przebierali w środkach, byleby tylko wykonać powierzone im zadanie.

IG Nowalijki


Ingar Johnsrud zdążył przyzwyczaić czytelników swoich powieści do charakterystycznego stylu prowadzenia fabuły. Straceńcy nie tylko dorównują Naśladowcom, ale w mojej ocenie są nawet lepiej napisani. Fabuła ponownie jest wielowątkowa, pojawia się sporo bohaterów, którzy tylko na początku nie mają ze sobą nic wspólnego. W toku rozwoju akcji siatka wzajemnych relacji między nimi nabiera realnych kształtów, a czytelnik zostaje wielokrotnie zaskoczony kierunkiem rozwoju wydarzeń. Krótkie rozdziały i narracja pozbawiona obciążających tekst ozdobników sprawia, że książka jest dynamiczna i trzyma dobre (czytaj: szybkie) tempo. Autor odpowiednio dawkuje informacje i tym samym emocje, utrzymując zaciekawienie na tym samym, wysokim poziomie. I nawet jeśli w thrillerze pewne wydarzenia balansują na granicy realizmu, to zupełnie nie przeszkadza to w odbiorze całości historii. Nie zabraknie przy tym momentów, kiedy można się wzruszyć, bo niestety, praca policjantów bywa śmiertelnie niebezpieczna. 

Wspominałem już, że w zakończeniu Straceńców pojawia się pewna istotna informacja na temat Kafy Iqbal. Mam wrażenie, że w kolejnej części autor poświęci jej więcej uwagi. Dostatecznie mocno sponiewierał już Fredrika Beiera, więc może da mu trochę odpocząć? Czas pokaże. A sam Ingar Johnsrud udowodnił swoją drugą powieścią, że potrafi utrzymać wysoki poziom i klimatem oraz tematyką nie ustępuje tuzom gatunku z zimnej Skandynawii. Oby tak dalej, bo seria ma duży potencjał i jeszcze sporo może się wydarzyć. Zatem – do następnego razu Beier i Iqbal!

Nowalijki oceniają 5/6



za udostępnienie ebooka do recenzji przedpremierowej.