www.znak.com.pl |
Informacje o książce
autorka: Zośka Papużanka
tytuł: On
wydawnictwo: Znak Literanova
miejsce i rok wydania: Kraków 2016
liczba stron: 288
egzemplarz: recenzencki
Tytułowy On to chłopiec, który w powieści nazywany jest Śpikiem. Urodził się w latach osiemdziesiątych w Nowej Hucie. Już po narodzinach jego mama (tylko tak określana w książce), równorzędna, jeśli momentami nie ważniejsza bohaterka powieści zorientowała się, że jej syn jest inny. Ta inność przejawia się w wolniejszym myśleniu, słabym kojarzeniu faktów, ogólnej intelektualnej powolności. Te kłopoty z codziennością zostaną wyolbrzymione, kiedy Śpik rozpocznie naukę w szkole podstawowej. Bardzo szybko zostanie mu przyczepiona łatka klasowego głupka, którego można wykorzystać do klasowego zgrywu, oskarżyć, wypuścić, czy poprawić sobie humor jego kosztem. Dzieci są dla siebie okrutne teraz, były trzy dekady temu, zmieniła się jedynie forma ich szykan. Szkoła jest dla Śpika i jego mamy niekończącym się pasmem upadków i upokorzeń, a dziecko, które jest tylko częścią systemu edukacji w wielkiej osiedlowej szkole, nie ma większych szans na normalne funkcjonowanie. Częste wizyty mamy w szkole to kolejne próby tłumaczenia zachowań syna, szukanie dla niego pomocy. Jak łatwo się domyśli – nieskuteczne. Śpik nie jest chłopcem groźnym dla otoczenia, naiwne postrzeganie świata jest jego słabością, którą przy odrobinie cierpliwości i pomysłowości dałoby się przekuć na cechę pozytywną. Chłopiec nie umie dobrze czytać, pisać i liczyć, a jego jedyną fascynacją są krakowskie tramwaje i rozkłady ich jazdy.
Książka Zośki Papużanki to także opowieść o latach osiemdziesiątych i początkach transformacji ustrojowej z początku lat dziewięćdziesiątych. W Nowej Hucie, w której dzieje się akcja książki, wciąż stoi jeszcze pomnik Lenina; mieszkańcy bladym świtem jadą tramwajami do pracy w hucie, rodziny gnieżdżą się w małych mieszkaniach na osiedlach – cudach budownictwa mijającej epoki. Rodzina Śpika jest jedną z nich. Ojciec pracuje w hucie, mama zajmuje się Śpikiem i jego bratem, jest też babcia, która z racji roli społecznej przyrosła do kuchni, a jej innym zajęciem jest dzierganie swetrów dla całej rodziny. Mama bohatera wystaje w kolejkach po mięso, uczestniczy w mszach patriotycznych, ale tak naprawdę motorem napędowym jej życia jest Śpik. Syn to jej wielka miłość i jeszcze większy problem. Codziennie musi udowadniać sobie i otoczeniu, że syn godny jest normalnego życia. Jej uczucia wobec niego są ambiwalentne, gdyż właściwie nie widać w zachowaniu chłopca żadnych zmian, mimo wysiłku włożonego przez mamę w jego rozwój. Co więcej, mama Śpika często obwinia siebie za feler w rozwoju syna.
On jest również obrazem Polski (a raczej Krakowa z Nową Hutą) lat osiemdziesiątych, ale widzianym przez pryzmat wielkiej osiedlowej szkoły, nie bez powodu nazywanej kiedyś masową. Pisarka wraca do czasów PRL -u, wpisując się w pewną modę na wspomnienia tamtej epoki, ale nie jest powrót nostalgiczno – sentymentalny. Owszem, Papużanka ma znakomitą pamięć do szczegółów (chałaty, Wigry 3 i zegarki elektroniczne na pierwszą komunię, język rosyjski jako przedmiot obowiązkowy), ale tworzą one wspomnienia niezwykle gorzkie, po prostu smutne. Myślę jednak, że dla młodszego czytelnika pewne opisy rzeczywistości w powieści nie będą już zrozumiałe. Czytelnik starszy, pamiętający swoją szkołę podstawową zakończoną na ósmej klasie, łatwiej odnajdzie się w świecie powieści. To nie zarzut wobec autorki, ale stwierdzenie faktu – dość oczywistego. Warto przy okazji zwrócić uwagę na literackie portrety nauczycieli w szkołach Śpika – najpierw podstawówki, następnie zawodówki. Ile w tych postaciach prawdy o zawodzie i o czasach, w których przyszło im pracować i wychowywać młodzież.
www.znak.com.pl |
On to moje drugie spotkanie z prozą Zośki Papużanki. Szopkę czytałem w czasach, kiedy nie myślałem o prowadzeniu bloga. To spotkanie z powieścią uważam za bardzo satysfakcjonujące, choć należy przyznać, że lektura nie jest łatwa, zarówno w sferze tematyki, jak i w sposobie tworzenia narracji. Prowadzona z perspektywy kilku narratorów wymaga skupienia, ale finalnie daje ogromną literacką przyjemność. Jej źródłem jest nie tylko historia Śpika, ale również niełatwa podróż do lat osiemdziesiątych, które są czasem dzieciństwa bohatera powieści i – tak się składa – również mojego.