Mija miesiąc od dramatycznych wydarzeń opisanych w poprzedniej książce. Inspektor Policji Statutowej Amaia Salazar nie zdążyła się jeszcze otrząsnąć po wypadkach, które dotknęły jej rodzinę i mieszkańców doliny rzeki Baztan w Kraju Basków. Tymczasem tę małą społeczność czeka kolejny wstrząs. W tajemniczych okolicznościach umiera niemowlę, ale pewne ślady na ciele dziecka oraz dziwne zachowanie ojca budzą podejrzenia. Z pozoru prosta do wyjaśnienia (z medycznego punktu widzenia) łóżkowa śmierć dziewczynki, niespodziewanie kwalifikuje się do zabójstwa. Jednak babcia dziecka sugeruje Amai, że za tą zbrodnią stoi prastary demon Inguma, który pojawia się nocą i zabiera ludziom oddech. Pani inspektor, uwikłana we własną przeszłość, ale twardo stąpająca po ziemi, zostanie zmuszona do zweryfikowania swoich dotychczasowych poglądów. Odkrywając serię podobnych przypadków śmierci niemowląt, naraża się na śmiertelne niebezpieczeństwo. Pytanie tylko z kim lub z czym przyjdzie jej walczyć …
Bohaterka powieści zostaje zmuszona przez wydarzenia, które dotyczą prowadzonego śledztwa, do gruntownego przemyślenia poglądu na otaczający ją świat. Ma za sobą trudne momenty w życiu, ale mozolnie wychodzi na prostą. Kochający mąż, malutkie dziecko powodują, że Amaia emocjonalnie podchodzi do kolejnych odkryć związanych z prowadzonym śledztwem. Na tyle mocno angażuje się w sprawę, że zaczyna gubić się w kontaktach z rodziną oraz z podwładnymi. Mimo że jest doświadczoną policjantką, nie potrafi zauważyć jak dochodzenie wpływa na relacje z innymi funkcjonariuszami. Wyjątkowo trudno jest się jej pogodzić z faktem, że za śmiercią niemowląt kryje się coś więcej, niż najniższe ludzie instynkty. Sugestia jednej z kobiet o działaniu demona Inguma nie tylko prowadzi śledztwo na zupełnie inny poziom, ale zmusza panią inspektor do otwarcia się na świat irracjonalny i pozazmysłowy. Amai nie przychodzi to łatwo, mimo że wychowała się świecie baskijskich wierzeń, tajemniczych rytuałów i symbolicznych gestów. Jej duchowym przewodnikiem po tej magicznej, ale i okrutnej krainie staje się ukochana ciotka. To ona reprezentuje ostatnie pokolenie silnych i małomównych, charyzmatycznych kobiet, które są strażniczkami prastarych tradycji i zwyczajów.
Dolores Redondo z powodzeniem łączy w Ofierze dla burzy thriller z baskijskimi wierzeniami i legendami. Takie połączenie z pozoru wydaje się pomysłem karkołomnym, ale dobrze skonstruowana fabuła dość szybko rozwiewa wątpliwości. Akcja powieści toczy się raczej wolno, konsekwentnie odkrywając kolejne elementy skomplikowanej układanki. Pisarka wprowadza wiele wątków, które logicznie układają się w sensowną całość, trzymając czytelnika w napięciu i zaciekawieniu do samego końca. Z czasem wątki z baskijskiej mitologii stają się naturalną częścią zarówno fabuły, jak i prowadzonego przez Amaię śledztwa. Autorka zgrabnie zamyka w tym tomie wszystkie dotychczasowe śledztwa, serwując co jakiś czas nieoczekiwaną zmianę biegu wydarzeń. Można co prawda przyczepić się do nadmiernego melodramatyzowania w opisie relacji Amai z mężczyznami, czy zarzucić ograny do bólu motyw finału w strugach deszczu podczas burzy. Jednak wątki związane z pradawnymi wierzeniami wynagradzają pewne mankamenty obszernej powieści, dając świeże spojrzenie na jeszcze jedną historię kryminalną.
Polecam, z jednym zastrzeżeniem – jeśli nie znacie poprzednich części, a macie w planie lekturę całej trylogii – może powinniście zacząć od początku. Jeśli nie czujecie potrzeby zachowania pełnego ciągu wydarzeń, to spokojnie sięgnijcie po Ofiarę dla burzy. I koniecznie przeczytajcie Uwagi autorki, które przedstawiają opisywane wydarzenia w zupełnie nowym świetle, pokazując starą prawdę, że największym wrogiem człowieka jest on sam. Tak ku przestrodze …
Nowalijki oceniają: 5/6