MICHAELA CARTER „SURREALISTKA”

Lubię sięgać, od czasu do czasu, po fabularyzowane biografie, albo powieści inspirowane prawdziwymi wydarzeniami z życia artystów. Kieruje mną zwykła ludzka ciekawość, chęć przyjrzenia się codzienności tych, których wyobraźnia, wrażliwość i przede wszystkim talent sprawiają, że zachwycamy się obrazami, rzeźbami, muzyką. Często jednak okazuje się, że funkcjonowanie obok wybitego artysty, czy artystki, wymaga ogromnego samozaparcia, a niejednokrotnie także wyzbycia się własnych pragnień i ambicji. Powieść Michaeli Carter Surrealistka pokazuje środowisko artystyczne pod trochę innymi kątem, skupiając się na wycinku biografii Leonory Carrington malarki – skandalistki, która tworzyła z Maxem Ernstem związek oparty na wzajemnej fascynacji i przez to tak bardzo burzliwy.

Surrealistka koncentruje się przede wszystkim na postaci młodej Carrington i jej relacji z Ernstem – w chwili ich pierwszego spotkania (niekoniecznie) statecznym mężem, ale uznanym twórcą surrealizmu. Między dwudziestoletnią aspirującą artystką, a starszym od niej o prawie trzy dekady malarzem narodziło się uczucie pełne namiętności, oparte na fascynacji, która niedługo potem przerodziła się także w rywalizację o prymat w związku na wielu jego poziomach, również artystycznym. Akcja powieści rozpoczyna się w Londynie w 1937 roku i trwa sześć lat. Nad Europą zaczyna coraz mocniej krążyć widmo faszyzmu, nierzadko wspomina się o wybuchu wojny. Max Ernst – Niemiec i Żyd, przedstawiciel nurtu artystycznego znienawidzonego w hitlerowskich Niemczech, już u progu wojny boleśnie zderzy się z jej bezwzględnością. Ucieczka z Francji, rozdzielenie kochanków, ból i rozpacz oraz nadzieja kupowana za niewyobrażalną cenę to niektóre z wątków poruszanych w powieści.

W licznych artykułach na temat Leonory Carrington podkreśla się jej niezwykły talent i wizjonerstwo na równi z ekscentrycznym zachowaniem oraz faktem, że wciąż uchodzi za artystkę mało znaną, kojarzoną przez przyzmat związku z Maxem Ernstem. I chyba dlatego Michaela Carter, w swojej powieści, właśnie młodą malarkę i pisarkę uczyniła główną bohaterką. Dziewczyna, aby móc rozwijać się twórczo, musiała przeciwstawić się konserwatywnemu ojcu – przedsiębiorcy i uciec od rodziny do Paryża, gdzie wraz z Maxem zasiliła grono artystycznej bohemy. Młoda, piękna, na swój sposób szalona, we Francji właśnie przesiąkła nowymi trendami, poczuła wolność obyczajową i artystyczną, dzięki której mogła zdobyć się na eksperymenty. Inspirując się sławnymi przyjaciółmi i znajomymi, doskonaliła warsztat, pracując nad własnym stylem. Obok wątku dojrzewającej kobiety i artystki, Carter prowadzi historię Ernsta, na początku skupiając się na jego swobodnym stosunku do konwenansów, a po wybuchu wojny przenosząc ciężar na tematy niełatwe, związane z prześladowaniami ze strony hitlerowców. Dramat wojny nie ominął także Leonory, wystawiając na próbę jej zdrowie psychiczne.

Surrealistkę można z pewnością określić jako hybrydę powieści obyczajowej i fabularyzowanej biografii, choćby dlatego, że fakty przytoczone w książce w pełni pokrywają się z życiorysem Leonory Carrington, nawet jej ekscesy, opisane w fabule, z lubością wspominane są w poświeconych jej esejach i artykułach. Nie inaczej jest z postacią Maxa Ernsta i choćby jego związku ze słynną Peggy Guggenheim. Autorka wiernie oddaje opisywaną rzeczywistość, przeplatając ją fragmentami pełnymi poetyckich metafor, mających oddać surrealistyczny klimat przeżyć wewnętrznych bohaterki. I właśnie styl Michaeli Carter to ten aspekt powieści, który niespecjalnie przypadł mi do gustu. Podczas lektury odniosłem wrażenie, że autorka nie mogła się zdecydować, czy jej książka będzie miała formę sprawozdania z wydarzeń, czy jednak poetyckim stylem przywoła na myśl literaturę piękną. W mojej ocenie, pod tym względem, powieść jest nierówna, momentami męcząca i nużąca, ale ratuje ją bogate w wydarzenia, pełne niuansów życie artystów skupionych wokół nurtu surrealizmu. Sztuka, obok tworzących ją artystów i artystek, jest jeszcze jednym, bardzo ważnym bohaterem tej fabuły, a od znanych nazwisk, przewijających się w powieści, może zakręcić się w głowie. Warto poszukać reprodukcji wspominanych w książce obrazów, aby przekonać się o wielkości talentu ich twórców oraz utwierdzić się w przekonaniu o nieograniczonych możliwościach ludzkiej wyobraźni.

Informacje o książce

autorka Michaela Carter

tytuł Surrealistka (Leonora in the Morning Light)

przekład Waldemar Łyś

Dom Wydawniczy Rebis 2021

Nowalijki oceniają 4+/6

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem