MICAH NEMEREVER „TE BRUTALNE ROZKOSZE”

Ani tak dobra, jak twierdzą jedni, ani tak zła, jak chcą inni. Micah Nemerever zadebiutował z powieścią Te brutalne rozkosze w Polsce wprawdzie z pięcioletnim poślizgiem, ale za to z kontrowersjami dotyczącymi przekładu. Przyznam, że mnie do lektury książki przekonały raczej zachwyty niż awantura wokół polskiego tłumaczenia; mimo posiadania pierwszego wydania w wersji papierowej (podobno niepełnej), przeczytałem przeredagowanego ebooka z dołączonymi brakującymi fragmentami powieści. Nie porównywałem oryginału z polską wersją, w tej kwestii mogę jedynie polegać na działaniach podjętych przez Wydawnictwo Mova przy okazji drugiego wydania w wersji cyfrowej.

Mam jednak wrażenie, że sedno problemu z odbiorem tej książki tkwi raczej w manierycznym stylu autora Tych brutalnych rozkoszy niż tylko w polskim przekładzie, który oddał stan faktyczny konstrukcji fabuły pełnej niedomówień, a może braków w warsztacie Nemerevera. Moją uwagę przykuł obiecywany klimat dark academia, dalekie echa Tajemnej historii Donny Tartt oraz oraz pogłębiona psychologia postaci. Czy obietnice zostały zrealizowane? Częściowo tak, ale słabo zarysowany ciąg przyczynowo – skutkowy wydarzeń i nadmierna emfaza stylu z pretensjami do literatury wysokiej sprawiają, że powieść Nemerevera, jeśli pozostanie w mojej pamięci, to raczej w kontekście zawirowań wokół redakcji przekładu niż dzięki walorom literackim. Co szczerze mnie zasmuca.

Akcja powieści toczy się w Pittsburgu na początku lat 70. XX wieku. Na uniwersytecie spotykają się dwaj studenci, których więcej dzieli niż łączy. Paul – wrażliwy, nękany traumą po śmierci ojca oraz Julian – piękny lekkoduch, charyzmatyczny i pewny siebie. Ten pierwszy jest synem policjanta, drugi zaś wywodzi się z klasy wyższej, dla której pieniądze są oczywistym narzędziem do realizowania każdego marzenia. Wzajemna fascynacja, początkowo oparta na intelektualnych rozważaniach i wspólnych zainteresowaniach, szybko przeradza się w fizyczną i bardzo toksyczną wzajemną obsesję. Zakazana miłość staje się narzędziem (auto)destrukcji, a związek Paula i Juliana, balansujący na granicy pożądania, manipulacji i przemocy prowadzi do tragicznych w skutkach wydarzeń.

Do lektury Tych brutalnych rozkoszy podszedłem z ogromnym zainteresowaniem. Liczne nagrody oraz zachwyty czytelników postawiły powieści Micah Nemerevera wysoko poprzeczkę i początkowo wydawało mi się, że dołączę do grona zadowolonych odbiorców. Od pierwszych stron czytelnik zanurza się w mrocznej psychologicznej opowieści o chorobliwej fascynacji ze świadomością, że coraz bardziej toksyczny związek Paula i Juliana doprowadzi do tragicznego finału. Umiejscowienie fragmentów fabuły na uniwersytecie wprowadza rzeczywiście klimat dark academia, a intelektualne dyskursy przywołują na myśl Tajemną historię Donny Tartt, ale szybko okazuje się, że to zdecydowanie za mało, aby nadać Tym brutalnym rozkoszom odpowiedniej wartości.

Zapowiadany, duszny klimat akademickiego fermentu lat 70. jest w fabule ledwo dostrzegalny, motywacje bohaterów są niezrozumiałe, umocowanie wydarzeń w ciągu przyczynowo-skutkowym bywa mizerne, przez co fabuła wydaje się być poszarpana i tym samym niezrozumiała, a przeintelektualizowane dyskursy obu bohaterów okazują się pustosłowiem. Podczas lektury odniosłem wrażenie, że autor bardziej skupił się na efektownym przekazie kosztem samej fabuły oraz jej elementów składowych. W efekcie czego Te brutalne rozkosze stają się, może nie literacką wydmuszką, ale jeszcze jedną przeciętną książką z pretensjami do bycia literaturą z wysokiej półki. Te mankamenty przesłaniają zalety powieści, bo nawet krytyczne na nią spojrzenie, aby było w pełni uczciwe, wymaga dostrzeżenia tego, co w prozie amerykańskiego autora warte jest docenienia.

Co prawda relacja Paula i Juliana może wydawać się mało wiarygodna, ale w mojej ocenie całkiem dobrze udało się autorowi pokazać jej dynamikę, opartą na chorobliwej fascynacji na granicy destrukcji. Głęboka analiza psychologiczna obu bohaterów, ewolucja ich związku, ale także stosunku do rzeczywistości, choć napisana mało może komunikatywnie, do mnie przemawia. Napięcie między nimi, podsycane zazdrością mieszającą się z obsesją, zbudowane jest w oparciu o analizę mrocznych zakamarków ludzkiej psychiki, która sprawia, że miłość okazuje się narzędziem destrukcji. Fizyczna i psychiczna przemoc w połączeniu z manipulacją staje się początkiem tragicznych w skutkach wydarzeń, które obnażają bezsens śmierci. W tym aspekcie Te brutalne rozkosze to powieść co najmniej udana, ale to dla mnie za mało, aby ocenić ją wysoko, czy zachwycić się pomysłem na fabułę. Być może z czasem moja chłodna ocena książki nieco się ociepli, na razie jednak nie mogę napisać, że proza Micah Nemerevera zostanie ze mną na dłużej. Jak będzie naprawdę – czas pokaże.

Informacje o książce

autor Micah Nemerever

tytuł Te brutalne rozkosze (The Violent Delights)

przekład Jolanta Kozak

Wydawnictwo Mova 2025

ocena 3/6

egzemplarz biblioteczny