MEG MASON „SMUTEK I ROZKOSZ”

Nie miałem w planach tej powieści, ale kiedy przeczytałem na jednym z anglojęzycznych portali książkowych, że powieść Meg Mason przyrównywana jest do Szklanego klosza Sylvii Plath -zdecydowałem się na lekturę. Po przeczytaniu okazało się, że ta nowość jednak trochę inny kaliber, bo choć Smutek i rozkosz traktuje o życiu z chorobą psychiczną, to jednak u Mason ten temat potraktowany jest lżej, co nie znaczy, że powierzchownie. Fabuła nowozelandzkiej autorki przypomina niektórym czytelnikom dokonania Sally Rooney, ale ja nie dostrzegam podobieństw a jeśli już, to raczej tylko w kwestii stylu, bo już na przykład bohaterki obu autorek dzielą rocznikowo co najmniej dwie dekady. A to przecież sporo. Piszę o tych podobieństwach dlatego, że czasem nie warto sugerować się przywoływanymi skojarzeniami, czy prostymi porównaniami, one nie zawsze są w stanie pozytywnie przysłużyć się lekturze. Nie dołączę jednak do chórów zachwytu nad powieścią Mason, choćby dlatego, że nie złapałem kontaktu z główną postacią kobiecą, a jej mąż – ważny bohater książki – wydawał mi się mało realistyczny. Doceniam za to umiejętność wykorzystania przez autorkę konwencji powieści obyczajowej do stworzenia historii o ważnym wydźwięku społecznym. Smutek i rozkosz otwiera oczy na problemy, z którymi borykają się na co dzień ludzie, przez swoją konstrukcję emocjonalną skazani na samotność i ostracyzm nawet ze strony najbliższych.

Główna bohaterka powieści Martha znów znajduje się na życiowym zakręcie i ponownie za zaistniałą sytuację może winić głównie siebie samą. Może, ale raczej nie powinna, skoro źródło problemów tkwi w niej samej samoistnie i lata zajęło, aby odpowiedni lekarz postawił prawidłową diagnozę. To, że Martha cechuje się inną wrażliwością, wbrew samej sobie reaguje inaczej niż powinna, bohaterka wie i to bardzo dobrze. Ale dopiero poprawnie zdiagnozowana przypadłość, w powieści celowo nienazwana, pozwala kobiecie na przemyślenie dotychczasowego zachowania, analizę relacji z bliskimi i wypracowanie sposobu na funkcjonowanie w społeczeństwie. Trochę na własnych zasadach, odrobinę wbrew wszystkim dookoła. Chcąc nie chcąc – czeka ją kolejne dorastanie, choć to metrykalne dawno ma już za sobą.

Powieść Meg Mason porusza trudny problem choroby psychicznej, ale czyni to bez zadęcia, czy melodramatycznych gestów. Autorka tworzy słodko – gorzką historię, w której czytelnik poznaje zarówno teraźniejszość Marthy, jak i wydarzenia z jej przeszłości, dzięki czemu towarzyszy jej od najmłodszych lat, obserwując niepokojące zmiany w zachowaniu. Co ciekawe, można odnieść wrażenie, że nikt inny ich nie zauważa, ale wstrzymałbym się z negatywną oceną rodziny głównej bohaterki. Rodziny dość barwnej – z zajętą sobą matką, która zajmuje się rzeźbą współczesną i wiecznie wycofanym ojcem – niespełnionym poetą. Jest też młodsza siostra wiodąca szczęśliwe życie matki wielodzietnej rodziny oraz ciotka z wyższych sfer towarzysko – finansowych. W życiu Marthy nie brakuje mężczyzn, kiedy ją poznajemy jest żoną Patricka, który kochał się w niej od lat, ale musiał cierpliwie czekać na swoją kolej. Ta galeria postaci wydaje się być żywcem wyjęta z angielskiej komedii romantycznej, ale Smutek i rozkosz nią nie jest. Co prawda nie brakuje elementów zabawnych, ironicznie komicznych nawet, ale zasadniczo książka ma zdecydowanie bardziej poważny charakter. Zmagania Marthy z codziennością, niemożność poradzenia sobie z samą sobą, kwestia jej zdrowia psychicznego, macierzyństwa, czy po prostu zdefiniowania szczęścia niosą za sobą potrzebę wyraźnego uderzenia w mocniejsze tony.

Napisałem we wstępie, że nie zostałem wielkim fanem powieści Meg Mason, że choć czułem emocje Marthy, nie polubiłem się z tą postacią, może dlatego, że została wykreowana przez autorkę tak a nie inaczej. Niełatwo było mi się przekonać do postaci Patricka – cierpliwego i spolegliwego, że aż trudno uwierzyć, że mogącego trafić się w prawdziwym życiu. Wiem, że dla konstrukcji fabuły jest on postacią ważną, stanowi przeciwwagę dla Marthy, ale kto wie, gdyby był bardziej stanowczy, jego żona szybciej poznałaby właściwą diagnozę? Smutek i rozkosz – i o tym trzeba pamiętać, sięgając po lekturę – chwilę się rozkręca, serwując na początek czytelnikowi chwyty rodem z komedii romantycznej, ale to tylko pozory. Za zabawnymi wydarzeniami kryją się prawdziwe emocje, a powieść skręca raz w rejony prozy psychologicznej, raz w stronę fabuły obyczajowej. Autorka sprawnie żongluje emocjami, dzięki czemu swobodnie oddaje stany emocjonalne swoich bohaterów. Warto bowiem zwrócić uwagę nie tylko na Marthę i Patricka, ale także na pozostałych bohaterów i bohaterki. Mason przypisała im pewne role społeczne, zwracając uwagę, że życie z osobą chorą psychicznie oddziaływuje także na ich emocje, redefiniując wzajemne relacje. Zdaję sobie sprawę, że ta niespieszna, zbudowana z epizodów historia, w której dużą rolę odgrywa (dyskretny chwilami) czarny humor, nie wszystkim musi przypaść do gustu. Ja skończyłem lekturę z poczuciem ulgi, bo ta opowieść mnie nie zachwyciła, ale dostrzegam powody, dla których może się podobać. Nie kupiłem konwencji, ale sama tematyka opisana z perspektywy Marthy jest i oryginalna, i intrygująca.

Informacje o książce

autorka Meg Mason

tytuł Smutek i rozkosz (Sorrow and Bliss)

przekład Mateusz Borowski

Wydawnictwo Znak Literanova 2022

ocena 4/6

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem