Kiedy zdecydowałem się na lekturę Nocnego promu do Tangeru, zupełnie nie wiedziałem, czego się spodziewać. Nazwisko Kevina Barry’ego mignęło mi na tak zwanej długiej liście kandydatek i kandydatów do Nagrody Bookera w 2019 roku i to tyle, co mogę napisać o tym autorze. Okazuje się jednak, że w swojej ojczyźnie – Irlandii – Barry to nie tylko pisarz znany, ale i doceniany. A do tego artysta wszechstronny – autor powieści, opowiadań, sztuk teatralnych i radiowych, wreszcie scenarzysta. Ale to wspomniany na wstępie Nocny prom do Tangeru, dzięki nominacji do prestiżowej nagrody literackiej, pozwolił irlandzkiemu prozaikowi przebić się do świadomości zdecydowanie szerszej grupy czytelników. Jego powieść jest specyficzna: pozornie prosta, zbudowana z małych fragmentów, ale przy tym frapująca czytelnika klimatem i sposobem podejścia do tematu. Bo tak naprawdę szczerze – czy może być coś zaskakującego w powiastce o dwóch starzejących się Irlandczykach, którzy w starym porcie Algeciras czekają na tytułowy prom? Otóż może! Ale głównie dlatego, że Kevin Barry to autor utalentowany, wrażliwy na słowo i przy tym sprawnie balansujący między czarnym humorem i groteską a swoistym hołdem, złożonym swoim wielkim literackim poprzednikom.
Gdyby spróbować napisać kilka zdań o fabule Nocnego promu do Tangeru, to mogłoby się okazać, że właściwie nie ma o czym. Oto dwóch przyjaciół, mężczyzn z przeszłością i po przejściach, Charlie Redmond i Maurice Hearne czekają na ostatni tej nocy rejs promu. Wokół nich nic się nie dzieje, czasem ktoś przychodzi, ktoś wychodzi, a oni czekają, licząc na to, że wśród pasażerów pojawi się dawno niewidziana Dilly, córka Maurice’a. Tylko tyle i aż tyle. Pozornie, ponieważ Barry wykorzystał owo oczekiwanie swoich bohaterów na to, aby w licznych wspomnieniach i retrospekcjach odtworzyć ich burzliwe, pełne napięć, czasem błędów, czasem chwil euforii, życie na granicy prawa.
Nocny prom do Tangeru zaskakuje przede wszystkim językiem – prostym, momentami oszczędnym, ale jednocześnie niezwykle komunikatywnym. Proza Barry’ego przypomina chwilami sceniczny dialog, ale nie przeszkadza w snuciu bogatej w emocje opowieści o życiu, dojrzewaniu, popełnianiu błędów, analizowaniu nieprzemyślanych decyzji. Wspomnienia bohaterów pozwalają nie tylko poznać ich burzliwą przeszłość, ale przede wszystkim dają asumpt do rozrachunku z życiem, podsumowania dokonań, niekoniecznie tych, z gatunku pozytywnych. To nic, że Maurice i Charlie siedzą w hiszpańskim porcie, dzięki ich wspomnieniom czytelnik podróżuje po Europie ostatnich kilkunastu lat, poznając barwny i niebezpieczny światek przestępczy, którego częścią byli, a i pewnie wciąż są obaj bohaterowie.
Nie jest jednak tak, że Kevin Barry w Nocnym promie do Tangeru proponuje swoim czytelnikom smutną opowieść o dwóch starzejących się irlandzkich przestępcach. No może w pewnym sensie tak, bo to historia zadośćuczynienia, akceptacji i przyjaźni mimo przeciwności losu. Ale podszyta rubasznym humorem, momentami wręcz groteskowa w ujęciu tematu, proza ma głębszy wymiar humanistyczny. Dwaj mężczyźni w pewnym wieku, czekający gdzieś na końcu świata na kogoś, kto być może się nie pojawi … Trudno nie dostrzec, że Barry odważnie kroczy śladami wielkich poprzedników. Nie boi się absurdu, nie przejmuje się fragmentarycznością formy, ponieważ Maurice i Charlie w gruncie rzeczy zawieszeni są gdzieś pomiędzy realnością a fantazją. Niby twardo stąpają po ziemi, żeby za chwilę frywolnie odpłynąć w metaforyczne przestrzenie – tylko im znane. Dużo w Nocnym promie do Tangeru gorzkiego humoru, dużo szorstkich emocji i błazenady, ale jeszcze więcej odwiecznej wiary w człowieka – czasem błądzącego, czasem po prostu słabego. Ci dwaj z prozy Kevina Barry’ego może są podstarzałymi gangsterami, a może doświadczonymi przez los trampami. Ale zawsze i przede wszystkim są ludźmi … i tak sobie myślę, że Samuel Beckett z ciekawością przeczytałby Nocny prom do Tangeru.
Informacja o książce
autor Kevin Barry
tytuł Nocny prom do Tangeru
tytuł oryginału Night Boat to Tangier
przekład Łukasz Buchalski
Wydawnictwo Pauza
miejsce i rok wydania Warszawa 2020
liczba stron 224
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 5/6
Dziękuję Wydawnictwu Pauza za egzemplarz recenzencki i możliwość objęcia powieści patronatem bloga