Są tacy autorzy, na powieści których zawsze czekam z niecierpliwością. I są tacy autorzy, wobec których nie potrafię być obiektywny. Do obu tych kategorii zaliczam Jørna Liera Horsta, norweskiego pisarza i byłego policjanta, którego seria o komisarzu Williamie Wistingu należy do moich ulubionych. Od początku ujęła mnie spokojnym tempem akcji, rzetelnością w opisie codziennych działań policji, ale przede wszystkim rozpoznawalnym już po kilku stronach klimatem. Kod Kathariny to XII odsłona serii (lub XI, jeśli nie liczyć prequelu w postaci Gdy mrok zapada) i choć wydawać by się mogło, że autorowi coraz trudniej będzie przykuć uwagę czytelnika, Horstowi ponownie się udało. Na tyle skutecznie, że od lektury nie potrafiłem się oderwać.
Każdy policjant ma w archiwum sprawę, której nigdy nie udało mu się rozwikłać. Dla Wistinga wciąż wielką zagadką pozostaje tajemnicze zniknięcie Kathariny Haugen. Kobieta zostawiła pewną wskazówkę, ale póki co, od ponad dwóch dekad nie wiadomo, co się tak naprawdę wydarzyło się pewnego mglistego października. Komisarz Wisting od lat odwiedza męża zaginionej, a rutynowe z początku wizyty, z biegiem lat, przeradzają się w szorstką przyjaźń. Dlatego tym trudniej będzie zrozumieć Wistingowi, dlaczego Martin Haugen znika bez wieści, a sprawa jego żony zostaje powiązana z innym dramatycznym wydarzeniem sprzed lat. Przed Williamem Wistingiem trudne śledztwo, w którym będzie musiał posłużyć się metodami, które są dla niego trudne do zaakceptowania.
Siłą powieści Jørna Liera Horsta są przede wszystkim bohaterowie. Obok Wistinga i jego ludzi z Wydziału Śledczego w Larvik, warto pamiętać o dorosłych już dzieciach – Line i Thomasie, wspomnieć zmarłą żonę i starego ojca. W Kodzie Kathariny, obok Martina Haugena, pojawia się nowa postać i wiele wskazuje na to, że na dłużej zagości w świecie powieści norweskiego autora. Mowa o Adrianie Stillerze, młodym śledczym, który zajmuje się starymi, wciąż czekającymi na wyjaśnienie, sprawami. Jedna z cold cases (jak nazywane są w policyjnym żargonie) wprost nawiązuje do zniknięcia Kathariny i naturalną koleją losu jest, że Stiller i Wisting spotkają się, aby ramię w ramię wyjaśnić wszystkie niewiadome. To właśnie nowy śledczy pracuje metodami dla Wistinga dwuznacznymi moralnie. Straszy doświadczeniem policjant może mieć wątpliwości, ale co z tego, skoro dla dobra śledztwa wszystkie chwyty dozwolone. Pytanie tylko, gdzie jest granica, której przekroczyć po prostu nie wolno?
Kod Kathariny ma znaną z poprzednich odsłon narrację trzecioosobową, ale czytelnik poznaje wydarzenia z trzech punktów widzenia. Obok policjantów, nad sprawą z przeszłości pracuje także Line, której macierzysta redakcja proponuje przygotowanie serii artykułów i podcastów. Relacje Wistinga i jego córki charakteryzuje od dawna wyczuwalne napięcie i duch rywalizacji – wszak oboje szukają prawdy, choć każde w trochę innym celu. W nowej odsłonie cyklu widać to znów dość wyraźnie.
Cykl powieściowy Jørna Liera Horsta trzyma dobry poziom i nawet jeśli trafiły się słabsze części (a trafiły się, to przecież naturalne) to jednego nie można autorowi odmówić – konsekwencji. Żeby nie wiem jak skomplikowaną zagadkę kryminalną wymyślił, zawsze daje pierwszeństwo kwestiom moralnym. Owszem, pozwala przyjrzeć się codziennej, żmudnej pracy policjantów, ale nie zapomina, że za każdą zbrodnią kryją się ludzkie dramaty, nieszczęśliwe zrządzenia losu, tragedia tych, którzy muszą żyć dalej. Jego bohater ma doświadczenie i wiedzę, ale także wrażliwość, która pozwala mu zauważyć to, czego inni nie dostrzegają. Przede wszystkim jednak Kod Kathariny to świetnie napisana powieść, o chyba najbardziej zagadkowej sprawie, z jaką Wisting spotkał się w swojej karierze. Fani powieściowego cyklu Horsta będą usatysfakcjonowani.
Informacje o książce
autor Jørn Lier Horst
tytuł Kod Kathariny
tytuł oryginału Katharina-koden
przekład Milena Skoczko
Wydawnictwo Smak Słowa
miejsce i rok wydania Sopot 2019
liczba stron 432
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 5/6
Dziękuję Wydawnictwu Smak Słowa za udostępnienie egzemplarza do recenzji