Kiedyś częściej, dzisiaj zdecydowanie rzadziej kupuję książki pod wpływem impulsu. Wiadomo: nadmiar tytułów do przeczytania, ograniczone miejsce na półkach domowej biblioteczki oraz brak czasu skutecznie redukują szaleństwo książkowych zakupów. Ale od czasu do czasu lubię wejść do księgarni z zamiarem wybrania z bogatej oferty powieści spoza mojego kręgu zainteresowań, najczęściej po to, aby sprawdzić o co tyle hałasu, albo żeby odłożyć kupioną książkę na wciąż rosnący stos na kiedyś. Niestety.
Debiutancką powieść Jenny Levine kupiłem (oczywiście!) u progu jesieni; w oko wpadł mi zabawny tytuł oraz stylizowana na lata 50. XX wieku okładka. Wiedziony sentymentem do czasów, kiedy za sprawą powracającej jak bumerang mody na wampiry oglądałem seriale Buffy: Postrach wampirów i Czystą krew, zdecydowałem się przeczytać Mój współlokator jest wampirem. I choć powieść powiela wyeksploatowane schematy komedii romantycznej z wątkiem paranormalnym – świetnie się podczas lektury bawiłem, bo ta fabuła nie udaje, że jest czymś więcej niż niezobowiązującą rozrywką na długie wieczory. Humor oparty na oczywistym kontraście, ciepły przekaz i nieco pikanterii tworzą przyjemny w lekturze miks motywów znanych i dlatego też lubianych.
Cassie Greenberg nie ma szczęścia. Jako młoda artystka narzeka na problemy finansowe, które utrudniają jej codzienność w ukochanym Chicago. Kiedy więc zmuszona jest opuścić wynajmowane mieszkanie, a jej finanse nie pozwalają na wiele, decyduje się odpowiedzieć na anons o lokalu tak atrakcyjnym, że aż mało realnym. Cóż ma do stracenia? Właścicielem pięknego mieszkania w dobrej dzielnicy jest nieco ekscentryczny Frederick J. Fitzwilliam, tak się składa, że także nowy współlokator Cassie. Przystojny, dobrze wychowany, przesypia dni, a aktywny jest wieczorami i nocą. Bohaterka po czasie odkrywa jego prawdziwe oblicze, ale na odwrót jest już za późno, bo w grę wchodzą uczucia. No i trzeba gdzieś mieszkać.
Mój współlokator jest wampirem to komedia romantyczna z wątkiem paranormalnym wykorzystującym motyw dobrze znanym także z początku XXI wieku, kiedy na półkach księgarskich oraz ekranów kin i telewizorów królowały różnej proweniencji wampiry, przede wszystkim za sprawą cyklu powieści Stephenie Meyer. Książka Levine podąża ich śladem, ale w zdecydowanie lżejszej, nieco komediowej odsłonie, w której wszystkie wydarzenia popychają i fabułę, i bohaterów w stronę romansu, na który oboje liczą od chwili, gdy Cassie po raz pierwszy zobaczyła Fredericka. Ten zaś skrywa kilka sekretów, które skutecznie utrudniają mu okazanie uczuć nowej współlokatorce i nie mam tu na myśli jedynie tego, że jest wampirem. Okazuje się bowiem, że przystojny właściciel pięknego mieszkania ma zobowiązania sięgające wieków wstecz i powinien się z nich wywiązać bez względu na aktualny stan uczuć.
Atutem powieści Jenny Levine jest humor, oparty na prostym kontraście między staroświeckim w poglądach i usposobieniu Frederickiem a współczesną Cassie, która zostaje przewodniczką współlokatora po dzisiejszym świecie – czyli Chicago – w którym rozgrywa się akcja powieści. Zakupy w sklepach odzieżowych, czy zamawianie kawy (których wampiry oczywiście nie piją) oraz interakcje społeczne są dla Fredericka nowością, skoro zdecydowanie lepiej pamięta świat z czasów regencji. Cassie natomiast odkrywa, że dla uczucia jest gotowa pójść na wiele ustępstw, choć pewnej granicy nie zdecyduje się przekroczyć. Chyba. Na razie.
Minusem fabuły jest właściwie brak akcji; autorka skupia się na budowaniu relacji między bohaterami, w czym pomagają jej wplecione w tekst fragmenty pamiętnika Fredericka, wiadomości tekstowe wymieniane z przyjaciele Reginaldem, wreszcie urocze liściki między właścicielem mieszkania a Cassie. Dużo w nich słodkiej naiwności, ale i podszytego pikantną nutą flirtu, który w końcu musiał kiedyś dać upust. Jest więc momentami zabawnie i z pozytywnym wydźwiękiem, bo Mój współlokator jest wampirem to klasyczny comfort read, ale czytelnik oczekujący akcji może poczuć rozczarowanie a nawet nudzić się podczas lektury. Nie oczekiwałbym także zniuansowanych portretów psychologicznych postaci: są one skrojone pod oczywisty finał, który jednak nieco mnie rozczarował. Nie daje bowiem odpowiedzi na pytanie, jak pogodzić codzienność wampira i żywej kobiety. Może znajdę ją w drugiej książce Levine My Vampire Plus-One, która opowiada historię Reginalda R. Cleaveas – zdecydowanie bardziej rozrywkowego przyjaciela Fredericka. Ciekawe, swoją drogą, czy i kiedy ta książka ukaże się po polsku?
Informacje o książce
autorka Jenna Levine
tytuł Mój współlokator jest wampirem (My Roommate Is A Vampire)
przekład Anna Hikiert-Bereza
Wydawnictwo Kobiece 2023
ocena 4/6
egzemplarz własny