„Czarny manuskrypt” Krzysztof Bochus

www.muza.com.pl

Informacje o książce

autor Krzysztof Bochus
tytuł Czarny manuskrypt

wydawnictwo Muza SA
miejsce i rok wydania Warszawa 2017
liczba stron 384

egzemplarz recenzencki









Gdyby nie propozycja od wydawnictwa, pewnie nieprędko sięgnąłbym po powieść Krzysztofa Bochusa. Wprawdzie kryminał retro to jeden z moich ulubionych gatunków literackich, jednak ostatnio trafiały mi się powieści, z lektury których nie byłem specjalnie zadowolony. Autor, który nie jest bynajmniej nowicjuszem, w roli powieściopisarza jednak debiutuje. I po lekturze Czarnego manuskryptu mogę już teraz napisać, że to debiut niezwykle udany, a sama powieść warta jest uwagi. Niby w temacie kryminału z przeszłości wszystko już napisano, jednak autorowi udało się skonstruować intrygującą historię na pograniczu kilku gatunków literackich. Dobrze się więc złożyło, że powieść trafiła w moje ręce, szkoda, że wystarczyła mi na jedno długie popołudnie. 

IG Nowalijki


Fabuła Czarnego manuskryptu toczy się na początku lat 30. XX wieku. Trwa upalne lato i w sennym Kwidzynie (a zachowując historyczne nazewnictwo Marienwerder) na niemieckim Pomorzu życie toczy się wolno. Miasteczkiem od czasu do czasu wstrząsają incydenty związane z działalnością młodej partii NSDAP. Polityczne lato jest tak samo gorące, jak aura za oknem kwidzyńskich domów. Sytuacja zmienia się, kiedy w mieście zostaje bestialsko zamordowany ksiądz Gerhard Platzeck. Koszmarna zbrodnia wygląda na teatralną inscenizację i jej symbolika spędza sen z powiek lokalnej policji. Smaczku sprawie dodaje pojawienie się w miasteczku radcy kryminalnego Christiana Abella, który przejmuje śledztwo. Jego powrót po latach w rodzinne strony nie wszystkim się podoba, ale animozje z przeszłości zostają usunięte w cień, kiedy dochodzi do następnego morderstwa. Umiera kolejny duchowny z parafii przy kwidzyńskiej katedrze. Mnożą się pytania, a śledztwo, prowadzone w kilku kierunkach, przyniesie nieoczekiwane rezultaty. Czy Abell zdąży odkryć zabójcę, zanim ten zada kolejny śmiertelny cios?
Powrót dawno niewidzianego w mieście Christiana Abella rodzi wiele pytań. Dlaczego gwiazda policji z Gdańska ląduje na prowincji? Jakie tajemnice skrywa śledczy? Z pewnością to świetny policjant, pewny siebie i odważny, a przy tym znakomity obserwator rzeczywistości. Autor nie zdradza za wiele z jego przeszłości, zostawiajac tym samym możliwość rozwinięcia tej postaci w kolejnej części kryminalnej serii. Przy okazji odwiedzin rodzinnych stron Abell odkrywa oczywistość, że i Kwidzyn nie jest wolny od plotek, koterii oraz gęstej siatki wzajemnych relacji i powiązań. Lokalni działacze narodowej prawicy coraz śmielej poczynają sobie w miasteczku, siejąc strach i wieszcząc nadchodzące zmiany, płynące wprost z Berlina. To wszystko sprawia, że radca kryminalny nie ma łatwego zdania. Śledztwo prowadzi na podstawie poszlak, a nowe hipotezy okazują się nieistotnymi dla sprawy wymysłami. Co gorsze, kolejne odkrycia ambitnego i upartego Abella ściągają na niego ogromne niebezpieczeństwo. Tropy prowadzą zarówno do podziemi kwidzyńskiej katedry, jak i do krypt, odnawianego właśnie, zamku krzyżackiego w Malborku.

Powieść Krzysztofa Bochusa to bardzo udane połączenie kilku gatunków literackich. Dominuje oczywiście kryminał w stylu retro, ale trudno nie dostrzec także elementów thrillera i powieść historycznej. Miłośnicy tej ostatniej znajdą w książce ciekawostki dotyczące niemieckiego Pomorza, informacje o dziełach sztuki i odwołania do średniowiecznych tekstów. Na wszelki wypadek uspokajam – wszystko podane jest w przystępnej formie, charakterystycznej dla powieści gatunkowej o wyraźnym charakterze rozrywkowym. A ta jest na wysokim poziomie, bowiem autor unika dłużyzn i dba o utrzymanie dobrego tempa wydarzeń. Oczywiście zaskakuje, ale tym samym sprawia, że powieść czyta się z wielką przyjemnością. Intryga kryminalna jest nietuzinkowa, ciekawie powiązana z przeszłością miasta. Krzysztof Bochus sprytnie zaciera granicę między prawdą historyczną i fikcją, sprawnie manewrując wątkami i motywami. 

Nie wiem, czy dla autora i jego czytelników będzie to rekomendacja, ale … czytając Czarny manuskrypt z tyłu głowy miałem dwa nazwiska – Eco i Brown. Trudno bowiem nie zestawić fabuły odnoszącej się do przeszłości z Imieniem róży Umberto Eco. Z kolei Dan Brown skojarzył mi się z szybką akcją, wieloznacznością symboliki dzieł sztuki i swobodą w żonglowaniu znanymi motywami. Krzysztof Bochus jest gdzieś pomiędzy wspomnianymi autorami, a jego debiut powieściowy znakomicie wpisuje się w nurt powieści z pogranicza sensacji i historii. To oczywiście propozycja dla czytelników, którzy na pewne wydarzenia w fabule mogą patrzeć z przymrużeniem oka i nie przeszkadzają im konieczne skróty, charakterystyczne dla powieści  z pogranicza gatunków. A mnie już teraz cieszy wiadomość, że Christian Abell powróci w nowej powieści jesienią. Wtedy też okaże się, czy nowa powieść utrzyma wysoki poziom debiutu. Trzymam kciuki, aby tak było. 

Nowalijki oceniają 5+/6




Dziękuję Wydawnictwu Muza
za udostępnienie egzemplarza do recenzji.