Na powieści nagradzane prestiżowymi wyróżnieniami spoglądam chętnie i do tego przychylnym okiem. Nie jest oczywiście tak, że każda taka książka przypada mi do gustu, ale głośne tytuły jakoś tak same wpadają mi na niekończącą się listę do przeczytania … kiedyś. I często wciąż na niej tkwią, choć na coraz niższej lokacie. Colson Whitehead od pewnego czasu jest w zasięgu moich czytelniczych zainteresowań, ale pierwsze spotkanie z twórczością amerykańskiego autora rozpoczynam od Miedziaków,a nie od nagradzanej Kolei podziemnej. I gdybym na podstawie nowej powieści miał ocenić, czy pisze on literaturę, po którą chętnie sięgnę w przyszłości, miałbym spory dylemat. Miedziaki, mimo ważnego i budzącego emocje tematu, pozostawiły mnie ze sporym poczuciem niedosytu. A pierwsze wrażenia tuż po przeczytaniu ostatniej strony wręcz nie były przychylne Whiteheadowi. Z czasem wprawdzie to i owo ułożyło mi się w głowie, ale pierwsze, nie najlepsze wrażenie pozostało.
Miedziaki to opowieść o fikcyjnym, ale inspirowanym prawdziwym, zakładzie karnym działającym przez wiele lat na Florydzie. Gdyby nie przypadek i dociekliwość studentki Uniwersytetu Południowej Florydy, na jaw nie wyszłyby pewne fakty związane z działalnością placówki wychowawczej dla młodych chłopców. W założeniu miała ona przywrócić młodocianych przestępców społeczeństwu, w rzeczywistości okazała się miejscem, w którym całkowicie zatracali godność i człowieczeństwo. Przemoc, brutalne traktowanie i akty przemocy seksualnej były tam codziennością, zarówno dla białych jak i czarnoskórych, ale to ci ostatni mieli w Miedziaku najtrudniej. Eskalacja segregacji rasowej sprawiła, że traktowano ich z jeszcze większa bezwzględnością i bezkarnością. Każda próba przeciwstawienia się tej sytuacji kończyła się niezwykle wymyślnymi karami, a najbardziej krnąbrni znikali bez wieści. I to na ich ślady trafiają, współcześnie, studenci.
Whitehead przedstawia dzieje placówki przez pryzmat przyjaźni dwóch chłopaków, tytułowych miedziaków, osadzonych w murach The Nickel Akademy. Czytelnik skupia się na losach Elwooda Curtisa, który mieszka z babcią we Frenchtown, czarnej dzielnicy Tallahassee. Wychowywany z dala od problemów, młody chłopak ma szansę wyrwać się z zaklętego koła nietolerancji. Na nic jednak głowa pełna marzeń o college’u i życie zgodne z przesłaniem doktora Kinga. Wystarczy być czarnoskórym, który znalazł się w nieodpowiednim miejscu i czasie. W jego przypadku napisać, że sprawiedliwość jest ślepa, tak jakby nic nie napisać.
Moją wiedzę, a przede wszystkim wyobrażenie na temat segregacji rasowej ukształtowały albo szkolne podręczniki, albo filmy i powieści. Z oczywistych powodów nie mam innych doświadczeń, ale te, o których przeczytałem, dają mi jakiś obraz sytuacji czarnoskórych mieszkańców Ameryki. To temat wciąż aktualny, drażliwy i mam wrażenie nie do końca przepracowany, dlatego co jakiś czas powraca w kolejnej powieści, reportażu, filmie. Nie trudno odnieść wrażenia, że amerykański wyrzut wciąż ma się dobrze, ale tak naprawdę nie ma chyba narodu, który nie miałby na sumieniu czyjejś tragedii. Dlatego po nową książkę Colsona Whiteheada sięgnąłem z dużymi oczekiwaniami, chyba po to, aby przeczytać coś nowego w tym temacie, emocjonalnego, o rozbudowanym aspekcie psychologicznym. I przede wszystko tego elementu w Miedziakach mi zabrakło. Nie jest oczywiście tak, że historia Curtisa i jego przyjaciela z poprawczaka – Turnera nie porusza, ale specyficzny styl narracji Whiteheada skutecznie odciągał moją uwagę od tego tej składowej opowieści.
Pisarz wybrał dziwną formę dla Miedziaków, przypominającą połączenie reportażu ze sprawozdaniem i bardzo ubogą w detale powieścią. Szorstki sposób prowadzenia narracji ma oczywiście sens, sprawia bowiem, że czytelnik, chcąc nie chcąc, musi się zaangażować w wydarzenia i wczytać w tekst. Szkoda tylko, że ostatecznie to trochę za mało, żeby to zaangażowanie było głębokie. Niedługa jak na dzisiejsze standardy wydawnicze powieść posługuje się licznymi skrótami i jest nierówna. Są więc fragmenty ciekawsze, mocniejsze i są całe strony, po których wzrok tylko się prześlizguje. Dostrzegam jednak ważne przesłanie płynące z tej powieści. Whitehead wyraźnie pokazuje, że choć od wydarzeń minęło tyle lat, wciąż żyją byli pensjonariusze The Nikel Akademy i nadal zmagają się z traumą z młodości. Wprawdzie Miedziaki to fikcja literacka, ale zainspirowana prawdziwymi wydarzeniami i to już sprawia, że na tę powieść nie sposób nie patrzeć przez pryzmat emocji. I to, w dużym stopniu, w mojej ocenie, ratuję tę historię. Sęk w tym, że od pisarza nagradzanego i hołubionego oczekuję więcej. Przynajmniej trochę więcej.
Informacje o książce
autor Colson Whitehead
tytuł Miedziaki
tytuł oryginału The Nickel Boys
przekład Robert Sudół
Wydawnictwo Albatros
miejsce i rok wydania Warszawa 2019
liczba 288
egzemplarz recenzencki
Nowalijki oceniają 4-/6
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki