BRIGITTE GIRAUD „ŻYĆ SZYBKO”

Wybór kolejnej lektury, szczególnie z obszarów literackich, do których zapuszczam się rzadziej niż do dobrze mi znanych, to zawsze ciekawe doświadczenie. Potrzebne, choć obarczone pewnym ryzykiem. W ostatecznym rozrachunku jednak ważne ze względu na naturalną konieczność poszerzania horyzontów, czy potraktowania nowej książki jako impulsu do zmiany punktu widzenia. Nawet jeśli taki wybór to efekt zwykłej ciekawości – oczywiście nic w tym złego – szczególnie, jeśli bonusem jest poczucie, że tekst współbrzmi z emocjami czytelnika.

Przyznam, że po powieść Brigitte Giraud sięgnąłem z chęci poznania prozy laureatki Nagrody Goncourtów oraz z powodu licznych porównań twórczości autorki Żyć szybko do prozy Annie Ernaux. Obie pisarki łączone są z nurtem (auto)biografii socjologizującej, splatającej doświadczenia osobiste z opisem dynamicznie zmieniającej się rzeczywistością. W odniesieniu do Francji, jeśli zwracać uwagę na istotne szczegóły kontekstów, ale poruszające na tyle uniwersalne tematy, że czytane są i rozumiane pod każdą szerokością geograficzną – znów: pisząc w wielkim uproszczeniu.

(Choć to określenie dość mylące i nieprecyzyjne) fabuła prozy Brigitte Giraud jest niezbyt skomplikowana, ale siła jej prozy tkwi w szczegółach oraz otwartości samej pisarki na towarzyszące wydarzeniom emocje. Autorka, czyli pierwszoosobowa narratorka Żyć szybko, decyduje się sprzedać dom, który ponad dwadzieścia lat temu kupiła z mężem na start nowego rozdziału w ich życiu. Dla męża Giraud ostatniego, ponieważ w tym samym czasie ginie on w wypadku motocyklowym, do którego – w teorii – nie powinno dojść. Dwie dekady po tym wydarzeniu autorka powraca do tamtych dni, obsesyjnie wręcz analizując wszystkie sytuacje, gesty i słowa, które ją uczyniły wdową, a ich małego syna półsierotą.

Żyć szybko to proza pozbawiona może literackich fajerwerków, które z pewnością nie przystoją historii o powracającej traumie i obecnej wciąż w życiu bohaterki żałobie. Mimo że czytelnik zna finał tej opowieści, czyta ją z narastającym napięciem, jakie autorka świadomie buduje ze skrawków wspomnień, przelatujących gdzieś z tyłu głowy myśli, dogłębnej z jej punktu widzenia analizy wszystkich tych sytuacji i układu wydarzeń, które doprowadziły do śmierci męża. Giraud stawia dziesiątki pytań i kreuje kolejne hipotezy, zastanawiając się, co by było, gdyby …

Nie znając kontekstu opisywanych w książce sytuacji, można by napisać, że jej przemyślenia są zbyt odległe od meritum, ale w rzeczywistości jest wręcz odwrotnie. Ta skrupulatność w odnotowywaniu kontekstów osobistych i ogólnospołecznych ma dla pisarki pierwszorzędne znaczenie; pozwala w jakimś sensie po raz kolejny poukładać sobie życie po stracie. Niejednokrotnie jednak Giraud podkreśla, że czas wcale nie leczy; pozwala żyć, ale bolesne poczucie straty towarzyszy człowiekowi już na zawsze. Jego kontury zacierają się, ale sedno pozostaje tak samo oczywiste.

W nadrzędny w swojej książce wątek osobisty, autorka wplata także konteksty obyczajowe i społeczne opisujące Francję z ostatnich dekad XX wieku. Czyni to raczej mimochodem, wspominając zachodzące w sferze relacji społecznych, czy nawet przestrzeni miejskiej drobne zmiany, które traktuje jako oszczędne w wyrazie, ale na swój sposób potrzebne tło dla próby zrozumienia jej tragedii. Wspomina słuchaną muzykę i czytane książki, dostrzega zmieniające się trendy, przywołuje stosunek do azylantów, z rodziny których wywodził się jej zmarły mąż. Bywa nieco ironiczna, kiedy opisuje wyjazdy z Lyonu do Paryża, do wydawcy, mówiąc o sobie jako o prowincjonalnej pisarce z trudem próbującej przebić się w stolicy. Czyni to wszystko w pozbawionym ozdobników, eleganckim, ale chwilami jednak mocno sprawozdawczym stylu, podkreślając siłę emocji za pomocą prostych komunikatów, niż nadmiernie lirycznego tonu.

Żyć szybko to proza na jedno czytanie, może nie z gatunku tych, które zmienią współczesną literaturę, może niekoniecznie nawet nagradzalną, ale w moim odczuciu potrzebną. Autorka odważnie wpuszcza czytelnika do świata swoich emocji, czyni go słuchaczem opowieści o najtrudniejszym momencie życia, dzieli się intymnym obrazem męża, którego powidoki wciąż ma pod powiekami. Nawet jeśli, w ostateczności, jej proza nie zachwyca, to jednak zostawia czytelnika z ciężarem doświadczeń, od którego nie sposób tak szybko się uwolnić. Ile razy bowiem sami w różnych momentach życia zadajemy sobie pytanie Co by było, gdyby … ? Brigitte Giraud udowadnia, że w tym traumatyzującym procesie nie jesteśmy odosobnieni, a on sam może trwać w nieskończoność, także jako składowa powrotu do rytmu codzienności.

Informacje o książce

autorka Brigitte Giraud

tytuł Żyć szybko (Vivre vite)

przekład Dorota Malina

Wydawnictwo W.A.B. 2024

ocena 4+/6

egzemplarz biblioteczny