Nigdy nie byłem miłośnikiem literatury wojennej, ale mam za sobą lekturę przynajmniej kilku tekstów pokazujących ją z różnych perspektyw. Jeśli już, wybieram raczej wspomnienia niż popularne od kilku lat powieści obyczajowe z wojną w tle, traktującą ją jako atrakcyjny w swoim okrucieństwie pretekst do snucia mało zgodnych z faktami historycznymi opowieści. Z drugiej strony wciąż jednak pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie powieść Ericha Marii Remargue’a Na zachodzie bez zmian, po którą sięgnąłem jako po klasykę literatury i o której pomyślałem zaczynając lekturę In memoriam Alice Winn.
Wielka Wojna, jak potocznie określa się I wojnę światową, bardzo mocno zakorzeniła się w anglosaskiej historii i kulturze, jako wydarzenie, które przemodelowało życie całego narodu w każdym nieomal aspekcie. Pozostawiła po sobie szok i sprzeciw wobec wszechobecnego okrucieństwa, przewartościowała utwierdzony wieloma dokonaniami system wartości, stawiając pod znakiem zapytania zarówno sens filozofii i sztuki, jak i religii, fizycznie oraz emocjonalnie pokiereszowała tysiące tych, którzy przeżyli piekło okopów. Pod wieloma względami debiutancka powieść Alice Winn przywołuje wspomniane aspekty, ale jej proza, wzbogacona została o wątek zakazanej miłości, dzięki czemu obraz wojny zyskuje jeszcze bardziej emocjonalną głębię.
Bohateram powieści są młodzi chłopcy uczący się w elitarnej szkole z internatem; spędzają czas na nauce i pierwszych miłostkach, snują buńczuczne plany na przyszłość, przygotowując się do życia w świecie urządzonym przez ich rodziców oraz konwenanse. Ten bezpieczny świat debat i poezji rozsypuje się niczym domek z kart wraz z wybuchem wojny, która początkowo budzi ekscytację i marzenia o bohaterstwie, ale jeszcze szybciej decyduje o przyspieszonym dojrzewaniu w obliczu wszechobecnej śmierci. To wszystko staje się udziałem młodych studentów Preshute, z których dwóch łączy, wspomniane wyżej, zakazane uczucie.
Winn stosuje w swoim debiucie zawsze dobrze sprawdzający się chwyt konstrukcyjny – czytelnik poznaje okrucieństwo wojny z perspektywy młodych bohaterów, skupiając szczególną uwagę na wyeksponowanej parze. Gaunt i Ellwood, zestawieni na bazie kontrastu charakterów, darzą się uczuciem, do którego obaj muszą dojrzeć, choć każdy w nieco innym aspekcie. Ich relacja zostaje zdefiniowana przez burzliwy czas wojny, gdyż tylko kwestią czasu jest, kiedy obaj zaciągną się do wojska, mimo że z okopów Ypres czy Loos docierają tragiczne wieści, a lista zabitych i ciężko rannych kolegów zapełnia coraz dłuższe szpalty nie tylko uczelnianej gazety. Obraz wojny, pokazanej z perspektywy młodych, zakochanych w sobie chłopców, wydaje się jeszcze bardziej plastyczny i sensualny, ale tym samym okrutniejszy.
W In memoriam autorka splata losy wchodzących dopiero w dorosłość chłopców z bezwględną machiną wojenną, wymagającą wciąż i wciąż nowego mięsa armatniego. W tym aspekcie jej książka przypomina klasyczny Bildungsroman, powieść o dojrzewaniu i kształtowaniu się osobowości głównych bohaterów, tutaj skonfrontowanych z okrucieństwem wojennej pożogi. Skupia się na Gauntcie i Ellwoodzie, co oczywiste, ale znajduje miejsce także dla ich kolegów, którzy doświadczają tego samego, formatującego ich, często na krótko, przeżycia pokoleniowego. Tragizm ich losów potęguje nieznajomość faktów przez opinię publiczną, w początkowej fazie wojny wymuszając na młodych chłopcach decyzję o zaciągnięciu się do wojska jako wyrazie osobistego honoru oraz patriotycznego obowiązku wobec ojczyzny.
Przyspieszone dojrzewanie, przyjaźń i miłość w cieniu wojny, wystawione na najcięższą próbę człowieczeństwo to wciąż nośne i na swój sposób nadal atrakcyjne dla literatury tematy. I Alice Winn jest tego świadoma, budując fabułę zarówno z poetyckich opisów młodzieńczego zauroczenia, jak i dosadnych odwołań do codzienności w okopach Ypres czy Sommy. Tam, gdzie trzeba, potrafi być intymnie wyciszona, by za chwilę z bezwzględną szczerością opisać ostatnie chwile niespełna osiemnastoletniego żołnierza. Budzi emocje, co oczywiste, ze względu na podjętą tematykę oraz tło historyczne, czy sposób, w jaki jej bohaterowie mierzą się ze swoimi emocjami na długo przed tym, jak stan ich psychiki określono jako zespół stresu pourazowego.
Skończyłem lekturę In memoriam z mieszanymi odczuciami. Przede wszystkim dlatego, że oparta w większości na dialogach fabuła męczyła mnie swoją powierzchownością; całość okazała się dla mnie mało angażująca i momentami chaotyczna. Nie pomógł mi w lekturze ani nieco zbyt nonszalancki styl Winn, ani tym bardziej sami bohaterowie, których uczucie na początku opowieści przyciąga uwagę i emocjonuje, ale z czasem, kiedy autorka celuje w melodramat (nie wiem, chyba niezamierzenie) gdzieś po drodze więź z nimi się gubi. Mam też wątpliwości związane z motywem miłości między Gauntem i Ellwoodem; nie jestem znawcą tematu, ale wątpię, żeby w czasach młodości mogli pozwolić sobie na taką ostentację jak można to dostrzec w niektórych fragmentach powieści. Nie kwestionuję wyborów autorki i tego, jak ujęła temat, również w odniesieniu do faktografii, o czym pisze w Podziękowaniach, ale ja do końca nie kupuję tej historii. Mimo najszczerszych chęci.
Informacje o książce
autorka Alice Winn
tytuł In memoriam
przekład Anna Halbersztat
Wydawnictwo Poznańskie 2024
ocena 4/6
recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem