MARYSE CONDÉ „EWANGELIA NOWEGO ŚWIATA”

Nie zdarza mi się to zbyt często, ale przyznaję – od czasu do czasu sięgam po książkę zachęcony ciekawą okładką. Lubię to uczucie, kiedy zaczynam powieść nieznanej mi autorki, nie mając żadnych oczekiwań, ani pewności, że wybrana fabuła przypadnie mi do gustu. Ryzyko jest spore, ale aby poznać nieznane, także w literaturze, trzeba wyjść ze strefy komfortu. Albo, czego nie preferuję, po prostu przerwać lekturę. Nie zawsze przeczytanie do końca książki, z którą niespecjalnie jest czytelnikowi po drodze, przynosi satysfakcję, ale pozwala wzbogacić wiedzę o literaturze i poszerzyć horyzonty.

Na powieść Maryse Condé zdecydowałem się właśnie ze względu na przyciągającą wzrok okładkę oraz, a może przede wszystkim, z uwagi na nazwisko niedawno zmarłej autorki, której Ewangelia Nowego Świata okazała się jej ostatnim tekstem nominowanym do Nagrody Bookera w 2023 roku. Nie znałem wcześniejszej twórczości pisarki, dlatego nie wiedziałem czego spodziewać się po lekturze jej powieści. Przyznam, sporo mnie w tej historii zaskoczyło, nie wszystko przypadło do gustu, ale cieszę się, że miałem możliwość przeczytać tę, wymykającą się prostej kategoryzacji, powieść.

Ewangelia Nowego Świata to opowieść inspirowana życiem Jezusa Chrystusa – pisząc w pewnym uproszczeniu. Główny bohater książki, nazwany przez przybranych rodziców Pascalem, przyszedł na świat w szopie między zwierzętami, a jego późniejsze losy przypominają opowieść z Nowego Testamentu; charyzmatyczny młodzieniec dokonuje cudów, zbiera wokół siebie przyjaciół – uczniów, oczywiście dwunastu. Wiele z postaci w jego życiu przypomina biblijne odpowiedniki; jest więc Maryja i Łazarz, jest enigmatyczny wuj Espiritu, który wraz z nieobecnym przez lata biologicznym ojcem Pascala współtworzy krąg przypominający Świętą Trójcę. Wydarzenia dzieją się współcześnie na fikcyjnej wyspie kojarzącej się z Gwadelupą, którą Pascal co i raz opuszcza, aby wędrować po świecie w poszukiwaniu ojca, skonfrontować się z bolączkami współczesnego świata oraz znaleźć miłość.

Ostatnia powieść jednej z najbardziej uznanych na świecie karaibskich autorek to literackie wyzwanie, wymagające od czytelnika otwartego umysłu oraz zgody na zaproponowaną przez Condé konwencję. Pisarka świadomie sięga po motywy i wątki z Nowego Testamentu, ale przepuszcza je przez filtr współczesności, ujmując całość w ogromy cudzysłów oraz puszczając do czytelnika perskie oko. Trudno bowiem inaczej odczytać koleje losu Pascala, wokół którego, dla niego niespodziewanie, rodzi się nieomal religijny kult, kiedy młody chłopak zostaje okrzyknięty nowym wcieleniem Mesjasza. Początek powieści jest mocno humorystyczny a nawet pastiszowy; autorka snuje swoją opowieść swobodnie, pozwalając sobie na drobne uszczypliwości ,ale i dobroduszne, choć krytyczne w wymowie uwagi na temat kultury oraz obyczajowości, z której sama się wywodzi.

Nieco groteskowy charakter Ewangelii Nowego Świata zmienia się, gdy Pascal decyduje się na podróż w poszukiwaniu biologicznego ojca, a potem, aby odpowiedzieć sobie na pytanie co zrobić, aby świat stał się lepszym miejscem do życia, jak spożytkować dar otrzymany wraz z narodzinami. Mocniejsze akcenty ujawniają się, kiedy Pascal i jego przyjaciele – uczniowie są prześladowani za swoje poglądy, muszą konfrontować przyjazną wobec innych postawę z prawdziwą naturą człowieka i bezwzględnością świata. Bohater widzi niesprawiedliwość społeczną, szeroko definiowaną dyskryminację, poniżanie i ból, dostrzega i doświadcza efektów spuścizny kolonializmu – przede wszystkim rasizmu. Trzeba jednak podkreślić, że i w tych fragmentach powieści Condé pozwala sobie na sarkazm i mniej lub bardziej subtelną ironię, której ostrze wymierzone jest we wszystkich bohaterów, niezależnie od ich przekonań czy życiowej postawy.

Swoją, jak się okazało, ostatnią książkę Maryse Condé dyktowała, ustnie także wprowadzała poprawki do tekstu. Może dlatego Ewangelia Nowe Świata, stylizowana gdzieniegdzie na biblijną przypowieść, wydaje się za długa, chwilami zbyt sprawozdawcza, momentami absurdalnie komediowa. Niby poważnie, ale jednak ze specyficznym humorem przywołującym na myśl dokonania grupy Monty Pythona. Trudno mi ocenić, czy wybrana przez autorkę konwencja literacka to zamierzony efekt, czy raczej wypadek przy pracy, świadome nawiązanie do tradycji ustnych opowieści, czy raczej gra z charakterystycznym biblijnym stylem Nowego Testamentu.

Jedno nie ulega wątpliwości: zderzenie postaci jednoznacznie kojarzącej się z Chrystusem z bolączkami współczesnego świata, czy w szerszym kontekście ze współczesnością w ogóle – przynosi niezwykle intrygujący efekt. Condé trafnie diagnozuje największe zagrożenia dla naszej cywilizacji – nie odkrywa przy tym niczego nowego, ale wyraźnie wskazuje ich źródła oraz podkreśla zgubny wpływ na ludzkość. Jest przy tym bezkompromisowo szczera, o czym łatwo zapomnieć, skupiając się jedynie na nieco groteskowej fabule.

Informacje o książce

autorka Maryse Condé

tytuł Ewangelia Nowego Świata (L’Evangelie du Nouveau Monde)

przekład Marta Szafrańska-Brandt

Wydawnictwo Literackie 2024

ocena 4/6

recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem