Stephen King „Rose Madder”
autor: Stephen King
tytuł: „Rose Madder”
tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki
liczba stron: 447
wydawnictwo: Albatros
miejsce i rok wydania: Warszawa 2015
wydanie: VII (III kieszonkowe)
Lubię powieści Stephena Kinga, ale nie jestem jego wielkim fanem. Może wynika to z faktu, że po kolejne książki sięgam bez zachowania kolejności wydania a raczej z doskoku. Przeczytałem kilka powieści z początku jego kariery („Misery”, „Miasteczko Salem”, „Carrie”) i znam ostatnie tytuły. Tak się złożyło, że mam za sobą lekturę tekstów zekranizowanych, czyli pewnie najpopularniejszych. Za każdym razem, kiedy sięgam po nową dla mnie powieść, nie wiem, co mnie czeka. Czy będzie to horror, powieść obyczajowa, kryminał, czy misz – masz różnych gatunków literackich. Często też łapię się na tym, że kolejne książki są tak różne pod względem fabuły, sposobu prowadzenia akcji, stylu pisania (choć tutaj zasadniczy wpływ ma oczywiście tłumacz), że zastanawiam się, czy oby Stephen King to jedna osoba, czy też niektóre książki ktoś mu pisze. Ta zauważalna różnorodność może być atutem pisarza, świadczyć o kunszcie i umiejętności balansowania między stylami i gatunkami, albo – jak w moim przypadku – dezorientować czytelnika. Nie zmienia to jednak faktu, że od czasu do czasu lubię poczytać Kinga i odkryć kolejną książkę w jego bogatym dorobku.
„Rose Madder” to książka, która zaczyna się mocno i taka jest już do końca. Jej główną bohaterką jest Rose Daniels, która po czternastu latach życia z mężem policjantem i co ważne, psychopatą, postanawia od niego uciec i rozpocząć nowe życie. Rose jest ofiarą wieloletniej przemocy domowej, kobietą, która ma nie tylko rany i blizny fizyczne, ale i zniszczoną psychikę. Bohaterka wyjeżdża do innego miasta, uzyskuje wsparcie i pomoc, zdobywa pracę i zakochuje się. Ma jednak świadomość, że opuszczony przez nią mąż nie spocznie, dopóki nie zemści się na niej za ucieczkę i tym samym poniżenie go w oczach kolegów – policjantów. Rose postanawia pewnego dnia spieniężyć biżuterię od znienawidzonego męża, ale w wyniku zbiegu różnych okoliczności zostaje właścicielką niepozornego obrazu sygnowanego nazwiskiem Rose Madder. Właściwie należałoby napisać, że to obraz wybrał sobie nową właścicielkę. Aby nie psuć przyjemności czytania nie zdradzę nic więcej, ale napiszę tylko, że Rose może przenosić się do obrazu, do innej rzeczywistości. Ten fakt odegra ogromną rolę, kiedy dojdzie do finałowej konfrontacji Rose z Normanem, jej psychopatycznym mężem – prześladowcą.
Do momentu zakupu tajemniczego obrazu „Rose Madder” to powieść obyczajowa, poruszająca ważny problem społeczny, jakim jest przemoc w rodzinie. Tekst jest napisany dość mocno, ale i tematyka nie jest łatwa. Narracja została poprowadzona z perspektywy Rose i Normana, który krok po kroku przybliża się do swojej ofiary. Kiedy malunek wisi w nowym mieszkaniu Rose powieść zmienia się, dochodzi bowiem do głosu narracja z innego świata, a tematyka obyczajowa miesza się z fantastyką. Czytelnik zostaje wciągnięty w wydarzenia, które rozgrywają się na dwóch poziomach – dosłownym i onirycznym. Sennym, bo nie mamy pewności, czy przenikanie do obrazu dzieje się naprawdę, czy jest to sen (koszmar) Rose. Obie rzeczywistości przenikają się i uzupełniają, przygotowując psychicznie i fizycznie bohaterkę do ostatecznego starcia. Wprowadzenie świata równoległego i jego bohaterów powoduje, że walka Rose i Normana przybiera formę bardzo krwawej, ale jednak groteski. Nagromadzenie przemocy, trupów i morze krwi sprawia, że trudno potraktować na serio wydarzenia kończące fabułę. Ten chwyt stylistyczny znany jest z innych powieści Kinga i w „Rose Madder” świetnie się sprawdza.
Opowieść Kinga będzie podobała się czytelnikom takim jak ja, którzy po twórczość tego autora sięgają od czasu do czasu. King serwuje nam powieść o ważnej tematyce, ale z domieszką fantastyki, lekko szarżując w doborze konwencji, czerpie garściami z mitów, baśni i lęków współczesności. „Rose Madder” wciąga, a kiedy orientujemy się, że nic nie jest takie, jakie być powinno, zabawa jest jeszcze lepsza. Tekst jest napisany mocnym, dosadnym językiem, opisy kolejnych zbrodni są sugestywne, ale taka konwencja nie razi. Lektura obszernej powieści Kinga to ciekawe doświadczenie z literaturą popularną, zdecydowanie lepsze, niż czytanie ostatnich dokonań tego autora.
Nowalijki oceniają: 5/6