autorka: Patrycja Gryciuk
tytuł: „450 stron”
liczba stron: 416
wydawnictwo: Czwarta Strona
miejsce i rok wydania: Poznań 2015
ebook: Legimi
Po powieść Patrycji Gryciuk sięgnąłem zaraz po ogólnopolskiej premierze, sugerując się jedynie notatką na stronie wydawnictwa i wpadającą w oko, ciekawą okładką. To mój pierwszy kontakt z twórczością tej autorki. Przyznaję, że niezbyt często sięgam po książki współczesnych polskich autorów, ale tym razem zrobiłem wyjątek. I mam związane z tym wyborem mieszane uczucia, ale po kolei.
Główną bohaterką powieści jest, pochodząca z Polski, ale robiąca oszałamiającą karierę na całym świecie Wiktoria Moreau. Autorka mieszka obecnie w Nowym Jorku i jako „królowa kryminału” szykuje się do wydania nowej powieści oraz uczestniczy w przygotowaniach do ekranizacji swojego debiutu sprzed lat.
W tym samym czasie uznany autor powieści sensacyjnych – Lars Washington musi stawić czoła kryzysowi związanemu z jego ostatnią książką. Walcząc z blokadą pisarską, skorzystał z pomocy ghostwritera, a ich wspólna publikacja stała się wydawniczym hitem. Opisana w książce kryminalna historia z udziałem koncernu farmaceutycznego okazała się na tyle bliska rzeczywistości, że autorowi i jego wydawnictwu grozi pozew i wielomilionowe odszkodowanie. Gdy w Nowym Jorku zaczynają ginąć ludzie, mordowani według opisów z powieści Washingtona, sprawa nabiera niebezpiecznego obrotu. Spirala wydarzeń nakręca się, gdy ten sam koncern grozi procesem Wiktorii, której nieopublikowana powieść ma bardzo podobną treść, a ktoś celowo zmienił jej istotny fragment. Śledzimy działania policji, agentów literackich, wreszcie samych autorów, gdyż każdej z tych grup zależy na szybkim złapaniu mordercy i zakończeniu dochodzenia.
Autorce trudno odmówić talentu do tworzenia skomplikowanej i zajmującej czytelnika intrygi. Podoba mi się że kilka, prowadzonych równocześnie wątków zazębia się i prowadzi do wyjaśnienia zagadki kryminalnej. Przypadły mi do gustu „cytaty” z powieści Larsa Washingtona – warto dodać, że fragmenty bardzo obrazowe – które niejako komentują rozwój wydarzeń.
Mam jednak pewne zastrzeżenia do formy literackiej powieści. Autorka bardzo rozpisuje się na początku powieści, kiedy poznajemy ze szczegółami życie Wiktorii, obserwujemy dojrzewanie do pisania, przeżywamy (nawet dosłownie) męki początkującej autorki. Jesteśmy również świadkami przeprowadzki, meblowania i innych, mało znaczących dla rozwoju wydarzeń sytuacji. W „450 stronach” pojawia się również wątek romansu pisarki ze wschodzącą gwiazdą kina i to ta część jest najsłabszym ogniwem powieści. Opisy są sztuczne, schematyczne, a autorka nie uniknęła banału typu truskawki i czekolada. Wydaje mi się, że Gryciuk nie uniknęła przypadłości innych autorów i trochę „przegadała” swoją historię.
Wiktoria Moreau nie jest postacią, która wzbudziła moją sympatię. Myślę, że powinna, w końcu dźwiga na swoich plecach fabułę powieści, ale mnie nie przekonała. Wydaje mi się kobietą rozhisteryzowaną, która nie wie, czego tak naprawdę chce i jakie ma oczekiwania wobec otaczających ją ludzi.
Nie przekonuje mnie także umieszczenie fabuły w Nowym Jorku. Może gdyby akcja toczyła się w Polsce lub chociaż w Europie, książka nabrałaby pewnego realizmu a tak, w czasie czytania towarzyszyło mi natrętne poczucie sztuczności i wtórności. Ile powieści sensacyjnych toczyło się w Nowym Jorku – pewnie tysiące. Zauważyłem także, że najciekawiej napisane są fragmenty typowo kryminalne, opisy ofiar, procedury policyjne – tu widać pazur literacki Patrycji Gryciuk. I nie ukrywam, że ta część „450 stron” spodobała mi się najbardziej.
Co ciekawe, powieść, mimo ewidentnych dla mnie dłużyzn, czyta się dość sprawnie. Wydaje mi się jednak, że po prostu nie jestem targetem dla literatury będącej połączeniem sensacji z romansem i powieścią obyczajową. Podobną formułę stosuje w swoich książkach Alex Kava, ale być może to kwestia wyważenia proporcji, gdyż w jej powieściach taki miks mi nie przeszkadza. Moja niezbyt pochlebna opinia o „450 stronach” być może jest efektem wysokich oczekiwań, jakie postawiłem książce, sięgając po tę literacką nowość….
Nowalijki oceniają: 3/6