Lubię powieści Minki Kent, amerykańskiej autorki, która ma wiele literackich twarzy. Pisząca pod kilkoma pseudonimami, w Polsce kojarzona jest z jednym gatunkiem. Mam na myśli thriller psychologiczny w odmianie w stylu piękni ludzie w ładnych wnętrzach przeżywają dramaty. Być może ta definicja wydaje się odrobinę złośliwa, ale moje intencje są zgoła inne. Styl Kent to lekka proza rozrywka, udane połączenie cukierkowych filmów kryminalnych stacji Hallmark (lubię to porównanie) z odrobiną suspensu w amerykańskim, nieco sensacyjnym wydaniu. Jednym zdaniem – gwarancja niezobowiązującej, sprawnie napisanej czytelniczej rozrywki. Poprzednie powieści Kent, wydane przez Filię Mroczną Stronę, były dość podobne, ale Musisz mi uwierzyć to fabuła zaskakująca, niekoniecznie pozytywnie. Tym razem poczytna pisarka zaproponowała raczej powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym, niż klasyczny thriller psychologiczny i do tego zapomniała chyba o ważnym składniku gatunku – napięciu. Zabrakło mi tego elementu w historii pewnego rozwiedzionego małżeństwa, choć muszę też napisać, że to nie jest zła książka. Z pewnością jednak czytelników rasowych thrillerów psychologicznych może odrobinę rozczarować.
To było małżeństwo jak z obrazka, ale idylla w domu Damianich trwała krótko. Po rozwodzie Ian związał się z najlepszą przyjaciółką żony, a teraz nie żyje. Jego ciało znaleziono w pobliskim lesie, a Dove po rozpadzie związku nie za dobrze radzi sobie z nową codziennością. Coraz więcej poszlak wskazuje na to, że śmierć Iana to zemsta za złamane serce, ale sprawa nie wydaje się być znów taka oczywista. Pytanie brzmi, co takiego wydarzyło się w brzozowym zagajniku w dniu piątej rocznicy ślubu Damianich i kto mija się się z prawdą? Jaką tajemnicę zabrał do grobu były mąż i wielka miłość Dove?
Musisz mi uwierzyć rozpoczyna się jak klasyczny thriller psychologiczny. Klasyczny i wtórny, ale czytelnicy powieści z tego gatunku zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że autorkom i autorom coraz trudniej jest zaskoczyć czymś zupełnie nowym. Akcja kolejnej książki Minki Kent rozgrywa się w miasteczku gdzieś na prowincji, a mieszkańcy Lambs Grove potrafią trzymać język za zębami. Fabuła (też tradycyjnie) prowadzona jest dwutorowo w pierwszoosobowej narracji, z pozycji Dove i jej byłej przyjaciółki, Kirsten, dla której Ian zostawił żonę. Autorka prowadzi historię niespiesznie, choć w równym tempie, powoli odkrywając kolejne elementy tej uczuciowo – kryminalnej układanki. Obie kobiety zmuszone są stawić czoła prawdzie o mężczyźnie, którego kochały i to, czego dowiedzą się o prawdziwym obliczu pana doskonałego, wprawi je w osłupienie. Warto podkreślić, że Musisz mi uwierzyć bliżej jest powieści obyczajowej niż thrillerowi psychologicznemu, a fabule brakuje pastiszowej lekkości znanej z innych książek Kent. Jak wspomniałem we wstępie – zabrakło mi w tej opowieści napięcia, nutki suspensu, a tajemnicza przeszłość Iana okazuje się na swój sposób banalna. Akcja przyspiesza pod koniec, ale znów – w tym gatunku to nic odkrywczego.
Nowa powieść Minki Kent nie jest może porywającą historią od której nie sposób się oderwać, ale ponieważ autorka ma bardzo dobry warsztat i potrafi opowiadać, czas spędzony na lekturze Musisz mi uwierzyć trudno uznać za stracony. To wciąż proza rozrywkowa na przyzwoitym, a nawet dobrym poziomie. I chociaż daleko jej do stylu innych książek Kent, warto po nią sięgnąć, choćby po to, aby sprawdzić, czy autorka daje radę w trochę innych klimatach. Ocena może okazać się dyskusyjna.
Informacje o książce
autorka Minka Kent
tytuł Musisz mi uwierzyć
tytuł oryginału You Have To Believe Me
przekład Kinga Markiewicz
Wydawnictwo Filia Mroczna Strona
miejsce i rok wydania Poznań 2020
liczba stron 336
egzemplarz recenzencki – finalny
Nowalijki oceniają 4/6
Dziękuję Wydawnictwu Filia Mroczna Strona za egzemplarz do recenzji