Zanim rozpocząłem lekturę Ballady o lutniku, zacząłem zastanawiać się, czy kiedykolwiek czytałem literaturę bułgarską, którą reprezentuje, nieżyjący już autor książki – Wiktor Paskow. W zakamarkach pamięci pałęta mi się powieść młodzieżowa z akcją umiejscowioną w Złotych Piaskach, ale nie mogę sobie przypomnieć jej tytułu, że o autorze nawet nie wspomnę. Mogę zatem napisać, że Ballada o lutniku to moje pierwsze, w pełni świadome spotkanie z prozą bułgarską. I już na wstępie zaznaczę, że to spotkanie udane, głównie dlatego, że niewielka powieść Paskowa niesie za sobą uniwersalne przesłanie, a czytana na różnych poziomach pozwala doświadczyć całej gamy wrażeń. Pięknie napisana, emocjonalna, ale pozbawiona natrętnej egzaltacji, historia nietypowej przyjaźni, z ponurą komunistyczną Sofią w tle, daje czytelnikowi nadzieję wyrosłą z bliskości z drugim człowiekiem i miłości do muzyki a szerzej do sztuki w ogóle.
Ballada o lutniku to jedna z tych powieści, których fabuły nie warto streszczać w kilku zdaniach, ale którą po prostu trzeba przeczytać. Historia nietypowej przyjaźni między młodym Wiktorem, a mistrzem sztuki lutniczej Georgem Henigem rozpoczyna się, gdy chłopiec, i wspominający całą historię pierwszoosobowy narrator powieści, pojawia się wraz ojcem w pracowni mistrza, aby ten przygotował dziecku instrument. I choć Wiktor kariery skrzypka nie zrobił, to w momencie przekroczenia progu domu Heniga rozpoczyna się dla niego wielka przygoda, definiująca jego dzieciństwo i wpływająca na całe życie. Przyjaźń, jaka rodzi się między rodziną Wiktora i przybyłem do Bułgarii z gdzieś z Moraw rzemieślnikiem – wirtuozem to główna oś fabularna prozy Paskowa. Autor uzupełnia ją wątkami pobocznymi, często o charakterze autobiograficznym (o czym wspomina w posłowie tłumaczka) oddając atmosferę komunistycznej Bułgarii, na potrzeby prozy zredukowanej do niewielkiego wycinka Sofii z zaniedbaną, choć pamiętającą czasy świetności kamienicą, dziś mieszkaniem robotników i inteligencji pracującej.
Już po pierwszych kilkunastu stronach nie sposób nie zauważyć, że prozę Paskowa można czytać na co najmniej dwa sposoby. Na poziomie dosłownym to prosta opowieść o szarej codzienności w komunistycznej Bułgarii, biedzie, zniechęceniu i tęsknocie za lepszym życiem. Matka Wiktora wciąż pamięta młodość spędzoną w znacjonalizowanym obecnie majątku rodziców, ojciec – muzyk – pracuje dniami i nocami, aby zapewnić rodzinie skromną egzystencję. Paskow barwnie, ale z i pewną nostalgią odmalowuje barwne, niestroniące od mocnych alkoholi i awantur sąsiedztwo głównych bohaterów, ale głównie skupia się na Georgu Henigu, jego nadzwyczajnym talencie i coraz większych problemach z codziennym funkcjonowaniem. Równie ważny wydaje mi się poziom metaforyczny, pozwalający spojrzeć na prozę Paskowa jak na uniwersalna przypowieść o tym, co w życiu najważniejsze – przyjaźń, szacunek wobec drugiego człowieka, pasja do tworzenia, wreszcie potrzeba codziennego eskapizmu od szarej rzeczywistości, w której brak miejsca na twórcze uniesienia.
Nie bez powodu w tytule powieści znalazło się słowo ballada, czyli nawiązanie do gatunku, który choćby w czasach romantyzmu łączył prawdę z symboliką i poetyzacją języka. Ten, choć u Wiktora Paskowa jest może prosty, ale na tyle znaczeniowo pojemny, że dobrze radzi sobie z budowaniem tej specyficznej opowieści. Odrobina realizmu magicznego, umiejętnie wpleciona w ciąg wydarzeń, nie razi swoim odrealnieniem, ale pozwala autorowi odtworzyć wspomnienia widziane oczami małego chłopca, który widzi świat inaczej niż dorośli. Ci powinni dostrzec w Balladzie o lutniku symbolikę choćby kredensu, który dla matki chłopca staje się substytutem utraconego życia i boleśnie przypomina jej o obecnym. Takich symbolicznych elementów w prozie bułgarskiego autora jest więcej, wystarczy uważnie wczytać się w tekst.
Ballada o lutniku łączy w sobie fikcję literacką z prawdą historyczną, ale przepuszczoną przez kilka filtrów i wzbogaconą elementami realizmu magicznego. Historia przyjaźni między lutnikiem – artystą i rodziną Wiktora ma w sobie sporo z uniwersalnej przypowieści o sile relacji z drugim człowiekiem i przede wszystkim kojącej roli sztuki, w tym wypadku muzyki. Akcja prozy Paskowa toczy się w Sofii, ale gdyby pominąć pewne, charakterystyczne dla Bułgarii szczegóły, równie dobrze tym miejscem mogłaby być Praga czy Kraków. Pewnie dlatego, że wschodnia część Europy ma zbliżone doświadczenie komunistycznych rządów, których priorytety nie pokrywały się z oczywistymi oczekiwaniami obywateli. Być może powieść bułgarskiego pisarza nie jest literaturą wielką, ale nie sposób odmówić jej ciepła, urody słowa i ponadczasowego przekazu, który przynosi nadzieję. Mnie Ballada o lutniku urzekła i wzruszyła, a odrobinę odrealniona rzeczywistość wykreowana przez Paskowa bardzo przypadła do gustu. To taka mała, ale momentami wielka proza.
Informacje o książce
autor Wiktor Paskow
tytuł Ballada o lutniku
tytuł oryginału Balada za Georg Henih
przekład Mariola Mikołajczak
Wydawnictwo Poznańskie
miejsce i rok wydania Poznań 2020
liczba stron 216
egzemplarz recenzencki – finalny
Nowalijki oceniają 5/6
Dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu za egzemplarz do recenzji